Pressje Pressje
53
BLOG

Środa w czwartek

Pressje Pressje Polityka Obserwuj notkę 29

Podczas odrabiania zaległości w przeglądzie światłego działu opinii „Gazety Wyborczej” w osłupienie wprowadziły mnie słowa Magdaleny Środy z jej najświeższego felietonu pt. Wanda niezłomna (21.05.2008), napisanego oczywiście na cześć czołowej polskiej bojowniczki pro-choice Wandy Nowickiej. Oto one:

dzięki ustawie [chodzi o tą z 1993 r., zwaną „aborcyjną” lub „anty-aborcyjną”, w zależności od skłonności] nikt już nie kłopocze się problemem, jak, gdzie, w jakich warunkach, za jaką cenę kobiety w Polsce dokonują zabiegów [aborcji]. Bo to, że dokonują, i to masowo, widać po danych demograficznych. Mamy katastrofalny spadek narodzin, którego nie osłodzi zadowolenie polityków, że według rządowych raportów w naszym 35-milionowym kraju dokonuje się niecałe 200 zabiegów rocznie (w krajach o podobnej liczbie mieszkańców dokonuje się takich zabiegów ponad 100 tysięcy).

Co jest takiego osłupiającego w tych słowach? Otóż to, iż koronnym argumentem feministek, do których pani Środa należy, a nawet pragnie im przewodzić, jest, iż aborcja nie ma wpływu na demografię i dlatego można, a nawet trzeba, ją zalegalizować. Samobój? Jeżeli sięgnąć do głównego manifestu Środy na temat prokreacji przeczytać można:

W Szwecji, Danii i we Francji, które odnotowują największy przyrost naturalny, nowoczesna edukacja seksualna odbywa się w wieku najbardziej do tego przystosowanym, czyli wcześnie, i trwa przez wiele lat. Środki antykoncepcyjne są refundowane, aborcja dostępna, podobnie jak sieć poradni typu "K" (seksualnych i ginekologicznych). Płodność jest pod świadomą kontrolą kobiet i państwa. Bo wolność jest warunkiem nie tylko odpowiedzialności za dzieci, ale i potrzeby ich posiadania. (Co robić, żeby mieć dzieci?, „GW”, 29.12.2007)

Czyli, w zależności od potrzeb, raz aborcja służy przyrostowi naturalnemu, a innym razem mu szkodzi. Jeżeli ktoś ma zamiar mi wypomnieć, iż źle pojąłem sprawę, gdyż czym innym jest aborcja dokonywana legalnie, gdzie „wolność jest warunkiem nie tylko odpowiedzialności za dzieci, ale i potrzeby ich posiadania”, a czym innym w ukryciu, przypominam inny czołowy argument feministyczny, że penalizacja aborcji nie wpływa na częstotliwość jej stosowania, a jedynie poprawia bezpieczeństwo i afirmuje prawa kobiet.

Z tym ostatnim wątkiem łączy się z resztą jeszcze inny przykład nadużyć ze strony środowisk feministycznych i podobnych. Otóż twierdzą one, iż z jednej strony penalizacja aborcji nie wpływa na zachowania społeczne, a z drugiej strony domagają się np. prawnych środków zapewniających równość w przyjmowaniu do pracy przez pracodawców prywatnych. Czyli raz prawo wymusza zmiany w zachowaniach społecznych, innym razem nie. Oczywiście, w zależności od aktualnych potrzeb.

Jeżeli zatem, jak chcą feministki, zakaz aborcji nie zmienia postaw społecznych, to jej legalizacja nie wpływa na ilość dokonywanych zabiegów. Nie ma w takim razie znaczenia zapewnienie wolności jej dokonania, gdyż kobieta, która nie chce mieć dziecka i tak się go pozbędzie. A skoro tak, to jak można nagle o 180 stopni odwrócić kierunek argumentacji i stwierdzić, że ilość dokonywanych zabiegów aborcyjnych w sposób dominujący wpływa na przyrost naturalny? Otóż można, w świecie ideologii feministycznej można wszystko, wystarczy tylko chcieć…

Maciej Brachowicz
Pressje
O mnie Pressje

Wydawca Pressji Strona Pressji www.pressje.org.pl Poglądy wypowiadane przez autorów nie stanowią oficjalnego stanowiska Pressji, stanowisko Pressji nie jest oficjalnym stanowiskiem Klubu Jagiellońskiego, a stanowisko Klubu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stanowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem autorów.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (29)

Inne tematy w dziale Polityka