Nie chciałem pisać o Polańskim, bo sprawa, w swojej esencji, że tak brzydko powiem, nieistotna swojej istotności nabiera dopiero w świetle bijącym od celebryty. To jednak, że poruszyła sumienia i wyobraźnie tylu osób skłania do zastanowienia się nad ową kwestią. Całą Polska płonie legalizmem, kręgosłupy moralne pręży i chwali się rygoryzmem moralnym. Ten ostatni doprowadził Marka Migalskiego do opowieści o trzynastoletnich odbytach córek Polaków i gównie w głowach polskiej elity.
Nie zamierzam zajmować się stroną prawną owej kwestii, bo taki ze mnie prawnik jak z Janusza Kochanowskiego entuzjasta równościowych postulatów. Zamierzam zająć się kwestią etyczną samej sprawy, a właśniwie nie tyle osądem moralnym czynu reżysera, tylko przyjrzeniu się, w jaki sposób sprawa jest przez pryzmat etyczny postrzegana przez Polaków. Z jednej strony ponoć mamy zakłamane elity, a z drugiej strony naród, nie-elity, który się relatywizmowi nie kłania. A no właśnie. Dura lex sed lex niby, a tak naprawdę w słowach tych chodzi o zemstę. Wydawałoby się, że Polacy w swojej większości będąc chrześcijanami wyznają chrześcijańskie poglądy na winę, karę i osąd. Wydawałoby się, że człowiek po takim czasie mógł odkupić swoją winę, mógł się zmienić. Dura lex, sed lex, pedofil do paki. Po raz kolejny, po karze śmierci, etyce seksualnej i łatwości wypowiadania sądów na czyjś temat Polacy udowadniają, że z wiarą łączy ich głównie przyzwyczajenie, a nie etyczne nauczanie kościoła.
Uważam, że to, czego dopuścił się Pogański było obrzydliwe, ale przychylam się do twierdzenia prof. Sadurskiego, że Polański + 30 lat to zapewne nie ten sam Polański(stwierdzenie to było napisane przezeń w konteście przedawnienia w ogóle, a nie precyzyjnie reżysera). I o ile mi, niepodzielającemu nauczania kościoła wypada, z czystym kontem, powiedzieć, że powinien iść do paki, ba, zostać skazanym na karę śmierci, o tyle chrześcijaninowi to nie licuje. Sprawa ta utwierdza mnie w przekonaniu, które zasiał niegdyś w mojej głowie Baudrillard, że dzisiaj ludzie już nie wierzą. Tylko wierzą, że wierzą.
Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu.
Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach.
Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości