Europejska Grupa nt. Etyki w Nauce i Nowych Technologiach (European Group on Ethics in Science and New Technologies), organ doradczy Komisji Europejskiej, wydała opinię, w której wyraża „wątpliwości, czy klonowanie zwierząt dla celów żywnościowych jest etycznie uzasadnione”.
Wg grupy „obecnie nie widać przekonywujących argumentów usprawiedliwiających produkcję żywności z klonów i ich potomstwa”. Naukowcy (bo tymi bodajże są członkowie Grupy) podkreślają, że „klony mogą doświadczać w większym stopniu chorób i problemów zdrowotnych, tj. zwiększonej wagi, deformacji, problemów z oddychaniem, powiększonych wątrób, krwotoków i zwyrodnień nerek”.
Źródło: EU ethics panel opposes animal cloning for food
Dlaczego to cytuję? Uznaję to za jakieś brednie? Nie, nie o to chodzi. Chodzi o to, że nie przypominam sobie, aby ta sama Grupa wypowiadała się tak zdecydowanie nt. klonowania ludzi, a w końcu może to powodować potencjalnie takie same problemy (ludzie rodzeni metodą in vitro są przecież bardziej podatni na choroby w okresie wczesnego dzieciństwa). Obecnie panuje co prawda zgoda co do tego, że klonowanie reprodukcyjne nie powinno być dopuszczone, ale kto wie, jak się rozwinie sytuacja, skoro klonowanie w celach terapeutycznych spotyka się już z dużą przychylnością.
W dostępnych opiniach Grupystwierdzenia nt. klonowania ludzi wydają się zdecydowanie bardziej rozmyte i nieprecyzyjne, tak jakby problem był mniej kontrowersyjny. Swoją drogą pamiętam orzeczenie jakiegoś sądu, chyba brytyjskiego, który stwierdzał, że wytwarzanie hybryd ludzko-zwierzęcych jest nielegalne, gdyż… powoduje cierpienia u zwierząt.
Wpływy współczesnego ekologizmu (bo tak, na wzór innych ruchów kolektywnych, np. feminizmu, powinno się nazywać ten ruch, w odróżnieniu od „ekologii”, która jest dziedziną nauki, a jako nazwa została przywłaszczona przez hałaśliwych aktywistów) są tak ogromne, że zwierzęta oraz przyroda generalnie cieszą się zdecydowanie większym szacunkiem i troską, niż ludzie. Na koniec trochę zabawne potwierdzenie tego faktu.
W najnowszej „Gazecie Polskiej” (nr 3/2008) Jacek Kwieciński, w swoim felietonie, podaje za „Daily Mail” przykład brytyjskiej rodziny, która zdecydowała się nie mieć dzieci, gdyż rozrost populacji ludzkiej szkodzi środowisku naturalnemu. Jest to oczywiście „rodzina ekologiczna” (eco friendly), gdyż, jak wiadomo w kręgach ludzi „oświeconych”, żeby uratować Ziemię trzeba zrezygnować z ludzi. Autor nie wydaje się zadowolony z decyzji małżonków. A ja, Panie Jacku, wręcz przeciwnie. Ta eko-głupota lepiej niech się nie reprodukuje!!
Maciej Brachowicz
P.S. Właśnie włączyłem onet, najpierw zjechałem na sport i czytam tytuł "Radwańska pokonała drugą rakietę świata", otwieram artykuł - chodzi o Kuzniecową. Super!! A potem idę do góry strony onetu i czytam tytuł: "Rosja: możemy użyc broni jądrowej. Koziej: to nieprzypadkowy monent". O kurka, ale dało do myślenia:))))!!
Wydawca Pressji
Strona Pressji
www.pressje.org.pl
Poglądy wypowiadane przez autorów nie stanowią oficjalnego stanowiska Pressji, stanowisko Pressji nie jest oficjalnym stanowiskiem Klubu Jagiellońskiego, a stanowisko Klubu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stanowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem autorów.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka