Jednym z kłamstw obecnych w polskim dyskursie politycznym jest zawłaszczenie figury „Nowego Człowieka” przez antykomunistów. Wedle ich mniemania Nowy Człowiek był domeną tylko szczęśliwie minionego ustroju. Tam miał zrodzić się ów Człowiek jako dziecko tabula rasy powstałe na skutek zmycia z grzbietu Człowieka Starego balastu historyczności, starej burżuazyjnej moralności, religijności. Ale chwilunia, chwilunia. Nowy Człowiek nie istnieje. Człowiek i jego substancja zostały dane raz na zawsze przed prawiekami przez Najwyższego. Próba stworzenia nowego człowieka jest więc gwałtem na ludzkiej naturze. Nie może się on zadziać inaczej niż za pośrednictwem przemocy. Narodziny Nowego Człowieka wujka Stalina manifestowały się więc w powstawaniu łagrów i gułagów. Człowiek Nowy w istocie nie mógł się nigdy narodzić, bo najpierw musiałby zginąć.
Często jednak bywa tak, że rzeczywistość zadaje kłam filozoficznym dywagacjom. Otóż Nowy Człowiek raz na jakiś czas ukazuje się na arenie dziejów. Ukazał się on podczas Wiosny Ludów, narodził się podczas rewolty 68, po Woodstocku 69, po Kinseyu. Swojego Nowego Człowieka ma również polski kapitalizm.
Bloger Chevalier pisał kilka dni temu o tym jak w Polsce traktuje się robotnika i w istocie ile jego dobro jest warte dla pracodawcy. Przypomniał wypadek, który wydarzył się jakiś czas temu podczas budowy Stadionu Narodowego. Kilka dni temu któraś z telewizji eksploatowała historię kobiety wyrzuconej przez pracodawczynię, za to, że ta pierwsza zaszła w ciążę. Przełożona wyraziła się dość jasno: „Co ja mam na Twoją rodzinę kurwa płacić?”.
Przeglądając oferty pracy natrafiłem na interesujące zdanie powtarzające się w kilku ogłoszeniach. Otóż wymagane jest coś, co pracodawcy w kapitalistycznej nowomowie nazywają „nakierowaniem na rezultaty”. Oto nadszedł Nowy Człowiek kapitalizmu! Ów, poinstruowany Nowym Językiem jest „nakierowany na rezultaty”. Nie jest więc szczególnie istotne czy przestrzegane jest prawo pracy, instrukcje bezpieczeństwa. To, co ważne, to "rezultaty", które w systemie kapitalistycznym oznaczają zysk. I ja ci kurwa na rodzinę płacić nie będę!
Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu.
Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach.
Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka