Po stoczonej niejednej bitwie udało mi się dostać do sztabu Bronisława Komorowskiego. Kiedy zaczynam pisać ten tekst jest godzina 19:56. W Sali z całą pewnością da się odczuć napięcie. Postaram się na bieżąco aktualizować post w nadziei, że wytrzyma bateria mojego laptopa i że w istocie wydarzy się coś, co będzie warte relacjonowania. Z braku ogólnej koncepcji na transmisję prosiłbym ewentualne nasuwające się pytania umieszczać w komentarzach. Jednocześnie przepraszam za wszelkie niezgrabgności gramatyczne.
20:12- Od kolegi, którego spotkałem na miejscu dowiedziałem się, że około godziny 17 był mniej więcej remis, co potwierdziło się i o godzinie dwudziestej. Potwierdził, że w sztabie panował niepokój od kilku godzin. Tak naprawdę Polska nie ma jeszcze prezydenta. Warto przypomnieć, że w pierwszej turze wyborów Bronisław Komorowski z kolejnymi godzinami, kiedy do mediów spływały informacje nie z sondaży, a z PKW tracił swoją przewagę w stosunku do Jarosława Kaczyńskiego
20:17 W chwilach kiedy na telebimach przekazujących obraz z wydarzenia transmitowany w telewizjach pokazywała się twarz kandydata zebrani goście nagle ożywają, klaszczą, skandują. Wydaje się to oczywistością w mediokracji, jednak zobaczenie tego na żywo jest interesującym doświadczeniem.
20:25 Kiedy tylko media straciły na chwilę zainteresowanie kandydatem w tłumie pojawił się szum. Najważniejszymi gośćmi są tutaj z całą pewnością dziennikarze. To pod nich się wszystko układa. Kandydat wydaje się być wtórny wobec medialnego otoczenia.
P.S – podają wodę. Przekąsek brak
20:32 Kiedy Bronisław Komorowski mówił o tym, że zwyciężyła demokracja widomo, że była to dobra mina do złej gry. Wydaje się, że nikt tu nie jest w szampańskim nastroju, nie będzie raczej otwierania małych szampanów, tylko bezsenna noc. Nikt tutaj się szczególnie nie cieszy z „wygranej demokracji”, bo goście liczyli na „wygraną Bronisława Komorowskiego”. Okazuje się jednak, że pomimo dość wysokiej frekwencji wygrana kandydata PO nie jest widoczna.
20:53 Goście powoli rozchodzą się wypatrując możliwości udzielenia wywiadu. Kręcą się w nadziei, że ktoś zechce usłyszeć od nich kilka słów. Rola gości jednak kończy się, a zaczyna się druga seria stand-uperów. Widzę Sławomira Nowaka, który zapewne mówi o „zwycięstwie demokracji”. Do niedawna wydawałoby się, że z Jarosławem Kaczyńskim wygra każdy kandydat PO. Muszę się przyznać, że i ja tak sądziłem. Dzisiaj okazuje się, że od Bronisława Komorowskiego trochę lepsza był demokracja. Należy przypomnieć również triumf demokracji z prawyborów w PO.
21:00 Największym beneficjentem wyborów prezydenckich okazał się Jarosław Kaczyński i jego partia. Po cudownej przemianie okazało się, że może do siebie przekonać sporą część elektoratu. Jeszcze 20 czerwca, kiedy w sztabie wyborczym marszałka do późnych godzin popołudniowych sądzono, że może on zwyciężyć w pierwszej turze, PO była niekwestionowanym liderem sceny politycznej.
21:13W, powiedziałbym, swego rodzaju meta perspektywie okazało się, że wybory wygrała postpolityka. Bronisław Komorowski, który podczas całej kampanii nie powiedział chyba nic interesującego i nic, co mogłoby być jakimś konkretem ściął się z Jarosławem Kaczyńskim wypranym zupełnie ze swojej „kaczyńskości”; z tego wszystkiego, co politycznie miał do zaoferowania.
Sala pustoszeje. Nie sądzę, aby wydarzyło się tutaj jeszcze coś interesującego w przeciągu 3-4 godzin. Wynik rozstrzygnie się zapewne dopiero jutro rano, kiedy PKW poda wyniki z dziewięćdziesięciu kilku procent obwodów.
21:23 W perspektywie pop-polityki, postpolityki i mediokracji dywagacja na temat ewentualnego przesunięcia się Polski w prawo wydają się bezzasadne. Jarosław Kaczyński, który mógłby być synonimem betonowej prawicy nie jest już w przekazie medialnym – a taki jest najistotniejszy w dzisiejszym systemie polityczno-społecznym - miarą prawicowości. Bronisław Komorowski nie jest wyrazicielem żadnej politycznej idei. Wydaje się reprezentantem samego siebie. Poglądy jego zaplecza są mariażem neoliberalizmu z delikatnym konserwatyzmem w sferze społecznej. W dyskursie publicznym pozostał tylko delikatny konserwatyzm obyczajowy z Soborem Watykańskim II w tle. Neoliberalizm został zamieciony pod dywan w czasie absurdalnych bojów o słowo „prywatyzacja”.
W sali głównej, gdzie odbywa się uroczystość zostali już tylko dziennikarze. Goście poszli do Sali wyżej, gdzie mogą skosztować „małego szampana”. Dziennikarze będą czekać na kolejne doniesienia z PKW. Ciekawe, czy dostaną nadgodziny. Ja mogę sobie już iść.
Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu.
Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach.
Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka