Pressje Pressje
54
BLOG

Zakompleksiony eurodeputowany?

Pressje Pressje Polityka Obserwuj notkę 14

Dr Jacek Saryusz-Wolski zawsze należał do osób, które wzbudzały mój najwyższy szacunek. Znakomita znajomość UE, niezwykła twardość w negocjacjach oraz świadomość żywotnych interesów Polski. Bardzo się cieszyłem, gdy został przewodniczącym komisji spraw zagranicznych Parlamentu Europejskiego. Dlatego tym bardziej zasmuciłem się, gdy przeczytałem artykuł Podpisać Kartę Praw Podstawowych pana Saryusz-Wolskiego w „Dzienniku”.

 

www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=209&ShowArticleId=68192

 

Tekst ten aż roi się od uproszczeń i pochopnych sądów. Podaje Saryusz-Wolski trzy powody jego zdziwienia sprzeciwem Polski wobec KPP. Zajmijmy się krótko każdym.

 

1) „Wartości, które są w niej [KPP] zawarte, można w tej czy innej formie odnaleźć również w polskiej Konstytucji”. Żyjemy w czasach przerostu formy nad treścią; wszędzie deklarujemy jakieś prawa, od których już się ludziom miesza w głowach, dlatego pogląd, że ochrona praw zawsze polega na tym samym jest powszechny, choć nieprawdziwy. Fakt, że Karta i Konstytucja RP mają system praw indywidualnych, a część z nich nawet brzmi podobnie, nie oznacza, że wartości odzwierciedlone w Karcie „stanowią podstawę aksjologiczną polskiego porządku prawnego”.

Nie mam zamiaru dokonywać szczegółowego porównania konkretnych przepisów (takich np. jak te dotyczące ochrony życia czy prawa do zawarcia małżeństwa), wystarczy sięgnąć po zupełne podstawy, aby zobaczyć, że jest inaczej. Preambuła Konstytucji RP posługuje się znakomitym sformułowaniem: „wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł”. Jakże głęboki szacunek przejawia się w tym zwrocie dla tak wielbionej przez UE różnorodności, jak wielkie jest uznanie wyrażone w tymże tekście dla różnych źródeł inspiracji dla najbardziej podstawowych zasad życia ludzkiego – prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna!

A co na to KPP? Twórcy Karty z oburzeniem odrzucili możliwość uznania transcendentnego źródła tych wartości i na podstawie niemiecko-francuskiej umowy (pomiędzy premierem Jospinem a przewodniczącym Konwentu Herzogiem) napisali mglisty frazes o Unii „świadomej swego duchowo-religijnego i moralnego dziedzictwa”, przy czym w języku francuskim użyto słowa spirituel, które bardziej wskazuje na element duchowy. Czy to jest rzeczywiście spójne z aksjologią Konstytucji RP?

A godność? W polskiej Konstytucji godność osoby ludzkiej jest niezaprzeczalnym źródłem praw i wolności (art. 30). W KPP godność jest po prostu pierwszym artykułem, a dalszy fragment preambuły, mówiący o Unii zbudowanej „na niepodzielnych, powszechnych wartościach godności osoby ludzkiej, wolności, równości i solidarności”, wskazuje, że nie ma żadnej gradacji, tak więc wymogi zachowania godności mogą być naginane do potrzeb inżynierii społecznej. Czy aksjologia jest naprawdę taka sama?

Saryusz-Wolski za autorytet wybrał NSZZ „Solidarność” (zbieżność nazw z chwalebnym ruchem walczącym o godność osoby ludzkiej w latach 80-tych [nie]przypadkowa). Ta ówcześnie już jedynie organizacja lobbingowa walczy po prostu o prawa socjalne wpisane w KPP, gdyż musi się prezentować jako obrońca ludu pracującego miast (i, na ile się orientuję, nikogo więcej) i dla tego celu gotowa jest posunąć się daleko. Niezbyt dobry wybór…

2) „Polska potrzebuje dziś integralnego, całościowego członkostwa w Unii”. No i w czym podpisanie „protokołu brytyjskiego” niweczy takie członkostwo? Polska może mieć taki projekt bez Karty i wciąż będzie to integralny i całościowy projekt integracji, gdyż właśnie w tym rzecz, że jest on… polski. Jeżeli Polska decyduje się na wyłączenie spod jakiegoś pola integracji (podobnie jak JSW nie polecam nadmiernego korzystania z tego wariantu) to nie oznacza to, że nie ma integralnego projektu członkostwa! Ta gra słów eurodeputowanego jest niebezpieczna, gdyż miesza „integralny projekt członkostwa Polski” z „integracją europejską”. Polski projekt integracji jest natomiast ustalany w Polsce, gdyż to państwo polskie jest demokratyczne i przy użyciu procedur demokratycznych podejmuje decyzje, a nie UE (a już na pewno nie Konwent, jeden czy drugi).

(Gdzieś ostatnio słyszałem, że nie mamy się czego bać, bo katolicka Malta podpisała KPP bez szemrania. A niech na Malcie robią, co chcą! Mają swój projekt integracji i nie nam się nim sugerować. Przy okazji przypomina mi się tytuł na pierwszej stronie „Gazety Wyborczej” po pozytywnym wyniku referendum akcesyjnego w tym kraju – Wygraliśmy na Malcie. Kto wygrał?)

3) „Jako współautorzy i postulatorzy silnej polityki zagranicznej Unii, skierowanej zwłaszcza na wschód Europy, nie możemy jednocześnie podważać wspólnej podstawy aksjologicznej”. A co niby stanowi tą wspólną podstawę aksjologiczną? Powszechne dozwolenie na aborcję, tępienie przejawów religii w życiu publicznym Francji, Wielkiej Brytanii lub Szwecji czy może początek kariery „małżeństw homoseksualnych”? Nie mogę się zdecydować.

A tych rzekomych podstaw podważać nie możemy, gdyż „stalibyśmy się wówczas w swoich dążeniach wobec Ukrainy czy Białorusi niewiarygodni”. No, jeżeli zrezygnowanie przez nas z obrony naszej tradycji i naszych interesów ma zachęcić inne kraje do wstępowania do UE to chyba w tych krajach żyją urodzeni niewolnicy, którzy tylko czekają, żeby dać się zglajszachtować wg jedynej słusznej linii.

 

Oczywiście pogląd Saryusz-Wolskiego oparty jest na założeniu, że klauzule horyzontalne zawarte w Karcie ochronią nas przed jej niebezpiecznymi zapisami. Nie chcę się rozpisywać nad niewłaściwością takiego rozumowania, gdyż już to robiłem wcześniej. Wskażę już tylko na ostatnią rzecz, z którą się nie zgadzam.

„Polska ma prawo aspirować do twardego rdzenia UE, a przy podejmowaniu unijnych decyzji do pierwszej ligi liczących się państw. Nie ma powodu, byśmy mieli z tych aspiracji na własną prośbę rezygnować”. Widzę dwie możliwości podejścia do tego stwierdzenia. Albo jest ono całkowicie błędne, gdyż nie ma żadnego związku pomiędzy podpisaniem Karty a siłą Polski w Radzie UE, albo jest ono całkowicie słuszne, ale wtedy oznacza to, że w UE do głosu dopuszczani są tylko ci, którzy wykażą się odpowiednią pokorą wobec najsilniejszych, dając znak na przyszłość, że „można na nich liczyć”. Ja nie wiem, czy chcę należeć do takiej ligi…

Zastanawia mnie, co powoduje Saryusz-Wolskim wyrażającym tak płytkie poglądy. Czyżby potrzeba uznania ze strony europejskich elit?

Maciej Brachowicz

P.S. Prof. Sadurski napisał, że jakiś znany „Europejczyk” powiedział mu: No więc niech Polska przyłączy się do tego głupiego protokołu i w ten sposób ułatwi reszcie Europy ratyfikację Traktatu i Karty”. Jak dla mnie – bomba!!

Pressje
O mnie Pressje

Wydawca Pressji Strona Pressji www.pressje.org.pl Poglądy wypowiadane przez autorów nie stanowią oficjalnego stanowiska Pressji, stanowisko Pressji nie jest oficjalnym stanowiskiem Klubu Jagiellońskiego, a stanowisko Klubu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stanowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem autorów.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka