ezekiel ezekiel
444
BLOG

Polityka w stanie śpiączki

ezekiel ezekiel Polityka Obserwuj notkę 41

 

To czy polityka  umarła w ogóle zagadana przez neoliberałów, przygnieciona ciężarem kompulsywnej konsumpcji i konserwatywno – zaściankowe dyscyplinowanie społeczeństwa przez tabloidy i tabloidyzujące się media jest kwestią otwartą. Z całą pewnością jednak dla wielkiej części społeczeństwa polityka jest w stanie  śpiączki, z której może się nigdy nie obudzić. Tą rzeszą ludzi jest dawny proletariat, a dzisiejszy konsumariat – proletariat konsumentów. Edwin Bendyk w książce „Miłość wojna rewolucja” napisał, że wiele osób w Polsce wymieniło kartę wyborczą na pilot od telewizora. On jest synonimem władzy. Pilot, miast polityki, stał się instrumentem wpływania na rzeczywistość – wszystko i tak ostatecznie rozegra się na ekranie telewizora.

 

Obecność wykluczonych, pracowników junk job jest właściwie w polityce nieistotna. Oczywiście kwestia ich istnienia jest poruszana podczas kampanii wyborczych. Stają się wnet "milionami zwykłych Polaków", którzy ciężko i uczciwie pracują na chleb, stają się częścią wielkiego projektu Polski solidarnej, są spadkobiercami narodowej tradycji, solą tej ziemi. Poza tym czasem wzmożenia istnieją tylko jako duchy, gdzieś na marginesie społeczeństwa. Nikt nie ma dla nich realnej propozycji poprawy ich losu. Z jednej strony pojawiają się deklaracje, że tanie państwo usunąwszy darmozjadów-urzędasów, uprościwszy przepisy podatkowe eksploduje przedsiębiorczą energią, a z trzewi ojczyzny wytryśnie miód i mleko. Z drugiej strony podobne skutki miałaby przynieść lustracyjna fala tsunami, która spowoduje oczyszczenie, a na gruzach starego, zmurszałego świata narodzi się Nowy Człowiek – moralny, poczciwy i bogaty, wyzwolony dzięki Prawdzie. Wszystkie te deklaracje, kiedy przychodzi czas dzielenia łupów powyborczych, przestają się  liczyć. Po pierwsze daje się we znaki inercyjność władzy – wiele nie da się zrobić, bo administracja ze swej natury stawia opór. Po drugie dochodzą do głosu „wyważone opinie”, a te jak wiadomo są pochodną neoliberalnego konsensusu.

 

Polityka się skończyła dla tych ludzi w tym sensie, że nie mają oni w żadnym stopniu politycznej reprezentacji. Jeżeli tylko pojawiają się postulaty pro socjalne zostają one natychmiast zagadane jako populistyczne wolty socjalistycznych szaleńców. Zresztą sam konsumariat nie jest szczególnie zainteresowany polityką i politycznością. Nie uczestniczy on w grze z powodów przeciwnych do powodów nieuczetnictwa dzisiejszej klasy panującej – netokracji. Netokraci są politycznie bierni ponieważ sami są w stanie osiągnąć dobra materialne, prestiż etc. Gwiżdżą na sferę publiczną, bo jej nie potrzebują. Konsumariat jest bierny, ponieważ sfera publiczna nie ma mu nic do zaoferowania poza upokorzeniem. Jesteś biedny? Zapewne więc jesteś nierobem, nieudacznikiem, leniwym głupkiem.

 

Realną politykę i reprezentację interesów zastępuje dążenie do „Prawdy”, oczywiście jak najbardziej spektakularnej, estetycznej z punktu widzenia mediów. „Prawdy” więc poszukuje się w komisjach śledczych, rozporkach, obserwując nosy, czy aby nie zapodziała się tam szczypta białego proszku. Kto, kogo, kiedy i dlaczego? Kto jak dzisiaj kogo nazwał i dlaczego znowu Hitrer? Kto przyniósł małpkę, kto kogo małpką nazwał, kto na konferencję przyniósł świński łeb, penisa, kto się spocił i ile razy padło nazwisko Kamiński.

 

Będąc w sejmie, chyba jeszcze jako maturzysta, podsłuchałem rozmowę posłów. Obaj cieszyli się, że biorą udział w jakimś przedstawieniu dla gawiedzi. Wiadomo – ciemny lud wszystko kupi. Ale ciemny lud nie naje się informacjami o Pędzącym Króliku, ani o Szpulce. Ciemny lud potrzebuje politycznej reprezentacji swoich interesów, a nie analiz tzw. mądrych głów, które zastanawiają się, kto lepiej zdyskontuje jedną i drugą sprawę marketingowo. Niestety, swoje interesy w mediach reprezentują głównie bogaci. Oni mają dojście do pieniędzy, eksponowanych pozycji. A ciemnemu ludowi pozostaje Fakcik, a w nim tematy w stylu „Zabiła, bo śmierdziały mu nogi” i tania wódka z mety.

ezekiel
O mnie ezekiel

Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu. Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach. Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (41)

Inne tematy w dziale Polityka