Zaliczyłem dziś Megiddo (północny Izrael) na okoliczność końca świata - w międzyczasie puszczałem twity na gorąco. Skrzyżowanie Armagedon (Megiddo) - ostry deszcz, 12 st. C - silne wiatry bez rozpogodzeń. Poza wielką tęczą nad stacją benzynową z knajpą czynną 7/24 nic się nie dzieje.
W Megiddo jacyś archeolodzy wciąż ryją w ziemi - chyba chcą wytyczyć nowe stanowiska wykopaliskowe na lato. @ Twit: Świat będzie dalej fajny:) - nie ma żadnych oznak Apokalipsy. Twit: Tylko zaćpani wolontariusze ze smartfonami wrzeszczą coś do Skandynawii ze stacji benzynowej „Delek”.
Wolontariusze na wykopaliskach w Megiddo - wyglądający jakby dziś miał się skończyć świat... - przekonują, że nic z tego będzie. Twity newsowe: #WczorajPutin odżegnał się od Asada @ powstańcy: Asad uciekł @ reżim w Damaszku znów użył Scudów @ wg mnie: broń chemiczna lada moment.
Twity newsowe: #Japończycy z UNDOF na Golanie, przerażeni eskalacją zbrojna, chcą dać dyla z granicy izraelsko-syryjskiej. Polska wycofała się z tej misji 3 lata temu. 5 minut przed końcówą (wg czasu Greenwich) w knajpie na stacji paliwowej koło Megiddo - leci "Light My Fire" Doorsów z lat 60.
Wracam do Tel Awiwu w strugach deszczu - Apokalipsy nie ma. Twit: Jak majaki egzotów o końcu świata mają się do faktu, że Izrael zniknąłby w 1/2 godziny z mapy świata, gdyby nie miał silnej armii?
Komentarze