ezekiel ezekiel
1179
BLOG

Proszę państwa narodziło się globalne społeczeństwo obywatelskie

ezekiel ezekiel Polityka Obserwuj notkę 4

Jednym z ulubionych prawicowych bon motów jest maksyma Josepha de Maistre’a: „Widziałem w swoim życiu Francuzów, Włochów, Rosjan; ale co do Człowieka, oświadczam, że nie spotkałem go w życiu”. Często w zdaniu zamiast „Człowieka” pojawia się „Europejczyk”, czym zresztą innowatorzy występują przeciw uświęconej Tradycji. Wczoraj na pohybel spuściźnie konserwatywnego filozofa narodził się „Słowianin”. Ulicami stolicy przeszła bowiem manifestacja nawołująca do solidarności ze „słowiańskimi braćmi Serbami”. Słowianin rodził się przy okrzykach „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”, „A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści”. Rodził się pośród gradu kamieni i ognia rac. Coraz więcej prawicowych idei powstaje przy takiej oprawie.

Cóż, mógłbym powiedzieć, że nigdy nie widziałem „Słowianina”. Mógłbym, ale to nie prawda. Jakież było moje zaskoczenie na jednym z Woodstocków, kiedy dowiedziałem się (nota bene od Serba), że po ichniemu „kurwa”, brzmi niemalże tak, jak u nas. Brat Serb. Brat Słowianin. Mało tego. Przy tym samym namiocie w kłębach dymu marihuany i litrach piwa z mniejszym już zdziwieniem słyszałem jak Niemiec całkiem nieźle opanował również inne polskie przekleństwa. Jak cały świat chyba. Wszyscy rozmawialiśmy po angielsku.

Pitrim Sorokin w latach dwudziestych zanegował przynależność jednostek do jednego społeczeństwa. Pisał o wielości poziomów społecznej przynależności. De Maistre z jego nieumiejętnością dostrzeżenia „Człowieka” jest usprawiedliwiony czasami, w których przyszło mu żyć. Nauki humanistyczne od tamtego momentu jednak co nieco się rozwinęły i dzisiaj rozgrzeszeniem dla wyrażania takiego fałszywego dualizmu jest tylko głupota. Nie jesteśmy więc tylko Polakami, Rosjanami, Serbami. Odtwarzamy pewne kody uniwersalne dla naszej cywilizacji. Jesteśmy więc również, w pewnym stopniu, „Ludźmi”.

Do niedawna kłopotliwą jednak pozostawała kwestia globalnego społeczeństwa obywatelskiego. Piszę, do niedawna, bo mam wrażenie, że w tej kwestii coś się zmieniło. I to zmieniło się na przestrzeni ostatnich miesięcy. Od dawna istniała klasa wyższa, „bywająca” na salonach świata. Aleksander Bard pisał o jej najnowszym wcieleniu „netokraci”. Mobilni, decyzyjni, potrafiący poruszać się po strukturze społeczeństwa sieci. Bogatsze warstwy społeczne jeżdżące tymi samymi samochodami, oglądające te same filmy, czytający te same książki, ubierające się w tych samych sklepach, jedzące te same posiłki, korzystające z tych samych telefonów, tych samych komputerów. Obowiązywała je podobna etykieta, mówili w pracy tym samym językiem (angielskim). Właściwie członkowie globalnej klasy średniej i wyższej mniej się różnili od siebie wzajemnie niż od swoich biedniejszych rodaków. Klasowy lifestyl wyróżniający te warstwy społeczne tworzył „grupy w sobie”.  I wydaje się, że tak pozostaje do tej pory. Polityczność w klasie średniej jest czymś, co się ukrywa. O ile w ogóle istnieje poza domeną entuzjastycznych deklaracji poparcia dla „wolnego rynku” i „praw człowieka”, jest ona sprywatyzowana.

Coś jednak się zmieniło. Dostęp i umiejętność korzystania z sieciowej architektury upowszechniła się. A wraz z jej rozprzestrzenianiem i penetracją codziennego życia narodziła się również świadomość przynależności i wspólnych interesów z innymi użytkownikami (społeczeństwa) sieci. Świadomości nabrali jednak nie egoistycznie nastawieni „netokracji”, stara (chociaż licząca zaledwie kilkanaście lat) klasa, tylko młodzi Oburzeni.

Piotr Czerski stworzył świetny tekst „My, dzieci sieci” - jak napisała Wyborcza, „linkowany do upadłego na Facebooku” (ani razu nie upadłem podczas linkowania) – o nowej grupie społecznej, czy wręcz pokoleniu. Sam autor dystansuje się od tego określenia. „Dzieci sieci” już nie tylko „mieszkają w jednym świecie”, ale również są świadomi istnienia w nim innych. To odróżnia ich od indywidualistycznych netokratów Barda.

Protesty przeciw ACTA stały się ruchem globalnym. Dzięki Internetowi możliwa stała się natychmiastowa komunikacja między Polakami, Węgrami, nawet Serbami. Wszyscy nagle staliśmy się „dziećmi sieci” świadomymi swoich interesów. Grupa „w sobie”, zamieniła się w „grupę dla siebie”. Proces ten, jakby wbrew historycznej konieczności, nie nastąpił wśród klasy średniej i wyższej. Pojawił się wraz z poczuciem odrzucenia i oszukania aspirujących do tych grup.

My, Net Kids, mamy przeświadczenie, że żyjemy w jednym świecie i wierzymy, że inny porządek jest możliwy. Wierzymy, że możemy zmieniać świat i że nasze starania mają sens. Donald Tusk zapowiadając wstrzymanie ratyfikacji utwierdził nas w tym przekonaniu. Inny świat jest możliwy. Ale globalne społeczeństwo obywatelskie to nie tylko ACTA. To również miliony Oburzonych na całym świecie. Świadomi swojej nędznej pozycji, dobrze wykształceni, wyzyskiwani, bez perspektyw, świetnie komunikujący się ze sobą. Korzystamy z tych samych dóbr kultury, wykorzystujemy te same kody. Najlepszym tego symbolem jest maska „V” z filmu „V jak Vendetta”. Niewielu kojarzy ją z Guyem Fawksem. On był tylko pierwowzorem. Maska jest symulakrem. Hollywodzką kopią legendy. A maska na twarzach demonstrantów jest już kopią kopii kopii. Stworzył ją wielki przemysł filmowy, przeciwko chciwości którego zostaje ona wykorzystana. Jesteśmy anonimowi, ale świadomi. Za tą maską kryje się lęk i wkurwienie na niesprawiedliwość podziału bogactwa na świecie. Na niesprawiedliwość rozłożenia prestiżu, na odległość między szczeblami w wyższych partiach drabiny społecznej. Jesteśmy anonimowi, ale świadomi swojego istnienia nawzajem.

Wielu jeszcze przez długie lata nie złapie tego, co się wydarzyło. W jaki sposób mieliby to złapać, skoro są skupieni na wypatrywaniu „Francuzów, Włochów, Rosjan”. Skoro walczą tylko i wyłącznie o sprawy tożsamości etnicznej. A ta jest tylko jedną z wielu oferowanych w ponowoczesnym świecie. A coś się zmieniło. Facebookowe fanpage z różnych krajów przesyłają między sobą te same linki. Ich subskrybenci rozmawiają ze sobą o tych samych sprawach w tym samym języku używając tych samych kodów kulturowych. Rozmawiają o tych samych problemach i czują to samo rozczarowanie i gniew. Panie i panowie, oto narodziło się globalne społeczeństwo obywatelskie.

ezekiel
O mnie ezekiel

Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu. Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach. Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka