Właśnie skończyła się konferencja prasowa Zbigniewa C.. Nie był on pewny czy Miro to Mirosław Drzewiecki. W klubie parlamentarnym PO zapewne co drugi ma taką ksywę. A to, że ową nosi również Drzewiecki to jakiś fatalny zbieg okoliczności - zapewne zemsta duchów, którym nie spodobała się idea politycznych spotkań na cmentarzach i w ogóle nie można stawiać zarzutów na podstawie prywatnych pogaduszek. Zarzuty należy stawiać tylko w oparciu o oficjalne, zaprotokołowane rozmowy. Chlebowski na konferencji wypadł fatalnie i tylko uderzenie asteroidy mogłoby odwlec jego niechybną polityczną banicję. Cała sprawa wydaje się jednak bardziej wielką wpadą niż terraaferą. Ot, Zbyszek załatwiał sprawę Ryśkowi, jak to się w Polsce sprawy załatwia.
Najważniejszym następstwem zamieszania może jednak być kolejne przemeblowanie na scenie politycznej. Do gry znowu wkracza PiS. Partia, która ma niewiele do zaoferowania, w tematach okołoukładowych nabiera wigoru. Dzisiaj przypomniał o swoim istnieniu Jarosław Kaczyński i wygnany Zbigniew Ziobro. W obliczu napompowania słupków stare spory zostają zażegnane. Przecież to Ziobro ma twarz niezłomnego szeryfa.
Z całą pewnością coś PO zgubi przy okazji całej sprawy. Jeżeli Tuskowi nie uda się udowodnić w przekonujący sposób, że przecieki nie pochodziły od niego, to nadzieje na prezydenturę nagle odpłyną. PiS będzie sprawę zgrywać, aż do zwymiotowania. Bo nie ma nic innego do zaoferowania. PiS jest partią kryzysu, a Chlebowski i jego prostackie rozmowy z kolegą z klasy średniej wyższej na kryzys zakrawają. Nie jest to kryzys korupcyjny, ale raczej kryzys etyki dobrej politycznej roboty.
Na chwilę obecną wiele wskazuje na to, że PiS się reaktywuje. Szklany sufit w postaci dwudziestu kilku procent poparcia, który do tej pory nie był możliwy do stłuczenia nagle uwidocznił pewne rysy. W normalnych warunkach politycznych owe dwadzieścia kilka procent poparcia dla postulatów totalnej lustracji, zaostrzenia kar dla pedofilów, przywrócenia kary śmierci i ciężkiej łapy państwa, to wszystko na co mogłaby liczyć partia Kaczyńskiego. Wiele wskazuje jednak na to, że dla PiSu, partii, będącej beneficjentem zamieszania wszelkiej maści, nadchodzą tłustsze tygodnie, a może i miesiące.
P.S. Specjalnie dla uściślaczy znalazłem pomysły Ziobry dotyczące pedofili. Dalszą debatę na temat tego kto zaproponował kastrację uważam za chwyt erystyczny zwany "nieistotnym uściśleniem" (czy jakoś tak). Jednako dziękuję za uwagi, dzięki którym mogłem doprecyzować post.
Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu.
Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach.
Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka