Parafrazując zdanie wypowiedziane onegdaj przez znanego brytyjskiego pisarza - wieści o "anulowaniu" Donieckiej Republiki Ludowej okazały się mocno przesadzone. Ku rozczarowaniu niektórych, ciągle jeszcze trwa, wspierana nie tylko przez okupujących Doniecką administrację "parlamentarzystów-założycieli", ale i kilka tysięcy osób na zewnątrz barykad pomagających w bieżącym funkcjonowaniu narażonego na szturm Turczynowców "fortu".
W dniu dzisiejszym (10 kwietnia) Denis Pushilin, jeden z liderów nowo proklamowanej republiki ogłosił powstanie sił zbrojnych powierzając jednocześnie dowództwo w ręce Igora Kakidzyanova. Co warto zauważyć, właśnie upływają ostatnie godziny ogłoszonego przez Turczynowców ultimatum - jeżeli okupujący Doniecką administrację złożą broń przed jego upływem, nie będą pociągnięci do odpowiedzialności karnej (jak zapewnia p.o. Turczynow), jeżeli nie skorzystają z pokojowej propozycji, zostaną potraktowani jak terroryści (co w praktyce oznacza krwawy szturm z płonącymi zasiekami z drutu kolczastego i opon tle, niczym na Hruszewskiego w Kijowie). Innymi słowy - propagandowe zwycięstwo Moskwy.
Oczywiście, Turczynow znany jest z ogłaszania tego typu propozycji ultymatywnych, których nie dotrzymuje - jak z odcięciem dostaw wody pitnej na Krym - jednak jeżeli nie podejmie działań tym razem, nie tylko narazi Kijowski rząd na utratę resztek autorytetu, ale także pozwoli na utrzymanie się wschodnio ukraińskim separatystom do czasu oficjalnych rozmów Moskwy z zachodem w tej kwestii co sprawi, że Ławrow będzie miał dodatkowego asa w rękawie podczas rozmów dyplomatycznych.
Cieszyć może to, że w ogóle jeszcze mówimy o dyplomacji - chociaż nie oszukujmy się, to już jej ostatnie chwile. W sytuacji, kiedy NATO publikuje zdjęcia mające świadczyć o rosyjskich kłamstwach w kwestii niezapowiedzianego stacjonowania wojsk rosyjskich w rejonach przygranicznych - z kolei Rosja odpowiada stwierdzeniem, ze zdjęcia są manipulacją, ponieważ zrobione zostały w sierpniu ubiegłego roku (a w zachodnich mediach pokazywane są jako aktualne) - konia z rzędem temu, kto w warunkach takiego kalibru wojny informacyjnej jest w stanie odróżnić informację prawdziwą o fałszu.
Przy okazji nie sposób nie wspomnieć o liście Władimira Putina do 18 przywódców "zgazyfikowanej" europy, w tym Polski - w którym Putin zachęcając do podjęcia wspólnych negocjacji jednocześnie wprost grozi wprowadzeniem dla Ukrainy płatności "z góry" za miesięczne dostawy gazu (oczywiści po cenie "extra" czyli 485 $ za m3, czyli ok. dwa razy więcej niż za Janukowycza), co z kolei w praktyce oznaczać będzie telegram "GAZ STOP" dla Kijowa - a jeżeli wtedy Moskwa nie otrzyma 5 miliardów dolarów (nie wspominając o dotychczasowym długu 2 mld $ za dotychczasowe dostawy), to nie zostaną napełnione ukraińskie magazyny gwarantujące dostawy zimowe dla południowej Europy.
A więc wojna.
Inne tematy w dziale Polityka