Po wczorajszej debacie, która była prawdziwym powiewem świeżości w polskim dyskursie publicznym w końcu dowiedzieliśmy się co różni kandydatów na urząd prezydenta. Obaj odważnie prezentowali swoje poglądy, nie bojąc się surowego osądu części elektoratu. Debata była zacięta, riposty trafne, merytoryczne. Widać było, że każdy z kandydatów wie co chce zrobić. Najistotniejszym wyzwaniem, co do tego zgodzili się obaj debatujący, było zniesienie sztucznego podziału na Polskę A, Polskę B, wieś i miasto, na Polskę południową i północną. Obaj podkreślali to z całą mocą. Którykolwiek wygra Polska będzie jedna, bez ani jednego podziału, bo wiadomo, że zgoda buduje, a ojczyzna jest w tym wszystkim najważniejsza.
Zniesienie podziału na wieś i miasto zaowocuje nawożeniem pól przy pomocy nowiutkich SUVów, w których na tylnych siedzeniach będzie leżał obornik. Chłopi będą poruszać się skuterami Vespy z modnymi okularami Aldo na czole, obuci z trampki Converse Slim. Na polach powstaną hiper centra handlowe w których nie tylko będzie można się obkupić, ale również pójść do kościoła posłuchać jak miejscowy proboszcz w superlatywach mówi o sodomii i prawach kobiet. W miastach za to na głównych arteriach będą ganiane owce. Na Marszałkowskiej i Piotrkowskiej będą pasły się krowy racząc się roślinkami z miejskich kwietników. Wyższa kadra zarządzająca do pracy chodzić będzie w gumiakach, a taksówki i sportowe auta zamieni na furmanki. Geje z kulturalnych centrów nabawią się homofobii i gremialnie wkroczą do seminariów duchownych, uprzednio uczestnicząc w prostującej terapii dr Camerona. Górna połowa powierzchni mieszkaniowej w Sea Towers w Gdyni zostanie obsiana marchewką, rzodkiewką i koprem. I co najdziwniejsze, a do czego przyczyni się przyszły prezydent, mieszkańcy miast i wsi wyzbędą się wzajemnej pogardy.
Homogenizowanie Polski północnej z południową będzie charakteryzować się migracją części geograficznych form. I tak na Hel trafi Giewont, część mazurskich jezior umiejscowiona zostanie w Małopolsce, do Puław przeniesiona zostanie wyspa Wolin. W Krakowie zacznie się śledzikować, a w Białymstoku hejować. Tabaka jako wyrób regionalny będzie używką tradycyjną w Bieszczadach, a nową stolicą Oscypków zostaną Kąty Rybackie.
No i jeszcze powstaną autostrady. Od lat wiadomo, że największą trwogą Polaków, zwłaszcza tych biedniejszych, którzy nie mają samochodów, jest brak autostrad. Niczym przy tym braku autostrad są niezapłacone rachunki za mieszkanie i grzyby na ścianach.
Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu.
Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach.
Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka