Dosłownie. Kłęby czarnego dymu unoszą się nad stolicą naszego wschodniego sąsiada, a wysokie na kilka metrów płomienie dobywające się ze stert ułożonych w tym celu opon rozświetlają obszar, na którym od kilku miesięcy gromadzili się demonstranci.
W niedzielę lider partii UDAR Witalij Kliczko został zaatakowany przez jednego z demonstrantów gaśnicą proszkową, gdy postanowił zbliżyć się z megafonem do rozzłoszczonego tłumu w celu "załagodzenia sytuacji".
Media donoszą o kolejnych ofiarach śmiertelnych.
Tymczasem nad Wisłą chyba nikt jeszcze nie zauważył, że z chwilą, w której stało się jasne, ze Ukraina nie podpisze umowy stowarzyszeniowej z UE - kamień z serca spadł politykom w Berlinie, Londynie i Paryżu.
Niemcy, balansujące na krawędzi konsekwencji niespłacalnych długów udzielonych przez rodzime banki do krajów PIGS - nie miały ani ochoty, ani intencji brać udziału w politycznej i gospodarczej ruletce, której ewentualne negatywne konsekwencje gospodarcze poniosłyby w największej części, jako największa gospodarka UE.
David Cameron - dlaczego ułatwienie napływu tanich pracowników z kolejnego wielkiego kraju europy środkowo-wschodniej nie było dla niego wygodne, opisywać chyba nie trzeba. Brytyjscy konserwatyści, żeby nie przegrać nadchodzących eurowyborów w druzgocący sposób z reprezentowanym przez Nigela Farage ugrupowaniem UKIP, muszą używać populistycznych, tzn. nie do końca mądrych i pożytecznych dla brytyjskiej gospodarki haseł.
Francuzi z kolei mają swoje własne kłopoty z wciąż ekonomicznie przez nich kolonizowanymi republikami w centrum afryki. O problemach ze strukturą francuskiego budżetu i systemu bankowego nawet nie wspomnę - o problemach ekonomicznych Paryża będzie jeszcze głośno w tym roku.
I kto niby miał zabiegać o Ukrainę rzuconą na w uściski Moskwy ? Polska ? Skuteczność naszej dyplomacji w relacjach z wschodnim sąsiadem warta jest... co najwyżej trzech minut ciszy.
Inne tematy w dziale Polityka