Reakcja polskich konserwatystów na wyrok Strasburga w sprawie Lautsi przeciwko Włochom była oczywista. Stanęli oni murem za prawem krzyży do wiszenia na szkolnych ścianach. Kontekst włoski był punktem zaczepienia do dyskusji na temat ścian polskich szkół. Nobliwy poseł, ekspert do spraw moralności w partii rządzącej, Jarosław Gowin autorytarnie stwierdził, że taka sprawa jak usuwanie symboli religijnych z instytucji publicznych interesuje tylko radykałów. Szkoda, że poseł Gowin nie wie (?), że kwestia ta, oczywiście nie expressis verbis, znalazła swoje miejsce również w konstytucji. Postawa Gowina oczywiście zrozumiała, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że Gowin reprezentuje partię konserwatywną światopoglądowo. Jednak słowa o podobnej wymowie padające z ust prezydenckiego ministra, to już delikatnie mówiąc, niestosowność.
Równie oczywista była reakcja polskich konserwatystów na zakaz budowania kolejnych minaretów w Szwajcarii. Mieszkańcy tego państwa zmęczeni lasem czterech minaretów w swoim kraju postanowili pozbawić muzułmanów prawa do budowy kolejnych. I na to reakcja polskich konserwatystów również była przewidywalna. Tym razem więc prawica uszanowała wyroki demokracji szwajcarskiej (tu należy się ukłon w stronę Tomasza Terlikowskiego za jego konsekwencję światopoglądową) przeciwstawiając ją wyrokowi Trybunału. Wiadomo – w Szwajcarii decyzja podjęta została większością głosów, a we Włoszech narzucona ona została przez jakichś tam technokratów. Przy okazji polska prawica po raz kolejny wykazała się kompromitującą niewiedzą w obrębie współczesnych teorii demokracji. Ale to przy okazji.
Obrona wolności wyznania zamieniła się dość szybko w apoteozę demokracji bezpośredniej. Nie chodzi więc o żadną wolność religijną (tu znów ukłon w stronę Terlikowskiego), tylko o bycie kulturowo – religijnym kibolem. W oczach prawicy lewica po raz kolejny stała się zgrają pożytecznych idiotów, tym razem terrorystów i nierobów, którzy ciągną socjal i powoli stają się demograficznym zagrożeniem. Ziszcza się niniejszym, przynajmniej w ograniczonym zakresie, wizja zderzenia cywilizacji Huntigtona. Prawica z zazdrością spogląda na bliskowschodnie zwyczaje traktowania innowierców coraz częściej roszcząc sobie pretensję do rozwiązywania spraw w zbliżony sposób. Powołując się na dobro cywilizacji euroatlantyckiej cieszy się na myśl o wcielaniu w życie sposobów rozwiązywania problemów, o których główny jej nurt dawno już zapomniał. Nie jest szczególnie istotna zasada wolności religijnej, tak samo jak wcześniej nie była istotna zasada rozdziału kościoła i państwa. Ważna jest dominacja w sferze symboli.
Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu.
Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach.
Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka