Wyobraźmy sobie sytuację, w której w jednej ze szkół na klasowych ścianach obok godła wiszą nie krzyże, lecz pentagramy. Ewentualnie krzyże odwrócone. Zastanówmy się teraz czy ci, którzy dzisiaj drwią z „cierpiących na widok krzyża” drwiliby z tych, którzy cierpią na widok pentagramu. Ewentualnie krzyża odwróconego. Jestem ciekaw czy Michał Szułdrzyński argumentowałby za zostawieniem w klasach tego rodzaju symboli powołując się na hipotetyczną sytuację, w której niemieckie dziecko (jego rodzice) domagałoby się zdjęcia godła , ponieważ mogłoby czuć się niezręcznie patrząc na nie.
Obrońcy wolności krzyży do wiszenia nie do końca rozumieją istotę rozdziału instytucji państwowych od instytucji religijnych. Powyższy argument Szułdrzyńskiego usłyszany TOKu odnoszący się do godła wydaje się być nierelewantny. Szkoła publiczna jest instytucją państwową, ale nie religijną. Symbole państwowe są czymś innym niż symbole religijne. Godło w klasie nie może więc razić, podobnie jak razić nie może krzyż w kościele. Natomiast krzyż w instytucji państwowej może być symbolem niepożądanym, podobnie jak pentagram, ponieważ wskazuje oficjalnie, czy też półoficjalnie na preferowanie danego kultu. Kościół i państwo to dwie odrębne instytucje nawet jeśli większość społeczeństwa jest wierząca. W kościele nie ma miejsca dla niewierzących, antyklerykalnych, lub wyznawców innych religii. Wobec instytucji państwowych są oni wszyscy równi.
Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu.
Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach.
Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka