Bohater książki Antoine de Saint-Exupéryego mieszkał na planecie na której miał trzy wulkany - w tym jeden wygasły - różę, pędy baobabów i praktycznie niewiele więcej. Postanowił kiedyś wyruszyć w podróż, aby znaleźć przyjaciela. Spotkał po drodze króla, bankiera, latarnika, geografa aż wreszcie przybył na Ziemię. Teoretycznie nie powinno być trudności w znalezieniu przyjaciela - jest nas tak wielu - ale jednak one wystąpiły. Co by jednak się stało gdyby Mały Książę zaczął szukać swojego przyjaciela w polskim parlamencie, gdyby tam wylądował a nie - jak przedstawił to autor - na pustyni.
PIS
Był wieczór. Mały Książę szedł korytarzem w ogromnym budynku. Korytarze były ogromne bo budynek był ogromny. Były puste. Z wielkiego holu Mały Książę wspiął się po schodach na antresolę i tam spotkał pierwszą osobę. Był nią Jarosław. Starszy człowiek o niskim wzroście. Mały Książę pomyślał, że będzie mu lepiej rozmawiać jeśli ktoś jest niewysoki. Ucieszył się. Ucieszył się również dlatego, że tak szybko kogoś spotkał.
- Dobry wieczór! - powiedział grzecznie Mały Książę - Czy możesz być moim przyjacielem!
- Tak - odpowiedział Jarosław - Mogę być Twoim przyjacielem, ale Ty nie możesz się przyjaźnić z nimi. Palcem wskazał stand z wielkim napisem „Platforma Obywatelska”. Oni zabili mi brata.
- Rozumiem, ale dlaczego zabili ci brata? - spytał cichutko Mały Książę
- Bo go nienawidzili, tak jak teraz mnie nienawidzą - odchrząknął trochę poirytowany Jarosław.
- A co to znaczy nienawidzić? - znowu zapytał Mały Książę, który na swojej planecie miał różę o czterech kolcach. Ona kochała jego a on kochał ją Nie wiedział, co to znaczy nienawidzić.
- Oni chcą abym zginął, tak jak tamci. Oni tego chcą. Ja muszę ich powstrzymać. Ty możesz mi pomóc, mimo, że jesteś mały - odparł Jarosław. Mały Książę zastanowił się przez chwilę. Świat dorosłych musi nienawidzić? Czy aby mieć przyjaciela to trzeba nienawidzić tak jak on? On przecież nie wie do końca, dlaczego nienawidzi tamtych. Nie wyjaśnił mi, co to jest nienawiść. A poza tym poszedł sobie.
PSL
Mały Książę szedł opuszczonym korytarzem. Smutno mu było ponieważ pierwszy napotkany człowiek nie zainteresował się jego sprawą. Wyszedł z ciemnego korytarza do kolejnego i tam spotkał następną osobę.
- Dobry wieczór - powiedział uprzejmie Mały Książę - kim jesteś?
- Jestem ważny i mam tu niedaleko biuro. Zawsze byłem ważny, bo zawsze umiałem się dogadać. Z tymi - wskazał palcem czerwono-białą tabliczkę z napisem SLD i z tamtymi. Na końcu korytarza z którego wyszedł Mały Książę stał ten sam stand jaki pokazywał wcześniej Jarosław.
- Spotkałem wcześniej człowieka, który kazał mi nienawidzić, czy ty też mi każesz - zapytał Mały Książę - ja nie chcę nienawidzić, ja chcę mieć przyjaciela.
- Spotkałeś Jarosława - odparł drżącym ale spokojnym głosem nieznajomy - Z nim się nie umiem dogadać, od wielu lat próbuję.
- A czy to trudne? Przecież się spotykacie - powiedział Mały Książę, w nadziei uzyskania odpowiedzi, dlaczego trzeba nienawidzić aby być przyjacielem Jarosława.
-Tak, trudne, bo on nie rozumie… Nie rozumie, że trzeba się dogadać. Ja rozumiem i dlatego cały czas tu jestem - powiedział.
- A czy ty mógłbyś być moim przyjacielem - zapytał Mały Książę całkowicie speszony nowym człowiekiem, mówiącym stale o tym samym.
- Sądzę, że tak. Musimy się tylko dogadać na jakich zasadach - jasno odpowiedział tamten.
- Zasadach? A co to oznacza? Ja mam trzy wulkany w tym jeden wygasły i je czyszczę raz w tygodniu. Czy to są zasady? - zapytał Mały Książę
- Nie. Zasady to korzyść jaką można mieć z posiadania przyjaciela, jakim ty możesz być. Ty też musisz mieć korzyść z tego, że ja będę twoim przyjacielem - odparł mu.
- A jak nie będziesz miał korzyści? - zapytał Mały Książę z oczywistym smutkiem w głosie.
- To nie będziesz mógł być moim przyjacielem. Korzyść jest najważniejsza. Dlatego tu jestem. Jeśli i ty chcesz tu być, musisz zaoferować mi korzyść, a ja wtedy w zamian będę twoim przyjacielem.
Mały Książę zrozumiał, że to musi być smutny człowiek, bo stale szuka przyjaciół dla jakiejś korzyści. Pomyślał sobie, że pewnie ich czasami znajduje, dlatego jest w tym budynku o ciemnych korytarzach, przynajmniej o tej porze.
SLD
Mały Książę ruszył dalej. Jednak dość szybko zatrzymał się, ponieważ z biura, na którym wisiała czerwono-biała tabliczka wyszedł jakiś mężczyzna. Uśmiechnął się do Małego Księcia:
- Dobry wieczór młodzieńcze. Co robisz tutaj o tak późnej porze? - powiedział
- Dobry wieczór - odpowiedział Mały Książę - szukam przyjaciela.
- Ja mogę być Twoim przyjacielem - zadeklarował tamten - Mam na imię Grzegorz i mogę być Twoim przyjacielem.
- Czy naprawdę chcesz być moim przyjacielem - zapytał Mały Książę patrząc prosto w oczy Grzegorzowi - ci, których spotkałem wcześniej mieli warunki, takie dziwne warunki.
- Na przykład jakie warunki? - zapytał Grzegorz.
- Jeden kazał mi nienawidzić, a drugi chciał mieć korzyść i chciał się dogadać - odrzekł Mały Książę.
- Czyli spotkałeś Jarosława i Waldemara? Czy tak… - dodał Grzegorz, uśmiechając się.
- Ten drugi się nie przedstawił - odpowiedział Grzecznie Mały Książę.
- To był właśnie Waldemar - skwitował Grzegorz - to prawda, on zawsze chciał się dogadać.
- A ty chcesz się ze mną „dogadać”? - zapytał Mały Książę - I czy mam nienawidzić?
- Nie, nie musisz nienawidzić, ale musisz kochać - rzekł spokojnie Grzegorz.
Mały Książę ucieszył się, ponieważ kochał swoją różę i dla niej wyrywał pędy baobabów. Dla niej też poprosił kiedyś o kaganiec dla swojego baranka, aby ten nie zrobił krzywdy jego róży.
- A kogo mam kochać, nie można przecież kochać wszystkich bo się ich nie zna - zauważył Mały Książę.
- Właśnie trzeba kochać wszystkich, bo oni nas wybierają, to jest niezmiernie ważne mój nowy przyjacielu - z uśmiechem powiedział Grzegorz - Wszyscy muszą wiedzieć, że my ich kochamy i chcemy dla nich dobra. Zawsze chcieliśmy.
- Ale to trudne kochać wszystkich, trzeba mieć wielkie serce, ogromne serce - wyszeptał Mały Książę - A Ty takie masz?
- Nie muszę, od tego, aby wszyscy wiedzieli, że ich kochamy jest telewizja. Wtedy wszyscy wiedzą, że ich kochamy - odpowiedział cierpliwie Grzegorz, choć pytania Małego Księcia zaczęły się mu wydawać trochę drażniącymi.
- To ty nie kochasz wszystkich? - wprost zapytał się Mały Książę.
- Oczywiście, że nie. Mogę kochać tylko niektórych, ale muszę kochać wszystkich bo oni nas wybierają - odparł Grzegorz. Z biura na przeciwko wyszedł jakiś mężczyzna uśmiechnął się do Małego Księcia i delikatnie kiwnął głową na Grzegorza.
- Młodzieńcze muszę już iść. Pamiętaj, że będę Twoim przyjacielem i powinieneś kochać wszystkich. Wtedy cię wybiorą.
Mały Książę się zasmucił. Nie mógł kochać wszystkich ani nie chciał być wybrany. Nawet nie wiedział do czego miałby być wybrany. Chciał tylko mieć przyjaciela, który pomoże mu zrozumieć relację z różą, którą kochał.
PO
Mały Książę znowu został sam na korytarzu. Nie wiedział gdzie iść i co robić. Budynek wydawał się być znacznie większy niż wówczas kiedy na nim wylądował. Kiedy tak stał, z za rogu wyszedł kolejny mężczyzna i tak jak wcześniej Grzegorz uśmiechnął się dobrotliwie i powiedział:
- Dobry wieczór chłopcze, co robisz tutaj o tak późnej porze? Nie zgubiłeś się przypadkiem? - zapytał - Może będę mógł ci w czymś pomóc. Jestem tu ważną personą.
Mały Książę pomyślał o Waldemarze, bo on też powiedział, że jest ważną osobą.
- Szukam przyjaciela - odparł Mały Książę bardzo spokojnie.
- A jakiego przyjaciela szukasz? - może będę mógł ci coś doradzić.
- To są różne rodzaje przyjaciół? - zdziwił się Mały Książę.
- Tak. Są różne rodzaje przyjaźni, tak i są różne rodzaje przyjaciół - odpowiedział - Więc jakiego przyjaciela szukasz?
- Takiego, który chciałby być moim…. - nie wiedział co powiedzieć - Takiego, co mógłby być moim…. prawdziwym przyjacielem. Nie takim co będzie kazał mi nienawidzić, dogadywać się i kochać wszystkich.
- Hmmm… - zafrasował się mężczyzna - Czy już kogoś pytałeś aby był Twoim przyjacielem? Chyba wiem kogo spotkałeś wcześniej…
- Tak spotkałem… ale oni naprawdę nie chcieli być moimi przyjaciółmi.
- Myślę, że tak. Pierwszy nie ma przyjaciół, tak sądzę, że nie ma. Drugi kilku ma, ale takich z którymi się dogadał. Ze mną się dogadał, więc jestem jego przyjacielem. Ten trzeci, faktycznie chce kochać wszystkich ale ma cel: chce być wybranym.
- A ty, ty masz jakiś warunek? Czy mógłbyś być moim przyjacielem bez warunku? - zapytał Mały Książę.
- Tak, mogę być Twoim przyjacielem bez warunku. Ja, jak tamci, nie nienawidzę, nie muszę być wybrany ani się dogadywać. Ja po prostu jestem. Mam czas aby być Twoim przyjacielem. Ten rodzaj przyjaźni, tej prawdziwej - jakiej oczekujesz - wymaga czasu. Ja go mam i dlatego mogę być Twoim przyjacielem.
- A czy zawsze możesz być moim przyjacielem? - zapytał Mały Książę czując szczęście w sercu.
- Hmmm… czy zawsze? Myślę, że tak. Tak myślę… Choć może się zdarzyć, że nie będę już ważny i to ty nie będziesz chciał być moim przyjacielem. Jednak ja zawsze będę ważny, bo umiem to wszystko razem co i tamci.
Mały Książę przypomniał sobie króla, który rządził pustą planetą i bankiera z dużą ilością pieniędzy i planetę próżnego. Zdziwił się trochę. Czy trzeba być ważnym aby mieć czas na przyjaźń i czy istnieją rodzaje przyjaźni. Ten człowiek przed nim proponuje mu taki, jakiego potrzebuje. Czy jednak on naprawdę potrzebuje przyjaciela?
- Tak więc chłopcze - mężczyzna przerwał zafrasowanie Małego Księcia - Ja mam na imię Donald i jeśli chcesz, zapraszam cię na kakao.
Trudno pisać o sobie, szukając sensu, bo wszelkie kwalifikacje ideologiczne czy religijne a także zainteresowania naukowe stają się względne i jakoś "równouprawnione".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka