Pressje Pressje
101
BLOG

Bohaterstwo czasów letnich

Pressje Pressje Kultura Obserwuj notkę 1



Ty, Eneaszu, i bracie Hektorze - największy trud zawsze
Trojan i Lyków spoczywa wciąż na was, bo obaj najlepsi
w każdym zamyśle jesteście, czy walczyć potrzeba, czy radzić.”

Homer, Iliada, Pieśń VI w.77-79


Żyjemy w świecie bez bohaterów. Skazaliśmy się na niego dobrowolnie i nie ma w nas siły na zmianę. Potencjalni kandydaci do tytułu sami się go pozbywają mówiąc o zmęczeniu walką, której tak naprawdę nigdy nie prowadzili lub przekonaniem, że status quo jest lepsze niż zmiana. Herosami współczesności stali się przywiązani do drzew ekolodzy, kobiety umęczone walką o swe prawa przed trybunałami czy intelektualiści, wyrażający publiczne obrzydzenie współczesną Ameryką. W czasach pozornie łatwych bohaterstwo jest warunkiem przywrócenia kondycji ludzkiej czasów świetności.

Diagnozy dotyczące człowieka ponowoczesnego nie są dziś przedmiotem dyskusji. Różne strony ideowych sporów potwierdzają spostrzeżenia Musila, Eliota czy Manna zgadzając się, że człowiek współczesny, jest „wydrążony” czy „bez właściwości”. Odcinając się od Aten, Jerozolimy i Rzymu człowiek współczesny nie potrafi zdefiniować swej tożsamości, ponieważ wszystko, co składało się na nią dotychczas utraciło znaczenie. Miejsce jedności, uporządkowanych wzorów zachowań zajęła wielość, równoprawność postaw i wyborów. W imię życia wolnego i przyjemnego człowiek współczesny wybiera dowolną narrację, raz się upija i upaja się muzyką fletów, to znowu pije tylko wodę i odchudza się, to znów zapala się do gimnastyki, a bywa, że w ogóle nic nie robi i o nic nie dba1. Dziś naśladuje Dodę jutro Władysława Bartoszewskiego. Oboje mają równe szanse, aby stać się kandydatami w konkursie osobowości roku.

Demokracja stała się wartością totalną. Zapominając o przestrogach Tocqueville’a zasady demokratyczne organizują nie tylko sposób wyłaniania władz, ale porządek publiczny i życie prywatne obywateli. Wolność nie jest już „zniewolona” przez wierzenia, obyczaje czy prawa. Wszelkie kanony zostały odrzucone, a wspomnienie o nich uznawane jest za niebezpieczne dla demokracji. Tej współczesnej idei naczelnej – bo choć hierarchia nie istnieje, to jednak demokracja ma status primus inter pares – nie zagrażają zachęcające do agresji czy autodestrukcji widowiska MTV. Prawdziwym źródłem zagrożenia są zaś kanon lektur, lekcje religii w szkole czy obecność papieża na uniwersytecie.

W świecie wartości demokratycznych do roli sacrum urosło pojęcie kompromisu. Jaskrawe przekonania, zdecydowane stanowiska są raczej dowodem umysłowego ograniczenia, brakiem zdolności dostrzegania różnych okoliczności sprawy, emocjonalną ślepotą, która nie pozwala współodczuwać stanu psychicznego mordercy w chwili popełniania przez niego zbrodni.

Swoboda ekspresji, działanie pod wpływem namiętności, przekraczanie reguł, barier uciążliwego konwenansu jest niedościgłym wzorem życia. Jakość człowieczeństwa streszcza się w postawie: "bądź sobą". Niewielu rejestruje fakt, że ten wymarzony indywidualizm niezwykle skrupulatnie wypełniły ideologie masowe wraz z antyhumanistyczną inżynierią społeczną. Będziesz sobą, jeśli wybierzesz pepsi. Społeczeństwo masowe, które rzekomo wyzwala nas z zabobonu tradycji i mami pozornym indywidualizmem w rzeczywistości skazuje na sezonowe mody - twój wizerunek odszuka i nada mu kształt stylista XY, indywidualne talenty dziecka odkryjesz tylko korzystając z metody QZ, a w egzotyczne wakacje w Besarabii wyruszą tłumy zachęconych przez operatorów turystycznych indywidualistów.

Z drugiej strony self made man - nieodłączny składnik amerykańskiego mitu i ideał liberałów spod znaku laissez-faire to wzór człowieka, który wszystko sobie zawdzięcza, opiera się na własnych doświadczeniach i to one są źródłem jego życiowego sukcesu. Niezależność i indywidualizm i tym razem stają się najwyższą cnotą, tym razem jednak są to cnoty spełnione. Człowiek „własnej produkcji” odrzucił przeszłość z jej wzorami zachowań uznając je za anachroniczne, nieważne. Zbudował swój świat – swoją twierdzę. To człowiek, który przyszedł znikąd i donikąd zmierza. Jeśli to na nim miałaby się dziś oprzeć nasza cywilizacja, wówczas skazana byłaby na szybki zgon.

W dobie odrębności, własnych narracji, nie ma miejsca na bohatera. Trudno też mówić o bohaterstwie, jeśli zakłada się pluralizm wartości. Jeśli kanonów nie ma lub raczej dowolna jest ich liczba i zawartość, wówczas bohaterem jest każdy. Nie można mówić o czynach, działaniach wyjątkowych, bo te zakładałyby hierarchię, a tę z kolei demokratyczny dyktat wyklucza.

Dziś każdy człowiek tworzy bohatera na swoją miarę – wyłuskuje go ze strzępów gazet, fragmentów życiorysów gwiazd jednego czy dwóch sezonów. Bohaterstwo straciło swój pierwotny sens, ponieważ opisuje w równej mierze każdego. Miarą współczesnego bohatera jest sukces, za który nie płaci się zbyt wysokiej ceny. Poświęcenie, wyrzeczenie jest raczej synonimem frajerstwa, symbolem życiowego safanduły. Obserwujemy jednak pewien renesans heroizmu i innego kroju. Jego przejawem w czasach pokoju ma być uczciwość wobec państwa czy przejawianie najprostszych ludzkich odruchów. Herosem dnia powszedniego jest więc obywatel, który wywiązuje się ze zobowiązań podatkowych bez korzystania z kreatywnych doradców finansowych, który podejmuje odważną decyzję o płaceniu abonamentu, kasowaniu biletów w komunikacji miejskiej, czy wreszcie ten, kto heroicznie nie odda swych starszych i niedołężnych krewnych pod opiekę państwu. Bohaterem jest matka, która decyduje się na urodzenie i wychowanie dziecka oraz mąż pozostający wierny swojej żonie. Ta normalność, która zyskała rangę cnoty heroicznej oddala nas od kompletnej wizji człowieczeństwa. To prosta droga sprowadzenia człowieka do czystej fizjologii, do podtrzymywania podstawowych życiowych funkcji. Te nie były jednak naszą jedyną domeną. Heroizm prawdziwy pozwalał uwierzyć człowiekowi w jego dyspozycję do dokonywania czynów wielkich, a tylko te umożliwiały w czasach dawnych budowanie pomników cywilizacji.

Spróbujmy wykroczyć poza codzienne gry i szaleństwa i pomyślmy o rzeczach ostatecznych. O tych sprawach, które są do wyobrażenia, jeśli stale towarzyszy nam całościowa wizja naszego życia i świata.

Bohaterzy z jednej strony dawali normatywne wskazówki zachowań, z drugiej zaś pozwalali budować własną drogę. W oparciu o ich działania powstawał kod społecznych zachowań, oś komunikacji społecznej. Żywoty bohaterów przez pokolenia kształtowały tożsamość wspólnot. Bohater dawał dobre przykłady, zachęcał do czynów szlachetnych, uczył szacunku do bogów i lojalności wobec państwa, a także zdejmował z ludzi lęk przed śmiercią - tak w III cz. Państwa definiował rolę bohaterów Platon i tak rozumiano ją też w czasach nowożytnych. Dlatego właśnie pamięć o ludziach i czynach nieprzeciętnych przekazywana była z pokolenia na pokolenie, aby w sytuacji próby nikt, kto przed nią staje nie miał wątpliwości, jakiego dokonać wyboru. Próba ta miała miejsce tak w czasie pokoju, zobowiązywała wówczas do udziału w odbudowie państwowości, tworzeniu prawa zgodnego z obyczajem, realizowaniu ideału służby publicznej, jak i czasie wojny. Tylko nieliczni dwudziestolatkowie w 1939 roku mieli wątpliwości, jak należy się zachować w sytuacji, która teoretycznie przerastała ich wiek.

Europa antyczna i judeochrześcijańska utrwalała swą tożsamość w dziele herosów i bohaterów. To oni kształtowali wyobrażenia o tym, jak powinien zachowywać się człowiek. Abstrakcyjne pojęcia sprawiedliwości, przyzwoitości, wolności nabierały realnych kształtów w dziełach konkretnych osób gotowych do najwyższych poświęceń. Bohaterów stwarzały ich siła i mądrość, nieprzeciętna odwaga, honor, posłuszeństwo bogom, gotowość do ofiary. Cechy te były możliwe przede wszystkim dlatego, że istniał podzielany przez wszystkich kanon, duchowy portret Człowieka, naśladowanie którego było największą "modą". Mitologia człowieka była mitologią publiczną, a nie prywatną. Nasza ucieczka w prywatność stała się ucieczką donikąd, do "ziemi jałowej".

Sytuacja duchowa człowieka na progu nowego tysiąclecia nie jest optymistyczna. Czas pokoju, który w Europie nie zdarzał się nadmiernie często, a w którym, dzięki Bogu, dziś żyjemy pozornie nie sprzyja bohaterom. Obrazami łatwiejszymi do pomyślenia są bezprzykładna odwaga Hektora w walce z boskim Achillem, śmierć Rolanda w wąwozie Roncevaux, Zawisza Czarny ratujący królewski sztandar pod Grunwaldem, bezimienni często żołnierze, łącznicy, sanitariuszki z czasu powstania warszawskiego czy wreszcie ofiara Maksymiliana Kolbego. Czasy „nieciekawe” jednak też domagają się bohaterów. Stwierdzenie, że jedynymi do pomyślenia dziś są tylko Adrian Leverkühn i kloszardowie Becketa jest ucieczką w bierność. Nasze czasy tylko pozornie pozostają letnie. Pola bitewne są nadal otwarte – historia nie skończyła się z końcem ubiegłego stulecia. Przekonanie zmęczonych bohaterów, że nie warto rozbijać kryształowego pałacu, ponieważ poza nim może być już tylko gorzej jest oddaniem pola bojownikom o nowe prawa człowieka, inżynierom genetycznym, ekologom, którzy dbając o ekosystem poświęcą człowieka. Zasada złotego kompromisu, dobra dla zawierania taktycznych koalicji, nie obowiązuje w dziedzinie spraw podstawowych. Gotowość do obrony kanonu człowieczeństwa w dzisiejszych spokojnych czasach jest wyzwaniem na miarę udziału w wielkiej wojnie. Potencjalny bohater nie wystawia się co prawda na śmierć biologiczną, a cywilną. Grozi mu napiętnowanie i wykluczenie z polis za niepoprawność, jednak stawka w grze nie zezwala na bierność. Alternatywa jest bowiem prosta - sprzeciw wobec relatywizmu i moralnej mizerii albo dożywotni obciach. My wybieramy tych, którzy zdecydują się potrzaskać pałac. Nawet za cenę wykluczenia.

1 Platon, Państwo, tłum. W. Witwicki, Wydawnictwo AKME, Warszawa 1990, 561 C-D

______________________________________________________________

Najnowsza Teka kwartalnika Pressje, Bohater czasów postheroicznych  do nabycia w salonach EMPIK, na www.poczytaj.pl oraz wybranych księgarniach Krakowa i Warszawy

Pressje
O mnie Pressje

Wydawca Pressji Strona Pressji www.pressje.org.pl Poglądy wypowiadane przez autorów nie stanowią oficjalnego stanowiska Pressji, stanowisko Pressji nie jest oficjalnym stanowiskiem Klubu Jagiellońskiego, a stanowisko Klubu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stanowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem autorów.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Kultura