Jak donosi dzisiejsza "Rzepa", w ubiegły piątek, (15 listopada 2013 roku) Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie potwierdził stanowisko organizacji pozarządowej wnioskującej do partii politycznych (PO, PiS, SLD, TR, PSL) o udostępnienie (między innymi) wszystkich faktur ze stycznia i lutego 2013 roku (poprzez przesłanie skanów pocztą elektroniczną lub nagranych na płytę DVD) na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej.
"Watchdog Polska", bo o tej organizacji tu mowa, wystosował swoje wnioski w dniu 19 czerwca 2013 roku.
Odpowiedź PiS jest datowana na 26 czerwca - Dyrektor Generalny partii Stanisław Kostrzewski podpisał się pod stwierdzeniem, że ustawa o dostępie do informacji do informacji publicznej (w kontekście złożonego wniosku) uprawnia jedynie "do wglądu do dokumentów urzędowych", a faktura dokumentem urzędowym nie jest, więc nie można żądać udostępnienia faktur zapłaconych przez partię polityczną finansową z pieniędzy publicznych jako "informacji publicznej".
W odpowiedzi Pan Dyrektor powołał się także na fakt, że ujawnienie tych faktur doprowadziło by do "naruszenia tajemnicy przedsiębiorców", którzy partii faktury wystawiali.
Odpowiedź PO nadeszła 3 lipca – Skarbnik Platformy Obywatelskiej, Pan Łukasz Pawełek podpisał się pod pismem w którym stwierdzono, że: "żądana(...)informacja o fakturach opłaconych przez Platformę Obywatelską (...) nie stanowi informacji publicznej w rozumieniu (...)ustawy o informacji publizcnej. Wobec powyższego (...) wniosek nie może zostać uwzględniony". I tylko Tyle.
SLD, TR i PSL wnioski zignorowały.
Wobec powyższego, stowarzyszenie wniosło do WSA w Warszawie skargi na bezczynność (odnośnie wszystkich partii).
Na skargi odpowiedź wniosły SLD, PiS i PO
SLD swojej odpowiedzi na skargę wskazało:
żądane (...)w ramach wniosku z dnia 19 czerwca 2013 r. dokumenty w postaci faktur nie stanowią kategorii dokumentów urzędowych ani nie zawierają komunikatów w sprawach publicznych. Z uwagi na powyższe - w tym zwłaszcza fakt, iż nie niosą w swej treści informacji publicznej albowiem są informacjami całkowicie niezwiązanymi z wykonywaniem funkcji publicznych, nie są objęte zakresem ustawy o dostępie do informacji publicznej.
Jak widać powyżej, stanowiska wszystkich partii są w tym zakresie wyjątkowo zgodne (ciekawe, czy istnieje choć jeszcze jedna kwestia, w której zgadzają się w takim samym stopniu...).
Dlaczego stanowisko partii jest błędne?
Bezpośrednio z art. 4 ust. 2 ustawy o dostępie do informacji publicznej wynika, że należy ją stosować do podmiotów takich, jak partie polityczne, z kolei art. 1 ust. 1 tej ustawy stanowi, że:
Każda informacja o sprawach publicznych stanowi informację publiczną w rozumieniu ustawy i podlega udostępnieniu i ponownemu wykorzystywaniu na zasadach i w trybie określonych w niniejszej ustawie.
Czy rzeczywiście zatem faktury i umowy jakie zawierają partie polityczne nie stanowią – jak usilnie starają przekonać wszystkich członkowie partii "informacji o sprawach publicznych" ?
Odpowiedział na to pytanie Sąd Najwyższy w wyroku I CSK 190/12 stwierdzjąc, że:
(...)osoby zawarły umowy z miastem, uzsyskując z tytułu ich wykonania zapłatę od miasta(...)Przyjęcie poglądu [o tym, że nie można tych umów ujawnić -przyp. autor] uniemożliwiałoby społeczną kontrolę działalnosci miasta co do osób, które uzyskały przywilej zawarcia kontraktu z pozwanym i prawo do wynagrodzenia(...)
W powyższej sprawie chodziło dokładnie o tą samą ustawę, a miasto w tym zakresie podlega dokładnie pod te same obowiązki, co partie polityczne.
Dlatego też nie dziwi mnie, o czym informuje dzisiejsza Rzeczpospolita – że pierwszy wyrok jest na niekorzyść partii politycznych - sąd nie mógł inaczej postąpić.
Dziwi tylko, że to co oczywiste jest dla zwykłych ludzi i sądów – dla polityków nie jest juz takie oczywiste.
P.S.
Władzom partii ku przestrodze:
Art. 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej
Kto, wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi, nie udostępnia informacji publicznej,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Inne tematy w dziale Polityka