Dziś trafiło do mnie zaproszenie następującej treści:
Towarzystwo Doktorantów pewnego uniwersytetu ma przyjemność zaprosić Doktorantki i Doktorantów do udziału w warsztatach z zakresu społecznej i kulturowej tożsamości płci (gender) i przeciwdziałania dyskryminacji ze względu na płeć.
Prowadzić spotkanie będą Panie Monika Serkowska i Agata Teutsch, trenerki Fundacji Autonomia.
Niby nic nadzwyczajnego a jednak. Doktoranci, jak by nie patrzeć, instytucji naukowej, będą, jak czytam w ogłoszeniu, ZASTANAWIAĆ się nad własnymi wyobrażeniami i przekonaniami na temat kobiet i mężczyzn, kobiecości i męskości, DOWIADYWAĆ SIĘ czym jest kategoria gender, ZDBYWAĆ PODSTAWOWE INFORMACJE na temat uprzedzeń, stereotypów, obszarów dyskryminacji ze względu na płeć i skali tego zjawiska, tworzenia bardziej różnorodnego i równego społeczeństwa.
Napisałem zastanawiać się, dowiadywać i zdobywać ? Pomyłka, będą TRENOWANI, ponieważ obie Panie nie posiadają ŻADNYCH kwalifikacji naukowych (jak dowiaduję się z ulotki, jedynie jedna z Pań ukończyła Stosunki Międzynarodowe na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych UW), posiadają natomiast nieco tajemniczy status “trenerek” i całkiem ciekawą przeszłość. Pani Teutsch jest na przykład znaną aktywistką feministyczną, organizatorką np. poznańskiego MARSZU RÓWNOŚCI w 2005 roku, autorką m. in. takiej oto wypowiedzi:
“Jestem zwolenniczką akcji ulicznych. Dlatego dla mnie najważniejsze były: Happening zorganizowany przez Nieformalną Grupę Feministyczna ad hoc pod hasłem "Ślub lesbijek", który choć odbył się w maleńkiej wiosce pod Suwałkami, to odbił się szerokim echem w całym kraju” (http://kobiety-kobietom.com/2005/art.php?art=3120)
Wspomniane Panie prowadziły też wspólnie inne szkolenia, o wdzięcznie brzmiącym tytule Lesbian empowerment (grudzień 2004). Składała się na nie seria weekendowych warsztatów. Tu jednak dobór tematów był nieco inny, niż te serwowane doktorantom. Jak czytam na stronie internetowej:
"Homofobia i przeciwdziałanie dyskryminacji, Trudne związki feminizmu z lesbianizmem; Być lesbijką – literatura, kultura, sztuka." http://kobiety-kobietom.com/queer/art.php?art=1725 .
Podobno w projekcie "wzięło udział kilkanaście odważnych i silnych kobiet". Wierzę na słowo. Wszystko to nie zmienia jednak faktu, że nie było to żadne naukowe szkolenie z zakresu dyskryminacji, lecz tzw. "warsztaty zmiany świadomości".
Dlaczego Towarzystwo Doktorantów szacownej uczelni wyższej zadecydowało, że doktorantom potrzebne są tego rodzaju warsztaty, co wyżej opisane? Uczelnie wyższe były jak dotąd miejscem zgłębiania natury ludzkiej i wszechświata, dlaczego stały się polem politycznej agitacji i manipulacji? Jak inaczej można bowiem scharakteryzować kryteria doboru “trenerek” młodzieży? Dlaczego wybrano te a nie inne? Zdaje się, że nie kierowano się kryteriami naukowymi, skoro takich brak. Na uczelni można badać zjawisko płci i dyskryminacji (tym. zajmuje się m. in. socjologia), ale czy należy z tymi zjawiskami WALCZYĆ i to przy pomocy FEMINISTYCZNYCH i LESBIJSKICH AKTYWISTEK?
Już dziś trudno o porządną młodzież, boję się myśleć, co będzie po takim “treningu”.
Marek Przychodzeń
PS: Dziękuję za pomoc przy pisaniu tego postu Pani Małgosi i Panu Krzysiowi.
Wydawca Pressji
Strona Pressji
www.pressje.org.pl
Poglądy wypowiadane przez autorów nie stanowią oficjalnego stanowiska Pressji, stanowisko Pressji nie jest oficjalnym stanowiskiem Klubu Jagiellońskiego, a stanowisko Klubu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stanowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem autorów.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka