Katedra Filozofii Klubu Jagiellońskiego rozpocznie w przyszłym roku akademickim pracę nad polską myślą republikańską. W tym roku pracowaliśmy nad klasycznym republikanizmem Arystotelesa, w następnym zastanowimy się nad republikanizmem rodzimym. Mówiąc językiem Rafała Matyi, w polu naszych zainteresowań jest zarówno republikanizm "postulowany", jak i ten "odczytany z kart polskiej historii" (R. Matyja, "Republikanizm. Nurt czy moda?", Nowe Państwo 2/2008).
Rafał Matyja, za moim kolegą Janem Staniłką, uważa tego rodzaju próbę odnowy postulatywnego myślenia republikańskiego już to za "postmodernistyczny gest", już to za propozycję ontologicznie sytuującą się na poziomie "siły ideowej". Tak czy inaczej, zdaniem Matyi, jest to "silny konstruktywizm", ocierający się nawet o kategorię "mitu", między innymi z powodu domniemanego braku na gruncie neorepublikanizmu refleksji ustrojowej.
Jako "mniej wyrobiony czytelnik" nie potrafię jednak, mimo prób Staniłki i Matyi, zrozumieć istoty domniemanego sojuszu pomiędzy republikanizmem tak pojętym a postmodernizmem. Choć i mnie nie podobają się różne aspekty nowoczesności, nie przekroczyłem zdaje się "bariery samoświadomości" chroniącej przed postmodernizmem, albowiem nie widzę absolutnie żadnego powodu, dla którego zmiana myślenia z myślenia złego i odrealnionego, na myślenie poprawne i zgodne z naturą rzeczywistości musiałaby mieć cokolwiek wspólnego z postmodernizmem, oprócz niewątpliwego faktu, iż moje stanowisko i stanowisko postmodernistyczne niekontrowersyjnie zakłada istnienie tak czy inaczej rozumianej świadomości, tudzież samoświadomości.
Matyi nie podoba się wizja Staniłki (republikanizm postulowany), podoba mu się jednak wizja republikanizmu interpretowanego historycystycznie (republikanizm opisywany), czy też republikanizmu ograniczonego jedynie do wymiaru instytucjonalnego (republikanizm instytucjonalny?).
Trudno zrozumieć to stanowisko. Skoro sam Rafał Matyja przyznaje, że nauki społeczne obracają się "na metafizycznych sworzniach", powinien również dodać, iż analiza owych "sworzni" nie jest i chyba nie może być dokonywana przez przedstawicieli środowisk nauk społecznych. O ile ci ostatni koncentrują się i powinni koncentrować się m.in. na instytucjach politycznych, analiza metafizyki społeczeństwa i państwa jest domeną filozofów i to bynajmniej nie filozofów postmodernistycznych.
Uważna lektura Platona czy Arystotelesa pokazuje, iż według tych myślicieli, nawet najlepsze instytucje nie uratują wspólnoty politycznej, jeśli ta będzie zdemoralizowana. Tym samym uwaga społeczna powinna być skierowana raczej na zagadnienie prawidłowego wychowania, a nie powierzchownych zmian typu reformy prawa wyborczego.
Ultrainstytucjonalne nastawienie Rafała Matyi powoduje, że republikanizm jak też inne doktryny zostają zredukowane do języka impulsów na wejściu i wyjściu danej instytucji. Obywatel nie jest rozumiany w kategoriach osoby praktykującej cnotę w ramach określonego otoczenia instytucjonalnego, lecz zostaje ujęty jako "producent przesłanek rządzenia". Jak dla mnie jest to stanowisko nie do przyjęcia. Czy przypadkiem instytucje polityczne nie zaczynają żyć w świadomości naszego szacownego myśliciela własnym życiem, nawet nieco bardziej realnym, niż życie ludzi, którym mają służyć? Neorepublikanom nie o reguły decydowania idzie jednak w pierwszym rzędzie , lecz o jakość życia moralnego rządzących sobą obywateli.
Rafał Matyja broni swej perspektywy jako realistycznej, wydaje się jednak, że realizm rozumiany jest tu zbyt wąsko. Czy metafizyczny realizm Arystotelesa jest zdaniem Matyi nierealistyczny lub nienowoczesny? Brak dyskusji kwestii tego typu powoduje, że dualizmy, wokół których Rafał Matyja proponuje toczyć dyskusję realizm/humanizm, postmodernizm/nowoczesność, mit ideowy/skuteczne instytucje raczej zaciemniają debatę niż ją iluminują.
Polityczne rzemiosło, które zachwala Rafał Matyja, wydaje mi się nie warte wielkiego zachodu, nie dlatego, że się na tym nie znam, lecz dlatego, iż uważam za Arystotelesem przeciwko Newtonowi, iż dany przedmiot pozostaje w ruchu, o ile działa na na niego jakaś siła. Wizja samonapędzających się instytucji jest szkodliwym mitem. Wbrew Rafałowi Matyi sądzę, że warto pytać się o kondycję moralną narodu nie po to jednak, by biadać nad jej upadkiem, lecz by zastanowić się, jak ową kondycję poprawić, co nie wyklucza przecież refleksji ustrojowej a już z całą pewnością nie pociąga za sobą polityki przypominającej "lewicowe wielkie projekty".
Jak sądzicie, czy republikanizm to kolejna "narracja"?
Marek Przychodzeń
Wydawca Pressji
Strona Pressji
www.pressje.org.pl
Poglądy wypowiadane przez autorów nie stanowią oficjalnego stanowiska Pressji, stanowisko Pressji nie jest oficjalnym stanowiskiem Klubu Jagiellońskiego, a stanowisko Klubu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stanowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem autorów.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka