ezekiel ezekiel
103
BLOG

Tabloidy a demokracja

ezekiel ezekiel Polityka Obserwuj notkę 16

Piesiewicz jest już wszędzie: w telewizji, w kranie, w lodówce, w wannie, a na moim blogu już po raz drugi. Tym razem jednak jako pewien pretekst do zastanowienia się nad rolą którą tabloidy i tabloidyzujące się media zajmują w polityce i szerzej – debacie publicznej, czy w kończu demokracji. Nosiłem się już kilka dni z chęcią napisania tego tekstu, sprawa garderoby Piesiewicza była zapalnikiem. Oczywiście przeciwko samej jego garderobie nie mam nic. To jest tylko i wyłącznie jego sprawa jakie fatałaszki nosi.

 

Dzisiaj podobny temat poruszył Wojciech Sadurski. Jako że profesja jego nobliwa, niepodobna zajmować mu stanowiska bardziej radykalnego, niż zajmuje. Poprowadził więc on linię demarkacyjną między zwykłymi szmatławcami, a mediami głównego nurtu. Mi na szczęście jako młokosowi przystoi jeszcze radykalizm i powiem, że granicę tą coraz trudniej przeprowadzić. Rację ma Sadurski pisząc o tym, że wpadające do jeziora wódki dwugłowe koźlęcie nie mogłoby się pojawić w Wyborczej, albo nawet w Naszym Dzienniku. Zapewne nie mogłaby się pojawić również w Rzepie i w Polsce Anetka (7l.) która potrzebuje rączki, aby móc ją złożyć do modlitwy, bo lada dzień będzie miała komunię – podarujmy Anetce rączę! Rację ma również profesor mówiąc, że pracujący w Superaku, albo Fakcie dziennikarze, to żadni dziennikarze, tylko pracownicy dostarczający rozrywkę. To jednak co dzieje się w mediach głównego nurtu coraz częściej przypomina tabloidy. To one wydają się nadawać ton debacie, kierując ją na ścieżkę info-zabawy. Każda telewizyjna informacja o ptasiej grypie musi być podana w sposób budzący trwogę. Są więc maski na twarzach przechodniów, pełne szpitale, jako, że wirus zabija tak samo jak hiszpanka (?!) to muszą być archiwalne zdjęcia z początku wieku. W przedostatniej Polityce był artykuł dotyczący szwedzkiego więziennictwa, w którym zabrał głos Jerzy Sarnecki. Skarżył się, że jego wypowiedzi na temat łagodzenia polityki penitencjarnej dla mediów wizualnych, że tak się z McLuhanowska wyrażę, są okraszane szokującymi zdjęciami i cięte/manipulowane w ten sposób, aby jego zdanie w jakiś sposób zatuszować. Jak to? Mniej krwi? To się nie sprzeda.

 

Wydaje się, że media mają trzy główne zadania. Po pierwsze straszyć. Trzymać w napięciu, tworzyć ścianę strachu, trwożyć, wzniecać podniecenie, aby konsument mediów (odbiorca to chyba złe słowo) nie mógł się oderwać. Po drugie media bawić. Medialne tworzenie michałków ostatnio przybiera formę bezwstydnego produkowania eventów. I tak w głównym wydaniu jednego z serwisów informacyjnych ważną wiadomością stają się gwiazdy, które tańczą, śpiewają i bekają. Po trzecie w końcu, co oczywiste, ale co przyszło mi do głowy właściwie wczoraj media ,w sposób prostacki dyscyplinują społeczeństwo na modłę konserwatywno-zaściankową. Są nie tylko kanałami epatowania okrucieństwem i skandalami, ale również remedium na nie – zadumaną Anitą Werner, która pyta księdza, czy Piesiewicz zbłądził, a gdzieś intertekstualnie oczywistym jest, że duchowny jest odpowiednią osobą do odpowiadania na takie pytanie. Media stały się – a może były nimi zawsze – instrumentami kontroli, swego rodzaju służbami bezpieczeństwa zaściankowej etyki sprawowanej w imieniu kapitału.

 

Wszystko to jest jak najgorsze dla demokracji. Obywatel wystraszony, to obywatel, który chce zemsty. Obywatel, który dostaje tylko wyjątkowo krótkie komunikaty, a wypowiedzi mądrych głów są cięte w ten sposób, aby zostały tylko dwa zdania to obywatel niedoinformowany, myślący schematycznie. Obywatel zabawiony tańczącymi gwiazdami, to obywatel, którego przestaje interesować sfera publiczna. I w końcu obywatel epatowany dyskursem konserwatywno-obskuranckiej etyki, to obywatel nietolerancyjny, zamknięty na innych i nieufny.

ezekiel
O mnie ezekiel

Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu. Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach. Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Polityka