Wczoraj dotarła do nas wiadomość o nowej inicjatywie eurodeputowanego Konrada Szymańskiego nt. aborcji. W obliczu debat toczących się w parlamencie Litwy na temat liberalizacji dostępu do aborcji*, gdzie zwolennicy liberalizacji powoływali się na rzekome zobowiązania prawne i polityczne wobec UE, które wymagają takiego ruchu od Litwy, przekonał on innego eurodeputowanego, byłego prezydenta Litwy, Vytautasa Landsbergisa, aby wysłać list do przewodniczącego parlamentu tego kraju wyjaśniający, że takie zobowiązania nie istnieją. Do inicjatywy tej przekonywali innych posłów, w sumie zebrali 100 podpisów i wysłali list do adresata. Jego treść można odnaleźć tu:
http://www.konradszymanski.pl/pliki/letter_of_100.pdf
Można by powiedzieć – no i co z tego? Przecież list jest tylko listem a stanowisko Szymańskiego na ten temat jest takie samo, jak zawsze. Nihil novi sub sole. Jednak warto zwrócić szczególną uwagę na tą inicjatywę.
Przede wszystkim ciągle się nam przypomina, że UE nie ma żadnych kompetencji w sprawie aborcji. Pomimo to zwolennicy liberalizacji dostępu do aborcji w krajach mających restrykcyjne przepisy, a także niektórzy politycy i urzędnicy europejscy nie wahają się pouczać państw członkowskich, jak się mają w tej sprawie zachowywać, a to wydając mądrą opinię prawną, a to rezolucję polityczną, w której za łamanie praw człowieka, a przede wszystkim kobiet, uznaje się brak możliwości „swobodnego decydowania własnym ciałem”. Takie przypadki nie są może zbyt częste, ale nie powinno być ich w ogóle, skoro UE nie ma kompetencji w tej dziedzinie.
W sferze marketingowej zwolennicy restrykcyjnego podejścia do aborcji zostali zepchnięci do defensywy. Mimo, iż takich inicjatyw nie ma dużo udało się wytworzyć klimat, w którym na forum krajowym aktywiści pro-choice często przekonują słabo zorientowanych swoich przeciwników lub osoby postronne, iż przynależność do UE wymaga pewnego dostosowania się w tej dziedzinie. W końcu UE oparta jest na powszechnych zasadach demokracji, poszanowania praw człowieka oraz godności osoby ludzkiej – a jak wiadomo, godność oznacza dobre zarobki, wygodne życie, a nie jakieś tam tracenie czasu na dzieci. Trochę to oczywiście wyjaskrawione, ale nikt już tych słów dokładnie nie rozumie, przyjmuje się za to bezrefleksyjnie, że właśnie liberalizacja dostępu do aborcji jest zgodna z europejskimi zasadami.
Konserwatyści zostali w ten sposób zepchnięci do defensywy. Z tego powodu „list 100” może być istotnym punktem na początku do odzyskania równowagi na tym polu, gdyż wyraźnie pokazuje, że „standardy europejskie” nie mają jakiegoś jednego, z góry określonego znaczenia, ale są określeniem bardzo mglistym. Znaczenie listu jest tym większe, że nie został podpisany jedynie przez członków małych grup prawicowych, ale również przez sporą grupę europejskiej chadecji (EPP-ED), przyjmującej przeważnie obojętne stanowisko w tej sprawie, w tym takie „gwiazdy”, jak Elmar Brok czy Charles Tannock (oraz prawie wszystkich Polaków z tej grupy). Obyśmy się doczekali większej ilości tego typu inicjatyw, nie tylko na forum PE, choć tam są szczególnie cenne.
Maciej Brachowicz
* Na prośbę posła Konrada Szymańskiego wyjaśniam, iż debata ta nie zaczęła się od prób liberalizacji dostępu do aborcji, ale wręcz przeciwnie, próby zawężenia dostępu do niej, z resztą wzorowaną na polskich rozwiązaniach. Za pomyłkę przepraszam:).
Wydawca Pressji
Strona Pressji
www.pressje.org.pl
Poglądy wypowiadane przez autorów nie stanowią oficjalnego stanowiska Pressji, stanowisko Pressji nie jest oficjalnym stanowiskiem Klubu Jagiellońskiego, a stanowisko Klubu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stanowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem autorów.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka