molasy molasy
1370
BLOG

Koniec świata "między Michnikiem a Rydzykiem"

molasy molasy Polityka Obserwuj notkę 21

 Brukselskie wystąpienie Rafała Ziemkiewicza w obronie Telewizji Trwam, które miało miejsce 5 czerwca, jest według mnie symbolicznym końcem pewnego eksperymentu podjętego przez część polskiej inteligencji, próbującej zachować równy dystans wobec środowisk „Gazety Wyborczej” oraz Radia Maryja, dwóch najwyrazistszych i najsilniejszych ośrodków medialno-ideologicznych w Polsce. Pisarz i publicysta piszący przez kilka lat bloga, któremu nie bez przyczyny nadał tytuł „Między Michnikiem a Rydzykiem”, zdecydowanie opowiedział się w Brukseli za tym drugim. Zrobił to, chociaż przez wiele lat zwalczał bardzo ostro poglądy zarówno redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, jak i dyrektora Radia Maryja.

Miejsce dla świata „między Michnikiem a Rydzykiem” pojawiło się w Polsce po aferze Rywina. „Gazeta Wyborcza” wyszła z niej skompromitowana i znaczna część inteligencji zaczęła się rozglądać za alternatywą dla niej. Właśnie ta część polskiego społeczeństwa poparła POPiS, którego ówcześni liderzy podkreślali swój dystans zarówno wobec red. Adama Michnika, jak i o. Tadeusza Rydzyka (szczególnie wyraziście odcinali się od nich Jan Maria Rokita oraz Lech Kaczyński). Na rynku prasowym zaistniały dwie silne gazety codzienne, „Dziennik” Roberta Krasowskiego oraz „Rzeczpospolita” Pawła Lisickiego, w których pracę znaleźli dziennikarze popierający POPiS. Nieco później założył w internecie portal Salon24 Igor Janke, zaprzysięgły zwolennik trzymania równego dystansu do „Gazety Wyborczej” i Radia Maryja. Tytuł bloga Ziemkiewicza „Między Michnikiem a Rydzykiem” idealnie opisywał cele przyświecające założycielowi tej platformy blogowej.

Gdy po wyborach w 2005 r. okazało się, że koalicja PiS z PO jest niemożliwa, bo liderzy tej drugiej partii nie chcieli się pogodzić z rolą słabszego koalicjanta, zaczęła szybko zanikać przestrzeń polityczno-medialna „między Michnikiem a Rydzykiem”. W PO szybko słabła pozycja Rokity i partia Donalda Tuska zaczęła robić to, czego życzyła sobie „Gazeta Wyborcza”. Natomiast lider PiS Jarosław Kaczyński stał się częstym gościem w Radiu Maryja.

Świat „między Michnikiem a Rydzykiem” zaczął szybko znikać po katastrofie smoleńskiej. Wobec tego, co się zdarzyło 10 kwietnia 2010 r., nikt nie mógł pozostać obojętny. Nikt nie mógł powiedzieć, że racje tych, którzy modlili się pod stojącym przed Pałacem Prezydenckim krzyżem i tych, którzy ich lżyli i opluwali, są podzielone, bo prawda leży pośrodku. Każdy musiał się wyraźnie opowiedzieć po czyjej jest stronie. Ziemkiewicz dał wyraz swojemu wyborowi, zmieniając 23 października 2010 tytuł swego bloga na „Les bleus sont Lá”, co wyjaśnił następująco: „Tym z Państwa, którzy od pewnego czasu sarkali na nadtytuł „Między Michnikiem a Rydzykiem”, przyznaję rację. Stracił on aktualność. Od dziś wybieram inny, najbardziej, obawiam się, stosowny do obecnego etapu historycznej ewolucji rządów miłości. Wszyscy oczywiście wiedzą, że „Les Bleus sont Lá” (w wolnym przekładzie: „oprawcy nadchodzą”, Jacek Kowalski śpiewa „oni już idą”) to pierwsze słowa sławnej pieśni powstańców wandejskich − więc nie muszę wyjaśniać, co mam na myśli.

Ziemkiewicz, zgodnie z etosem polskiej inteligencji, opowiedział się zdecydowanie po stronie słabszej, tej która jest przez rządzących lżona i prześladowana, a nawet – nie bójmy się tego słowa – eksterminowana, tak jak walczący w imię króla i Boga wandejscy powstańcy, którzy zostali wyrżnięci w l. 90. XVIII w. przez nihilistycznych rewolucjonistów francuskich.  

Drogą Ziemkiewicza, a więc w kierunku o. Rydzyka, podążyła większość dziennikarzy działu politycznego „Rzeczpospolitej”, którzy teraz stanowią trzon tygodnika „Uważam Rze”. W odwrotną stronę, do obozu Michnika, poszli natomiast czołowi publicyści „Dziennika”. Jednym z ostatnich Mohikanów, wierzących w to, że można nadal stać neutralnie na polu walki „między Michnikiem a Rydzykiem”, jest Igor Janke. Jego postawę przewidział chyba Ziemkiewicz, który po zmianie nazwy swego bloga zaprzestał publikowania go na Salonie24. Podobne decyzje podjęło później wielu innych znanych blogerów, a szczególnie duży ich odpływ nastąpił w czerwcu tego roku. Salon24 znalazł się w poważnym kryzysie, który trwa do tej pory.

Nie tylko trudna sytuacja portalu Jankego potwierdza, że jest coraz mniej miejsca „między Michnikiem a Rydzykiem”. Całkowitą klapą okazała się próba stworzenia przez Jana Pińskiego nowego tygodnika „Wręcz Przeciwnie”, bo na okładce pierwszego numeru zaatakował on bezceremonialnie i Tuska, i Kaczyńskiego (obaj ci politycy ubrani byli w szaty kościelne i udzielali sobie komunii). Polscy czytelnicy takich gazet kupować nie chcą.

Całkowitym fiaskiem zakończyła się próba wejścia między PO a PiS nowej partii PJN, która chciała przyciągnąć do siebie sieroty po POPiS-ie. Klęskę w ubiegłorocznych wyborach do senatu poniósł Artur Balazs, chociaż wydawał się kandydatem idealnym, bo popierali go: Joachim Brudziński (PiS), Jerzy Buzek (PO), Mirosław Sawicki (PSL) oraz Aleksander Kwaśniewski. Polscy wyborcy, rzekomo marzący o wielkiej zgodzie narodowej, nie głosują na tych, którzy chcą siedzieć okrakiem na barykadzie, rozdzielającej walczące ze sobą PO i PiS.

Zdecydowane przyspieszenie erozji świata „między Michnikiem a Rydzykiem” nastąpiło po odmowie przyznania Telewizji Trwam koncesji na nadawanie na multipleksie cyfrowym przez złożoną wyłącznie z przedstawicieli rządzącego obozu Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. Znowu, tak jak po tragedii smoleńskiej, nikt w tej sprawie nie mógł pozostać obojętny. Wielkie demonstracje organizowane przez zwolenników o. Rydzyka powodują, że gwałtownie maleje liczba osób próbujących zachować neutralność  w najważniejszym sporze ideologicznym w naszym kraju. Świat „między Michnikiem a Rydzykiem” ginie, a ci, którzy próbują siedzieć okrakiem na barykadzie obrywają coraz mocniej z obu stron. Wcale mi ich nie żal, bo po tragedii smoleńskiej nie ma już dla nich w Polsce miejsca. Muszą się wyraźnie opowiedzieć kogo popierają: Czy tych, którzy krzyczą „Polacy nic się nie stało”, czy tych, którzy mają wprost przeciwne zdanie. Teraz w Polsce można być albo lemingiem, albo moherem. Tertium non datur.   

 

molasy
O mnie molasy

"JEDYNIE PRAWDA JEST CIEKAWA" - Józef Mackiewicz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka