W Warszawie, inaczej niż w metropoliach „starej” Europy, życie knajpowo-artystyczno-towarzyskie nie istnieje nad rzeką, gdyż Wisła na tym odcinku jest brudna, niebezpieczna i pełna wirów. Oczywiście nie należy w niej pływać wpław, choć jeszcze w latach 60. były tam kąpieliska, a ludzie pływali na kajakach i żagłowkach. Zupełnie inaczej przedstawiają się sprawy po drugiej stronie Wisły, w tzw. prawobrzeżnej Warszawie, gdzie rozpościera się fantastyczna dzielnica - Stara Praga. W tym dawnym siedlisku lumpów, pijaków, folkloru miejskiego, pokątnego handlu i przestępczości zachował się jeszcze specyficzny klimat przedmieści.
Zagraniczny turyści przeważnie nie zaczynają swoich wędrówek akurat od Pragi, choć - jak już mówiłem - sporo cieszącego oczy przedwojennego eklektyzmu zachowało się właśnie tam. Na Pradze pozostało wiele nienaruszonych kamienic, zdewastowanych wprawdzie po wojnie przez kolejne pokolenia lumpów i pijaków, ale teraz gorączkowo remontowanych i zaczynających nowe życie. Mam wrażenie, że jeśli ta niesamowita dzielnica dalej rozwijać się będzie z sensem - może stać się prawdziwie pozytywną atrakcją „Warsaw by night”. A to byłby najlepszy sygnał, że faktycznie zaczęła odżywać.
Warszawska Praga - podobnie jak krakowski Kazimierz - miała swoją tzw. szansę filmową . Stało się to po tym, jak w 2002 r. Roman Polański kręcił tam fragmenty swojego słynnego „Pianisty“. Jednak nie przełożyło się to na tak duży, jak w przypadku Kazimierza, wzrost zainteresowania tę dzielnicą. W rewitalizowanych, zabytkowych wnętrzach pojawiają się artyści; rozkwita, choć jeszcze nie kwitnie życie kulturalne. Tymczasem jednak, Praga, omijana i zapomniana od dziesięcioleci, wciąż pozostaje jakby nieodkryta do końca, podobnie jak dawniej krakowski Kazimierz.
Niezwykle ważnym atutem Pragi jest jej różnorodność; przed wojną był to prawdziwy tygiel kulturowy. 43 proc. mieszkanców stanowili Żydzi. Nie brakło też oczywiście po tamtej stronie Wisły - Polaków, Rosjan, Niemców, a nawet Tatarów. Także obecnie mieszkają tam mniejszości: Wietnamczycy, Cyganie i coraz więcej Turków. To właśnie na Starą Pragę najchętniej ostatnio zabierają swoich gości polscy dziennikarze, zwłaszcza w rejon iluminowanej katedry i cerkwi oraz na ulicę Ząbkowską.
Przed wojną na Ząbkowskiej dominowała ludność żydowska - na parterach kamienic i w podwórkach pełno było drobnych sklepików, warsztatów, domów modlitwy i knajp z pejsachówką i przysłowiowym gęsim pipkiem. W pobliżu, przy ul. Kłopotowskiego stała Okrągła Synagoga - jedna z pierwszych tego typu w Europie - wypalona w czasie wojny i zburzona ostatecznie w 1961 roku przez komunistyczne władze. Podobno są plany odbudowy tej świątyni. Mało kto wie, że niedaleko stamtąd, w akademiku Matiasa Bergsohna, jako student prawa, mieszkał kiedyś Menachem Begin.
Chętnie zaprowadziłabym Was do tych podniszczonych międzywojennych domów i zaniedbanych podwórek, gdzie w ostatnich latach otwiera się mnóstwo małych knajpek i dzieje się sporo ciekawych rzeczy. Historia wielu z tych projektów jest jakby żywcem wyjęta z klimatów wajdowskiej „Ziemi obiecanej”, gdzie młodzi pionierzy przemysłu w Łodzi: nie mieli pieniędzy, ale mieli pomysł, żeby otworzyć fabrykę. Jak już wspomniałem, niektórzy twierdzą, że miejsca te mają „specyficzny krakowski klimat”, ale inni uważają, że są rdzennie praskie - w każdym razie dużo ciekawsze niż standardowo-europejskie lokale w Śródmieściu.
Arcyciekawymi miejscami na Pradze są dwa kompleksy artystyczno-kulturalne Koneser (ul. Ząbkowska 27/31)i Fabryka Trzciny (ul. Otwocka 14) - urastające do miana wizytówek tej dzielnicy. Mieszczą się w starych zabudowaniach postindustrialnych na terenie tzw. Szmulek, których nazwa pochodzi od historycznego właściciela tych terenów, Szmula Zbytkowera, żydowskiego bankiera i doradcy króla Stanisława Augusta. Dzięki Zbytkowerowi zaczęły się tam dynamicznie rozwijać handel, rzemiosło i przemysł (pod koniec XVIII wieku powstała wytwórnia wódek Koneser).
Uprzemysłowienie utknęło w czasie zaborów, ale w XIX wieku Szmulki zostały otoczone z trzech stron torami kolejowymi i zaczęły obsługiwać... tranzyt towarowy między Cesarstwem Rosyjskim i Europą zachodnią. Tamtejszy węzeł kolejowy polepszył też znacznie łączność między prawo- i lewobrzeżną częścią Warszawy. Fabryka Trzciny (z charaktery stycznym kominem) - mieści sie w dawnej fabryce marmolady z 1916 roku. Po Holokauście pożydowskie domy zajęła podwarszawska biedota - zaś Praga, a zwłaszcza Szmulki, zyskały złą sławę. Na wprost Dworca Wschodniego, skąd kursowały niegdyś pociągi do Berlina i St. Peter sburga, zbudowano najdłuższy budynek Warszawy liczący 508 m.
Na Pradze warto z pewnością obejrzeć socrealistyczny pomnik „Polsko-Radzieckiego Braterstwa Broni” - określany mianem Czterech śpiących. Głównym elementem jest czwórka żołnierzy z kałasznikowami, a cała ta „instalacja” postawiona została zapewne nieprzypadkowo w miejscu, skąd polskie oddziały wyruszały do walki z bolszewikami w 1920 roku. Zwycięstwo w tej wielkiej bitwie warszawskiej - zwanej Cudem nad Wisłą uratowało dopiero co odzyskaną polską niepodległość i powstrzy mało ekspansję komunizmu na Europę Zachodnią.
W sierpniu 2008 roku w czasie inwazji rosyjskiej na Gruzję, pomnik został oflagowany sztandarami gruzińskimi z czterema czerwonymi krzyżami i odbywały się tam pikiety protestacyjne.
Ostatnio prawdziwym hitem wśród zagranicznych turystów stały się praskie bary mleczne, choć moi polscy przyjaciele unikają tych miejsc jak ognia, widząc w nich relikty po realnym komuniźmie. Na mojej prywatnej mapie Warszawy bary mleczne pozostają jednak ważnymi punktami i zawsze będę powtarzać, że jest to chyba jedyny wynalazek komuny, którego na miejscu Polaków broniłbym do ostatniej kropli krwi. Wcale się też nie dziwię, że w nowej rzeczywistości bary mleczne przeżywają drugą młodość i można tam odbywać sentymentalne podróże w czasie,
W Warszawie pozostało nadal 15 barów mlecznych, które naprawdę przeżywaja renesans, choć wiele innych zniknęło z mapy miasta; a ceny wciąż są rewelacyjnie niskie. Na Pradze (Bródno) polecałbym najgoręcej Kefirek, który w konkursach internetowych na najlepszy bar mleczny pla suje się w ścisłej czołówce. Koniecznie się tam wybierzcie, jeśli chcecie zjeść świetny dwudaniowy obiad z wodnistym kompocikiem - kojarzący się z klimatami PRL - a rachunek nigdy nie przekroczy kilkunastu zł. Naprawdę zachwyci was proste domowe jedzenie - ludzie przyjeżdżają z drugiego końca miasta, żeby zjeść pierogi, sprzedawane także na wynos.
Żeby zaznać tych emocji cudzoziemiec musi jednak odnaleźć w sobie niezgłębione pokłady cierpliwości, gdyż powszechnym zjawiskiem jest brak jadłospisu po angielsku, a kasjerki, u których zamawiasz dania, nie mówią obcymi językami. Bary są odnowione i czyste, choć zdarza się, że stoliki nakryte są ceratą jak dawniej. Klientami są głównie ludzie starsi studenci i wycieczki szkolne, ale naprawdę tłoczno robi się w godzinach lunchowych, gdy przychodzą urzędnicy w krawatach i garniturach. Wg socjologów bary nie znikną z miasta, bo pozwalają na zachowanie ciągłości kulturowej, a z ich usług korzystają też białe kołnierzyki.
Na Pradze zaprowadziłbym Was też chętnie na tereny dawnego Stadionu Dziesięciolecia z czasów PRL - kilka minut od centrum miasta. Ten pierwszy polski stutysięcznik - ówczesna wizytówka socjalizmu – zbudowany został pośpiesznie na wysypisku śmieci przed Światowym Festiwalem Młodzieży w Warszawie 1955 roku. Poza zawodami sportowymi odbywały się tam różne obchody propagandowe, np. dożynkowe. Podczas takich uroczystości we wrześniu 1968 roku, gdy delegacje w ludowych strojach wręczały chleb z tegorycznych zbiorów szefom partii - dokonał aktu samospalenia w sektorze 3. nieznany nikomu 60- letni mężczyzna.
4 dni potem zmarł w praskim szpitalu; nazywał się Ryszard Siwiec, a w jego teczce znaleziono biało-czerwoną flagę i ulotki protestujące przeciw inwazji Układu Warszawskiego na Czechosłowację. Polskie władze zatuszowały całą sprawę, a w czasie pogrzebu rozpuszczano plotki, że „zmarły był pijakiem i wariatem”. Informację o Siwcu podało pół roku póź niej polskojęzyczne radio Wolna Europa nadające z Monachium - ale jego nazwisko stało się znane tak naprawdę dopiero w latach 80. Siwiec w 2001 roku odznaczony został pośmiertnie przez czeskiego prezydenta Vaclava Havla – najwyższym odznaczeniem, orderem Masaryka.
Po przemianie ustrojowej w 1989 roku Stadion X-lecia przekształcił się w „największy bazar Europy”. Przez kilkanaście lat, siedem dni w tygodniu, na koronie stadionu i u jego podnóży w tandetnych kramach można było kupić wszystko: fałszywe prawa jazdy, pirackie płyty, alkohol, pod rabiane markowe perfumy, buty i ubrania, samowary, antyki, leki, papie rosy z przemytu, sowieckie medale, rasowe psy i broń maszynową.
Na początku lat 90. zaczęła się rozwijać gwałtownie w Polsce gopodarka rynkowa. Sklepy, gdzie przedtem sprzedawano głównie ocet, zapełniły się błyskawicznie masą towarową; na ulicach Warszawy i innych miast pojawiły się składane turystyczne stoliki, łóżka polowe i zamykane jak walizki stoiska zwane szczękami. Monstrualne targowisko na Stadionie X-lecia, nazwane z czasem Jarmarkiem Europa - przypominające gigantyczną Wieżę Babel - było też miejscem, gdzie handlowano seksem i narkotykami, a między kramami przewijali się nielegalni emigranci z Azji.
Na miejscu zlikwidowanego targowiska - i zburzonego w 2008 roku Sta dionu Dziesięciolecia - powstać ma nowoczesne centrum sportowe z basenami, boiskami, hotelami i restauracjami. Ze względu na organizowa ne w 2012 roku w Polsce i na Ukrainie piłkarskie rozgrywki Euro 2012 najważniejszą częścią tego kompleksu będzie Stadion Narodowy, na którym kibice z całej Europy obejrzą mecz otwierający te mistrzostwa. W pobliżu widziałem już tylko parę straganów z chińską tandetą i dymiący barek Wietnam, którego właściciel chce się przenieść do Konesera.
@
28. fragment - z mojej nowej książki pt. Dawka Polin (Właśnie Polska), która w najbliższym czasie ukaże się w Izraelu - w wersji hebrajskojęzycznej - w wydawnictwie największej gazety Jedijot Achronot. Ten reportażowy przewodnik - Kraków, Warszawa, Łódź, Gdańsk - tworzy platformę do rozmów z 20 znakomitymi ludźmi m.in. o tym, jak polska kultura przeszła przez czasy komuny. Książka opublikowana zostanie też w Polsce.
STARAM SIĘ GADAĆ DO RZECZY.
Opublikowałem powieści „ GRUPY NA WOLNYM POWIETRZU ” (Świat Literacki, W-wa 1995 i 1999) i „ STREFA EJLAT ” (Sic!, W-wa 2005); tom opowiadań ” TEN ZA NIM ” (Świat Literacki, W-wa 1996); ” WZGÓRZA KRZYKU” (Świat Literacki, W-wa 1998) - zbiór reportaży i wywiadów zamieszczanych w latach 90. w GW i tygodniku Wprost; „WŁAŚNIE IZRAEL” (Sic!, W-wa 2006) - wywiad-rzeka o Izraelczykach. “ TSUNAMI ZA FRAJER. Izrael - Polska - Media” (wyd. Sic!, W-wa 2008) - zbiór felietonów blogowych, zamieszczanych w portalach: wirtualnemedia.pl i salon24.pl.; פולין דווקא (Właśnie Polska)- reportażowa opowieść o Polsce z rozmowami o kulturze - Jedijot Sfarim, Tel Awiw 2009; WARSZAWSKI BEDUIN (Aspra-Jr, W-wa 2012)- biografia Romana Kesslera. @ ZDZICHU: WITH A LITTLE HELP OF HUMAN SHIELDS. Spiro Agnew: The bastards changed the rules and didn’t tell me. I LOVE THE SMELL OF NAPALM IN THE MORNING (Apokalipsa teraz). "Trzeba, żeby pokój, w którym się siedzi, miał coś z kawiarenki" (Proust). MacArthur: Old soldiers never die; they just fade away. Colombo: Just give me the facts. "Fuck the Cola, Fuck the Pizza, all we need is Slivovica". Viola Wein: Lokomotywa na Dworcu Gdańskim nie miała nic wspólnego z wierszem Juliana Tuwima.
FUCK IT! AND RELAX (John C. Parkin)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura