Dobre uczucia w poplątaniu znaczeń
zatańczą tango wbrew leniwej woli,
los się uwikłał w cienie przeinaczeń
i tylko nóżka nas boli.
Człowiek się zanurzył w wirówkę istnienia,
która stale oddziela dobro od zła.
Porwały go w ramiona czułe zamyślenia
wyszarpane prosto z łatanego tła.
Kochamy wbrew sobie, cierpimy w milczeniu,
stęsknieni jak wracający do ojczyzny ptak.
Bawimy się słowem ginąc w zapomnieniu,
odbijamy się wolni od dna.
I tylko westchnienie duszy rozbawionej
otwiera nas na nowe rozdanie kart.
I tylko potrzeba woli niespełnionej
zamienia się w czarny żart.
Śmiech ciało porywa w losu zawiłość,
wszystko zapada się w mrok.
Więc szepczę ci głośno: to miłość, to miłość
i w ciemność kieruję wzrok.
I w cieniu ballady o cichej dziewczynie
łzy kapią na czysty kołnierzyk.
I szukam przyczyny i w tej to przyczynie
chcę w czystość uczucia uwierzyć.
A wiara jak wiatru ślepe rozwolnienie
goni mnie w czarny gaj.
Dziewczyna została już tylko wspomnieniem,
więc w sercu czuję maj.