ezekiel ezekiel
1961
BLOG

To nie jest zabójstwo polityczne, ale polityka je wchłonęła

ezekiel ezekiel Polityka Obserwuj notkę 79

 

Wbrew wielu głosom, na chwilę obecną, wnioskując z dostępnych nam informacji, to co się stało w łódzkim biurze posła PiS nie jest bynajmniej sprawą polityczną. Polityka oczywiście gdzieś w tle istnieje, ale na pierwszym planie, według tego co wiemy, jest choroba mężczyzny, który zaatakował pracowników. Polityka była, według dostępnych informacji, obszarem świata społecznego, na którym manifestowały się zaburzenia zabójcy. Podobnych dramatów zapewne odbywa się sporo w skali kraju, jednak nikt o nich nie mówi, bo trudno jest tutaj doszyć kontekst polityczny. Tu natomiast mamy dość łatwą i aż proszącą się o dopowiedzenie historię. Można ustawić się w roli ofiary, można w roli wybawiciela, łatwo można znaleźć kata.

Zabójstwo można byłoby nazwać politycznym, jeśli byłoby one częścią jakiegoś politycznego planu, tymczasem dokonał a go osoba niezrównoważona. Czy jeśli na miejscu ofiar z biura poselskiego, nie ujmując oczywiście tragedii, byłby fryzjer? Czy wtedy sprawa miałaby podłoże modowe?

Większość już jednak dopisała scenariusze. Kilka godzin będąc w samochodzie słyszałem w radiu od stronników PO, że tak naprawdę u źródeł tragedii jest nienawiść wzbudzana przez Jarosława Kaczyńskiego. Brzmi to dość kuriozalnie, bo ofiarą nie były osoby z biura poselskiego Platformy Obywatelskiej. Trudno tutaj nie przyznać racji tej części pisowców, która twierdzi, że cokolwiek będzie opisywał mainstream, to i tak w ciemno można obstawiać, że będzie to wina Kaczyńskiego. Z drugiej strony słowa samego prezesa, który mówi o konieczności „przywrócenia demokracji”, o tym, że „atak na PiS będzie tożsamy z nawoływaniem do mordu” dodając arogancko, że „takie są fakty”, o „dożynaniu watahy” w kontekście poderżniętego gardła, o „nowej praktyce politycznej”. Waszczykowski mówi o „początku zabijania opozycji”, ktoś inny prosi, żeby go nie zabijać za poglądy polityczne. Janusz Palikot stwierdza, że za tą sytuację odpowiada Kaczyński. Szaleństwo jakby się udzieliło wszystkim i wydaje się nie mieć końca.

Bipolarna polityczna narracja stworzona przez klincz dwóch partii nie tyle doprowadziła do tragedii, ile ją świetnie wykorzystuje, zagospodarowuje po to aby umocnić swoją polityczną hegemonię, usztywnić kursy po obu stronach. Nie mam żadnych złudzeń co do tego, że teraz w języku publicznym będzie jeszcze więcej agresji i więcej personalizmu, który i tak jest największą tragedią polskiej polityki i największym sprawcą jej nędzy. Czy będą wendetty? Zapewne nie domagające się ofiary życia, ale uważam, że dalsza eskalacja konfliktu, doszywanie polityczności do choroby psychicznej może doprowadzić do zemsty osoby, czy też grupy osób zdrowych, choć emocjonalnie rozchwianych.

Mówienie o jakimkolwiek złagodzeniu dyskursu w kontekście historii pojednania klubów piłkarskich po śmierci papieża, katastrofy smoleńskiej i nadziei, że „na tym złu wyrośnie dobro”, nie tyle wydają się dziecinną naiwnością ile mogą trącić smoliście czarnym żartem.

ezekiel
O mnie ezekiel

Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu. Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach. Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (79)

Inne tematy w dziale Polityka