Podczas lektury tekstu Macieja Gduli o „czasach powojennych” natknąłem się na coś, co mnie zastanowiło. Gdula na wstępie opisuje swoje wspomnienia z dzieciństwa. Pisze, że w dowcipach o Polaku, Ruskim i Niemcu zawsze najgłupszym był ten ostatni. Nieco mnie to zdziwiło, bo przecież dość dobrze pamiętam z dzieciństwa, że najgłupszym zawsze był Ruski. Sytuacja znajduje swoje wyjaśnienie w naszej różnicy wieku. Moje dzieciństwo przypada na połowę lat 90. Szalona wolność, w końcu można było się odkuć. Mieszkałem wówczas na skraju Puszczy Białowieskiej. Połowa moich podwórkowych kumpli miała końcówkę nazwiska „uk” i aby się przeżegnać używali nie tej ręki, co trzeba. Nawiasem mówiąc nie przypominam sobie żadnej historii z wzajemnymi animozjami na tle pochodzeniowo-religijnym. Jedyne, co pamiętam z tego okresu, a czego osnowę stanowiły różnice religijne, to było moje współczucie dla kolegów, którzy musieli długo stać podczas prawosławnych mszy. Oni również śmiali się z „Ruskiego”.
Gdula pisze o czymś ciekawym jeszcze. Pisze o zabawach w wojnę. Pamiętam dobrze z dzieciństwa: nie żyjesz! – Nie! To tylko powierzchowna rana! Każdy chciał mieć dubeltówkę, a dobranie właściwego kija nie było łatwe. Najzdolniejszy kolega zbijał bronie z desek. Miały nawet cyngle. I przeciwnicy. Dla Gduli przeciwnikami byli Niemcy. Dla nas też. Najczęściej były to zabawy w wyimaginowanego przeciwnika, bo któż chciałby być Szkopem? Nie pamiętam walk z „Ruskimi”. Najciekawszym jednak jest to, że naszym najczęstszym przeciwnikiem były „Żółtki”. To nie postdrugowojenne narracje najsilniej wpływały na naszą tożsamość, tylko „Drużyna A”, a przede wszystkim Rambo. Byliśmy dziećmi telewizji, a nie dziećmi opowiadań o heroicznych losach naszych dziadków. Można na to pomstować – choć ja osobiście powodów po temu nie widzę – ale dzieci, które dorastały w czasie przypadającym na eksplozję środków masowego przekazu i te, od nas młodsze, dorastające w czasie eksplozji technologii informacyjnych jako bardziej realne odczuwają telewizyjne i komputerowe symulacje niż narodowe narracje. Nasza tożsamość, to tożsamość stworzona przez Rambo. Popkultura przykrywa (przykryła?) stare etniczne tożsamości oferując inny rodzaj doświadczenia.
Mały Powstaniec, który według słów Marii Janion – z którymi zresztą się zgadzam – odrealnia wojnę i przedstawia ją jako wielką przygodę w ten sam sposób jak popkulturowe wzorce superbohaterów, którzy odnoszą jedynie „powierzchowne rany”. Konkurencja na rynku wielkiej przygody w hipermarkecie kultury jest między nimi równa. Kto wygra ten stworzy tożsamość. Jeśli patriotyzm martyrologiczny ma bitwę o tożsamość wygrywać musi stosować to samo instrumentarium, co Rambo. I znowu powrót o Janion: konserwatyści z twórcami popkultury mogą sobie podać rękę. Etniczność umiera. Ostał się Rambo.
Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu.
Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach.
Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura