ezekiel ezekiel
145
BLOG

Warzecha, Piesiewicz i prawo do prywatności

ezekiel ezekiel Polityka Obserwuj notkę 94

Przedwczoraj w bodajże Skanerze Politycznym (co to za koszmarna nazwa?) Łukasz Warzecha mówił, że Krzysztof Piesiewicz nie padł ofiarą szantażystów, tylko samego siebie. Padł ofiarą swojej słabości, która go zgubiła. Trudno właściwie spodziewać się od redaktora, który współpracuje z jednym z tabloidów poszanowania prywatności, albo etyki innej niż ta spod znaku konserwy. Redaktor Warzecha mówi, że osoba publiczna, jaką jest senator zgodziła się na swego rodzaju umowę społeczną, na to, że będzie prześwietlane jego życie osobiste. I znowu nie ma zdziwienia, bo przecież tytuł w którym pracuje Warzecha właśnie taki sposób na istnienie a rynku prezentuje. Redaktor mówi, że jako osoba ubiegająca się o mandat/zasiadająca w parlamencie Piesiewicz powinien się liczyć z tym, że ludzie będą się interesowali w jakich ciuchach po domu chodzi. Dziennikarz uważa, że to co się wydarzyło jest właściwie istotne z punktu widzenia politycznego wyboru – obywatel ma prawo wiedzieć, czy polityk bawi się w sukience na bosaka, czy w szpilkach.

 

Tu pojawia się pierwsza interesująca kwestia, a mianowicie kwestia tego jak dalece powinien być poinformowany wyborca o swoim kandydacie. Nie wiem jaki wpływ na aktywność polityczną miałoby mieć przebieranie się w fatałaszki, a nawet koka (chyba, że jest uzalezniony), ale zapewne jakiś związek między jednym a drugim istnieje, skoro wyborcy powinni o tym wiedzieć. Ale idźmy dalej, o czym jeszcze powinni wiedzieć wyborcy? Może coś o członkach rodziny bliższej i dalszej? Może o siostrze żony brata wujecznego (nie wiem czy Piesiewicz ma brata wujecznego, nie wiem czy jest on żonaty i nie wiem czy jego żona ma brata)? No bo jak ona np. była kilka razy na tzw. dołku? Przecież, to zapewne jedno towarzystwo. A może bliżej – jak często polityk odbywa stosunki małżeńskie. Niby błahostka, ale przecież sprawność fizyczna w powszechnym mniemaniu skorelowana jest ze sprawnością intelektualną. A może jakiej muzyki słuchał jak był młody – jak muzyki poważnej, to wiadomo nobliwy, choć nudnawy, a jak punka, to nie powinien się polityką parać. Katalog spraw jest właściwie nieograniczony. Są również tacy wyborcy, których przeraźliwie obrzydza owłosienie na plecach. To też mogłoby mieć wpływ na ich decyzje przy urnie.

 

Jest jeszcze jedna kwestia, którą w Skanerze Politycznym poruszył Paweł Wroński. Czy również Łukasz Warzecha podpisał ten cyrograf, który czyni go przeźroczystym dla ludzi? Redaktor tabloidu stwierdził, że nie ubiega się o żadne głosy i jego to jakby nie dotyczy. Na to Wroński trzeźwo stwierdził, że owszem ubiega się – o sympatię swoich czytelników. Warzecha co prawda trzymał się swojej wersji, że to inne magisteria itp., ale ja jednak uważam, że jego czytelnicy mogliby być innego zdania. Myślę, że redaktorzy tabloidu, który straszy bogaczami powinni zdradzić swoim czytelnikom, że ich (redaktorów) dwa wypady do knajpy, to miesięczny przychód niejednego czytelnika. Sądzę, że kogo jak kogo, ale przetestowanych w nienawiści do „bogaczy” czytelników tabloidów kwestia ta interesuje.

ezekiel
O mnie ezekiel

Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu. Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach. Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (94)

Inne tematy w dziale Polityka