ezekiel ezekiel
70
BLOG

Co powie Grzegorz? Dla lewicy dobrze, dla lewicy źle

ezekiel ezekiel Polityka Obserwuj notkę 24

 

Po wczorajszym poście, w którym chwaliłem zwycięstwo sondaży, jako instrumentu badawczego powinienem zapaść się pod ziemię i nie wychodzić stamtąd przez kilka tygodni. Najlepiej do końca drugiej tury. Pozwolę sobie jednak w kilku zdaniach na obronę samego siebie. Po pierwsze wyolbrzymia się porażkę sondażowi. Oczywiście wynik różny od spodziewanego o ponad 10 procent jest zastanawiający. Szczerze mówiąc i ja jestem zdziwiony. Jednak nie spłynęły jeszcze informacje ze 100% obwodowych komisji, więc sytuacja może jeszcze drgnąć. Błąd sondażu SMG/KRC jest dość widoczny, ale wydaje się, że w kontekście trendów, które można było obserwować w większości słupków przez te kilka tygodni wynik nie jest raczej zaskoczeniem. Raczej więc nie zawiodły sondaże w ogóle, tylko zawiodła metodologia tego sondażu. Swoją drogą dość interesującą kwestią jest zmiękczenie postaw polskiej prawicy w stosunku do instytucji badawczych. Jeszcze przed wyborami mówiło się o „zamawianiu wyników”, czy też o ich „fałszowaniu”, dzisiaj coraz więcej prawicowych komentatorów zaczyna dyskutować o metodologii, co jest oczywiście wiadomością pozytywną. Każde wychodzenie z paranoi powinno cieszyć.

Zadowolony jest również Grzegorz Napieralski – aby przejść do innego tematu zagajeniem typowym dla infotainment. Tytaniczna praca wykonana przez kandydata została doceniona przez wyborców. Wydaje się nawet, że jego uśmiech, początkowo przyszyty, od kilku dni szczerze rozpromieniał twarz "rocznika 74", jak obwołali go chłopcy na dzielni. Grzegorz Napieralski został oficjalnie nazwany atrakcyjną panną na wydaniu i teraz czeka na najlepszą ofertę. Oczywiście programową, bo na rozmowę o stanowiskach podobno czas jest zawsze dobry. Atrakcyjność, za przeproszeniem, Grzegorza Napieralskiego jest, jak mi się wydaje, jest nieco przeceniana. IMFO (In My Fucking Opinion) wszystko zostało już przed wiekami postanowione i zapisane – wyborcy SLD, jak mówił wczoraj w TVP Azrael w 30% poprą – przynajmniej deklaratywnie – Kaczyńskiego (elektorat socjalny), a w 70% poprą Komorowskiego (elektorat obyczajowy). Słowo "Grzegorza", jak mówił o swoim kandydacie sztab przez długi czas, niewiele zmieni. I jeśli taką perspektywę również przyjmą kandydaci walczący w drugiej turze, to tutaj mogę zakończyć notkę. Biorąc pod uwagę jednak to, że walka będzie zacięta, zwłaszcza ze strony Komorowskiego, którego elektorat zamiast popierać swojego kandydata w sporej części pojedzie cykać zdjęcia piramidom, aby później umieścić je na Naszej Klasie, o werbalne poparcie Napieralskiego będzie ostra walka. Lepiej jest trochę poświęć swojego i tak mętnego programu i zbratać się z lewicą, niż ryzykować przegraną bez walki o wyborców SLD.

Trudno mówić o konkretnych ustępstwach, na które jest zdolny pójść Donald Tusk, aby przekonać do Bronisława Komorowskiego kandydata Sojuszu. Dzisiaj jest to wróżenie z fusów. Na jakie ustępstwa by nie poszedł, zakończy się to wzmocnieniem lewej nogi. Jako lewak powinienem się więc cieszyć. Przynajmniej przez krótki czas pojawią się w dyskursie głównego nurtu, zdominowanym przez ostatnie lata przez konserwę lewicowe akcenty. Być może pojawią się silniej akcenty socjalne nie podlane narodową frazeologią. Być może in vitro, postulaty równości kobiet, naruszony zostanie aborcyjny kompromis. I to dla lewaka jaki on by nie był są wiadomości dobre. Zerwanie z, tfu tfu, hegemonią dyskursu neoliberalno-konserwatywnego jest dobre i oświecone. Jest jednak pewne „ale”. Tym „ale” jest wzmocnienie samego SLD kosztem lewicy etosowej, że pozwolę sobie sparafrazować klasyka.

Do wczoraj zgnicie SLD było kwestią czasu. Od wczoraj, a być może od kilku, kilkunastu dni Grzegorz Napieralski wzmocnił swoją pozycję w Sojuszu, a tym samym Sojusz wzmocnił swoją obecność w debacie publicznej. A to już nie jest dobre, powszechnie bowiem wiadomo, a w tym miejscu wiadomo to najbardziej, że SLD to właściwie betonowy związek zawodowy byłego aparatu. Cyniczny i koniunkturalny niemal jak PiS, który lewicowe postulaty eksploatuje głównie w czasie kampanii wyborczych, a później prowadzi politykę pojednania wobec konserwy i liberalizmu gospodarczego. Piękna panna na wydaniu, to famme fatal lewicy otwartej, ideowej, a nie będącej konglomeratem spoconych karierowiczów. Grzegorz jest więc dla lewicy i wybawieniem, bo przemyci do dyskursu nieco lewicowej myśli i kneblem, bo utrwali pozycję SLD.

ezekiel
O mnie ezekiel

Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu. Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach. Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (24)

Inne tematy w dziale Polityka