ezekiel ezekiel
28
BLOG

Wybory wygra kandydat PO

ezekiel ezekiel Polityka Obserwuj notkę 59

 

Przyspieszone wybory odbędą się 20 czerwca, tak jak chyba wszyscy się spodziewali. Partie gorączkowo poszukują kandydatów. Wyborcza twierdzi, że kandydatem SLD zostanie Marek Siwiec. Cimoszewicz nadal odmawia, a do zarejestrowania kandydata już tylko chwilka. Jeżeli Sojusz postawi na Siwca to może liczyć głównie na głosy swojego betonowego elektoratu.

 

Nic nie wskazuje również na to, żeby Bronisław Komorowski zrezygnował z kandydatury. Moim zdaniem byłoby to posunięcia najlepsze. Pomimo wskazań sondaży, że to on ma największe poparcie, administrowanie krajem przez te dwa miesiące będzie zapewne wyczerpujące i narazi go na utratę części wyborców. Zapewne partia najbardziej skorzystałaby na kandydaturze samego Tuska.

 

Najwięcej emocji budzi to, co dzieje się w PiSie. Rozważane poważnie są właściwie dwa nazwiska. Pierwszym medialnym kandydatem na kandydata jest oczywiście Jarosław Kaczyński, drugim jest Zbigniew Ziobro. Jacek Kurski twierdzi, że Jarosław Kaczyński podjął już decyzje. Do tego sondaż zamówiony przez PiS tuż po katastrofie (ach, ta postpolityka) wskazuje wyraźnie, że największym poparciem cieszy się brat zmarłego prezydenta. Zbigniew Ziobro raczej odpada z jeszcze jednego powodu – jest zbyt ambitny, a partia, czyli Jarosław Kaczyński nie jest zainteresowana wojną na górze. Paweł Poncyliusz mówił coś o kandydacie „ponadpartyjnym”, jednak możliwość takiej wolty jest mało prawdopodobna, bo jak sam zauważa w partii nie ma poparcia dla takiego pomysłu, poza tym PiS jest partią w stylu „dziel i rządź”. Kandydat spoza „układu” oznaczałby, że partia Kaczyńskiego tępi pazury, a to jest jej główny polityczny atut.

 

Wielu moich znajomych twierdzi, że wystawiając Jarosława Kaczyńskiego PiS ma sporą szansę na wygraną. Ja się z tym nie zgadzam. Uważam, że ten, kto tak uważa uległ kreacji medialnej, która w świadomości społecznej sytuowała Lecha Kaczyńskiego pośród największych mężów stanu. Ten zostawił po sobie „Testament”, którego najlepszym realizatorem będzie jego brat. Chwilowa medialna fascynacja „wielkim patriotyzmem” byłego prezydenta, moim zdaniem, nie przekłada się polityczne postawy wyborców. Ci, owszem żałują pary prezydenckiej, ale „nawrócenia” tak chętnie eksponowane w mediach, czego jestem pewien, stanowią jakiś lichy procent, a być może i promil elektoratu. Mit „Testamentu” może przyciągnąć do urn głównie niezdecydowanych. Jednak jeżeli wystartuje Jarosław Kaczyński, a wszystko na to wskazuje, to zgromadzi on spory elektorat negatywny, który z nawiązką zniesie nowonawróconych i dopiero-co-zdecydowanych.

Jak by nie patrzeć PiS ma nikłe szanse na wygranie wyborów. Zwłaszcza, że kampania, jak mi się przynajmniej wydaje, zostanie w pewnym, być może dość dużym stopniu, okrojona z czarnego PRu, w którym celuje partia Kaczyńskiego. Wypadałoby więc się zastanawiać nie nad scenariuszami obejmującymi dwa miesiące, które zostały do wyborów, tylko nad tym, co będzie się działo później, po wygranych wyborach przez PO i kumulacji władzy w rękach wolnorynkowej opcji politycznej.

ezekiel
O mnie ezekiel

Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu. Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach. Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (59)

Inne tematy w dziale Polityka