wyrwany z przestrzeni przesączonej cierpieniem
rozpięty na skrzydłach chwiejnej wiary
karmiony nadzieją
wielkie słowa nic nie znaczą
to codzienność boli
w skrzywionym zwierciadle przegląda się sen
gubię się w cieniach przyszłości
zaborcza zjawa błądzi na granicy zwątpienia
w czarnym welonie
bierze ślub z samotnością
zapomniany przez szczęście
sługa przeznaczenia
spalam się w płomieniach słuszności
niezawisły w ucieczce od siebie
dotykam mgły
spotykam dusze
uchodzę w nienazwane