ezekiel ezekiel
61
BLOG

Sondaże w światłach afer

ezekiel ezekiel Polityka Obserwuj notkę 42

Przez kilka dni byłem odłączony. To jednak wystarczyło, aby mieć hektolitry zaległości. Ostatnia rzecz, którą śledziłem baczniej, a jaka rozgrzewała do białości infotainment i opozycję była największa afera III RP w postaci Mirogate. Wystarczyło kilka dni i jest kolejna, teraafera stoczniowa. Ta pobiła już aferę hazardową na głowę. Śledzę od rana wszelkie media w nadziei, że uda mi się ze strzępków informacji posklejać jakąś sensowną całość i zrozumieć na czym polega gargantuiczność sprawy. Romaszewskiemu, który zwyczajowo już, dostaje materiały wcześniej niż prokuratura, na początku stoczniowej ścieżki grozy wyrwało się coś, co odbiegało od oficjalnej wykładni opozycyjnej. Twierdził on, ze hazardgate to cynizm, a stoczniegate, to niekompetencja. Łagodnie jak na członka opozycji, ale jako osobie przysługującej pierwowgląd do materiałów CBA chyba należałoby mu uwierzyć.
 
Trochę inaczej sprawę widzi red. Janecki, który we Wproście pisze, że afera jest największa od zarania wolnej (?) Polski. Wprawdzie nie jest pewien, czy doszło do złamania prawa, czy tylko - jak mawiał klasyk - do przemieszczania się po jego granicy, ale nie przeszkadza mu to w twierdzeniu, że sprawa jest najgrubsza w całej III RP. I serce redaktorowi drgnęło, bo się za ludźmi pracy ujął, co jest nieczęstą aktywnością prawdziwego liberała. No i jeszcze handlarz bronią w tle. Olek i Abdulu na cmentarzu i stacji benzynowej.
 
Powyższe wynurzenia nie mają ambicji bycia aferologicznymi. Właściwie chciałem o czymś pokrewnym, mianowicie o poparciu dla PO i sondażach, które ponoć kłamią jak najęte. Nie wiem jak teraz trzyma się Donald Tusk, ale kiedy jeszcze byłem w bieżączkowym obiegu, czyli kilka dni temu, Platformie nie spadło drastycznie. Pojawiły się znowu głosy o tym, że przecież to hucpa i napaść w biały dzień. Że sondażownie to pieski Tuska i celowo fabrykują wyniki. Poglądy takie padały najczęściej z ust lokatorów różnorakich warowni, których jednak spajała mniejsza lub większa sympatia do PiS. Jak to możliwe, ze Tusk pomimo największej afery od czasów mieszka I, czyli afery hardowej nie stracił 20% poparcia? Przecież to nonsens, a sprawa komitywą platformersko-sondażową śmierdzi na kilometr. A teraz? W aferze największej od czasów afery hazardowej? To już powinien mieć poparcie takie, jak próżnia, która jest tak wyssana, że ciśnienie tworzy od środka (coś w stylu biegania dookoła słupa, żeby z przodu była dupa). A no i jest to trochę zastanawiające biorąc pod uwagę medialne rozdęcie afer. Dlaczego Tuskowi nie spada? Tu ujawnia się cała nędza sondaży. Nie chodzi bynajmniej o nędzę moralną, pokrzywiony kręgosłup i sprzedajność, tylko o samą istotę robienia badan opinii. Właściwie nie jesteśmy w stanie przewidzieć co myślą „zjadacze chleba”. Możemy się o tym tylko dowiedzieć po fakcie.
 
Jeden z drugim spiskowym teoretykiem dziejów uważa, że każdy postrzega rzeczywistość społeczno-polityczną w podobny sposób, a mianowicie, że siedzi godzinami przed telewizorem, radiem, czyta wszystkie (phi, nie wszystkie!) gazety i przez zaciśnięte zęby cedzi brzydkie słowa kierowane w stronę rządu. Guzik prawda. Niuanse i szczegóły afer są dla pasjonatów, a tego spiskowy teoretyk nie może zrozumieć. „Przeciętny”, będący członkiem Baudrillardowskie MASY to konsument „wierzchniej warstwy”. Coś mu się o uszy obije, że jakaś afera, jakiś skandal, że ci na górze znowu kradną więcej niż my. MASY w nosie mają przypadłość zwaną aferologizmem. Wiedzą swoje. Niezwykle trudno jest przewidzieć polityczną percepcję społeczeństwa. Właściwie jesteśmy skazani na analizę post factum. Dopiero kolejne sondaże ujawniają mniemanie MAS, co w dalszej perspektywie pozwala nam zrozumieć dlaczego tak, a nie inaczej naród pomyślał. W takiej optyce Tusk jest niczym kot Shroedingera, który do czasu pomiaru jest żywy i martwy jednocześnie. Najważniejsze w całej sondażowej problematyce jest zrozumienie tego, że naród nie myśli tak samo jak aferolog. Wielu członków aferologicznej sekty rozpływa się w błogości  na wieść o kolejnych sprzeczności między wypowiedziami premiera a Taśmami Prawdy z CBA będąc przekonanymi, że oto nadszedł ostateczny cios zadany Godzilli. Tymczasem niuanse i zawiłość afer nie bardzo emocjonuje MASY. Drogi aferologu, aferolożko, bardziej dzisiaj rozpoznawalna jest Klaudia Kulawik z „Masz Talentu” niż biznesmen Kosek, albo Jacek Kapica.
ezekiel
O mnie ezekiel

Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu. Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach. Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (42)

Inne tematy w dziale Polityka