ezekiel ezekiel
112
BLOG

Dopalacze, kontrola i branża budowalana

ezekiel ezekiel Polityka Obserwuj notkę 31

 

Kilka dni temu w całej Polsce do sklepów z dopalaczami ruszyły kontrole skarbowe. Akcja „stop dopalaczom” wspierana jest ochoczo przez, liberalne, a wręcz lewicowe ponoć, media. Wydawałoby się, że w państwie prawa to, co nie jest zabronione jest dozwolone, jednak zasada ta bywa ograniczana wykwitami narodowego konserwatyzmu. Bo niby dopalacze nie są nielegalne, ale przecież wiadomo, co ta pokaleczona młodzież z nimi robi. W żyłę daje! W kanał! W ciemnych uliczkach, między wilgotnymi od moczu, zagrzybiałymi ścianami wychudzona młodzież z ciemnymi dołami zamiast oczu zostawia strzykawki po dopalaczach i wraca do domu tylko po to, aby wynieść jakiś sprzęt RTV, upłynnić i mieć na kolejną „działkę”. Bo, jak przedwczoraj napisał jeden z blogerów, dopalacze są substancjami „halucynogennymi”. Zapewne i kawa w sporych ilościach jest substancją halucynogenną. Bardziej świadomi obywatele, którzy zdają sobie sprawę z tego, że dopalaczy się nie ładuje w żyłę, również wiedzą swoje. Być może to takie niewinne, mniej szkodliwe, ale finalnie i tak sięga się po „białą śmierć”. Dopalacze są początkiem drogi, która nieodmiennie kończy się między tymi zasikanymi murami ze strzykawką wbitą w żyłę. Te fałszywe wyobrażenia wzmacniają żądne łatwej sensacji media, które udając, że występują w obronie dobrych obyczajów i karności dziatwy w istocie utrwalają idiotyczne, konserwatywne stereotypy.

Mali i młodzi przedsiębiorcy podobno są solą ziemi, tej ziemi. Podobno jest im należna szczególna atencja państwa, pomoc. I państwo postanowiło swoje kompetencje, przy okazji zresztą kampanii wyborczej, wykonywać za pomocą wzmożonej kontroli. Bo przedsiębiorca dobry, o ile jest ideologicznie neutralny. Dopalacze, czy też marihuana (chyba wszyscy myślą o tym synonimicznie) to rozrywka pośród dzisiejszych nastolatków i dwudziestolatków porównywalnie popularna do papierosów. Dostępność i używanie takich rzeczy jest powszechne. To jednak nie mieści się w głowach rodziców, którzy powtarzają mantry o „białych śmieciach” i nie przyjmują do wiadomości, że nieodzownym elementem imprez, na które chodzą ich dzieci jest jakieś palenie. Cyniczni redaktorzy z troską wypytują się o konsumentów dopalaczy sami popalając po pracy i weekendami. Wszystko to opiera się na micie ogromnej szkodliwości społecznej dopalaczy. To konserwatywny mit zepsucia, kulturowej obcości. W czasie, kiedy wskutek dopalaczy umarło kilkoro młodych ludzi alkohol zabił młodych kilkadziesiąt razy tyle, a starych kilka tysięcy razy tyle. Świat jest gdzie indziej.

Wyobrażam sobie tego rodzaju nasilenie kontroli w firmach marketingowych. O, to by było deptanie swobody gospodarowania, zamach na wolność, dławienie inicjatywy, hamowanie potencjału. To by był PRL bis, Korea Północna, Pol Pot, Republika Bananowa i Bantustan. O ile w firmach marketingowych co najwyżej nie płaci się nadgodzin, to do branży budowlanej kontrole by się przydały jak nic. I nie tylko skarbówka, ale i Inspekcja Pracy. Wiadomo powszechnie, że na budowach połowa robotników jest zatrudniona na czarno. Jak im szalunek paluchy połamie, to zmykaj waćpan, na Twoje miejsce są inni, piwko leje się strumieniami, a jako, że nie ma umowy, to i pensje można inaczej naliczyć, albo zapłacić po 3 tygodniach. Tam by się przydały kontrole. Ale znowu – Korea Północna, Stalin, Lenin, Mao. Analitycy nas nauczyli, że prawem rynku, takiego prawdziwie wolnego, prawie że prawem natury jest ucieczka w szarą strefę. I państwo to rozumie i przymyka oko na te połamane ręce, nogi, palce, brak emerytur, wódeczkę w miejscu pracy, niewypłacanie pensji, bo to naturalna kolej rzeczy – szara strefa po prostu musi być i już. Tak mówią analitycy.

ezekiel
O mnie ezekiel

Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu. Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach. Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (31)

Inne tematy w dziale Polityka