Węzeł windsorski

A tak przy okazji (…) - z pół roku temu wieszczyłem taktownie, że żadna “Kobieta, Murzyn lub Żyd” nie zasiądą w Białym Domu w dającej się przewidzieć przyszłości. Jeśli chodzi o Żydów, to i tak rządzą światem - jak wiadomo - więc dodatkowe splendory im niepotrzebne. Mogą spokojnie od rana do nocy pociągać za sznury, jako doradcy & eksperci.

Moje przewidywania początkowo spełniły się co do joty: Clintonowa odpadła w przedbiegach, bo zbytnio kojarzyła się z upierdliwymi liberałami i feministkami. Z kolei senator Obama walnął samobója wizerunkowego, okazując się beniaminkiem europejskiego lewactwa. To nie przypadło do gustu facetom w kowbojskich kapeluszach z amerykańskiego interioru.

Nikt nie mógł przewidzieć „tsunami ekonomicznego”, które może - acz nie musi - pogrzebać szanse McCaine’a. 6-procentowa przewaga Obamy w sondażach jest bez znaczenia… Sondaże przeprowadzane są telefonicznie, faceci w sombrerrach odpowiadać mogą w pierwszym odru chu: Yes Obama!, ale przy urnach graby odmówią im posłuszeństwa.

Nie wiadomo oczywiście, ilu z tych ludzi, od których głównie zależą wyniki wyborcze (!), wskoczy w pikapy i pojedzie zagłosować. W każdym razie, ewentualny deszcz im niegroźny, jak np. subtelnym lewakom ze Wschodniego i Zachodniego Wybrzeża. Wątpię, aby kowboje oddali głosy na ciemnoskórego senatora z węzłem krawatowym “Windsor Kent”.