Z okazji 66 rocznicy Powstania Warszawskiego na Salonie24, jak co roku o tej porze, nastąpiło patriotyczne wzmożenie. Blogerka Zuzana Lenska ze swoimi czytelnikami dzieli się pewną refleksją na temat swojej córki, która „jest w wieku mniej więcej najmłodszych powstańców”. Zauważa, zapewne słusznie, że córka nie jest powstańcem. Z pewną pretensją pisze, że dziewczyna nosi jeansy i koszulki z bezdennie głupimi angielskimi napisami. Zamiast słuchać Moniuszki, Chopina, czyli jak mniemam, ulubionych kompozytorów mamy, córka, nie dość, że nie bierze udziału w powstaniu, nosi te swoje jeansy i koszulki, to jeszcze słucha czegoś „przeciwnego” do powyższych. Nawiasem mówiąc nasuwa się pytanie jaki jest kryterium przeciwieństwa muzycznego? Być może stosowanie kontrapunktu w utworach, w których go nie ma? No, grunt, że córka nie słucha metalu, tego szatańskiego pomiotu. Chociaż dziewczyna „puszcza Sabbaton, Uprising, a później 40:1”. Uff, dobrze, że właśnie to, bo te dzieła jakoś córkę mogą patriotycznie natchnąć.
Z kolei czujny bloger chinaski dostrzegł tekst redaktora Gazety Wyborczej Witolda Gadomskiego „Polska w sercu wandala”, w którym autor zarzuca Polakom, że ich patriotyzm jest deklaratywny. I to wysnuwa taki wniosek z dziwnych przesłanek, że niby w lasach jest brudno i że Polacy nie szanują prawa. Bloger słusznie zauważa, że tzw. timing ukazania się tekstu nie może być przypadkowy. Autor, zdradzając nam swoją głęboką wiedzę na temat fachu dziennikarskiego, stwierdza: „Duże ogólnopolskie dzienniki nie drukują swoich tekstów przypadkowo. Po to są kolegia redakcyjne, opinia redaktora wydania, czy wręcz >>naczelnego<<, by wykluczyć lapsusy, wpadki, nie skompromitować pracy całego zespołu”. Bloger następnie wymierza ostrze swojej wysublimowanej ironii przeciwko szkodnikowi: „Swołocz pielgrzymująca w kwietniu pod Pałac Prezydencki zanieczyszczała warszawskie ulice kwiatami, zniczami, krzyżami. Bezczelnością były pretensje do służb komunalnych miasta stołecznego, o zbyt nadgorliwe usuwanie tego bajzlu, dbałość o czystość alii Krakowskiego Przedmieścia. Podobnie sprawa wygląda z zaufaniem; faktycznie >>Patriotyczna Polska<< nie jest w stanie z taką dozą dobroci podchodzić do zapewnień kremlowskich służb w sprawie śledztwa smoleńskiego.” Pozostając czujnym rewolucyjnie chinaski zostawia czytelnika z refleksją: „Wiem natomiast, dlaczego redkator tworzy tego rodzaju insynuacje właśnie dziś, 1 sierpnia 2010 r.
Panie Gadomski, perfekcyjnie!”
Powstanie Warszawskie tworzy pewną aksjologię codzienności. Przynajmniej w rocznicę. Moralnie odpowiada się więc przed walczącymi dziadami i ich wizją rzeczywistości. Nie odpowiada się natomiast przed brudnymi lasami, ani przed prawem, którego Polak programowo nie szanuje, czego nie podważa nawet chinaski. Mit Powstania Warszawskiego, bohaterskiej śmierci i pasjami zestawiania jej z dzisiejszą zdemoralizowaną młodzieżą o słabych charakterach, jest symptomem politycznego infantylizmu. Polakom, pogardzającym prawem, procedurami, brudzącymi w lasach, bijącym butelki na plażach, wciskającym szwagrów do instytucji publicznych marzy się wojenka i silny charakter. Czują się bardziej odpowiedzialni (przynajmniej w czasie rocznic) przed nieżyjącymi, niż za żyjących nie tylko rodaków, ale w ogóle ludzi na świecie.
Polski deklaratywny patriotyzm, jak słusznie zauważa Gadomski, nie przekłada się w żaden sposób na dbanie o dobro wspólne. To jest patriotyzm nadęty, patetyczny, infantylny, nieznoszący sprzeciwu, wojowniczy, trybalistyczny, wykluczający, a wszystko to podlane kompleksami peryferiów. Taki patriotyzm pozwala na wylansowanie w Polsce takiej trzeciorzędnej gwiazdeczki jak Sabaton.
Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu.
Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach.
Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka