Nenia 30. (camina burana)
Utopiłem się w złudzeniu, że mi szczęście się należy (717
Głupi prostak uwierzyłem w podłą obietnicę księdza
Że katharsis w dobrych czynach i w miłości boskiej leży
A tymczasem grób odkryłem, gdzie mnie czeka czarna nędza
Nie wyrzucam sobie straty, gdym się modlił przed ołtarzem
Czas traciłem na złudzeniu, że zarobię na szczeżuję
W miłosierdzie Bóg bogaty okazał się rostrucharzem
Bies mi mówi po imieniu a śmierć do mnie feblik czuje
Albośmy to jacy tacy w poetyckiej złotej przędzy
Zmarnowałem czas na raty dzieląc dobro na trzy ćwierci
Rozumując jak Horacy doszedłem do czarnej nędzy
A tymczasem gnom garbaty stręczy mi langustę śmierci
Nie mam ludziom nic do spłaty ani Bogu w moim mieniu
Wypłaciłem wszystkie swaty dzięcioła co w drzewie kuje
Cóż wam jeszcze jestem winien oprócz duszy na ramieniu
Jeśli macie mnie za świnię a śmierć temu przyklaskuje
Cóż mam robić by wam sprostać bez pieniędzy, które dacie
Mrówkojadom z miejskiej sekcji, żeby odbywały ruje
Które mają ludzką postać i w kamaszkach koźle racie
Na opłatę wiwisekcji, w której śmierć mnie wykastruje
Tyle lat marnuję szmaty, zdzieram słowa, stare ścierki
Dość mam tego pana w łaty, co mnie uczy poniewierki
Obezwładnia moje myśli, robiąc przy tym puste gesty
Które w pysku pies garbaty niesie piekłu na tegesty
Żeby mnie tak kolka sparła, że chcę szczęścia bez dolarów
Niech poświadczy żona zmarła w kuchni od gorących garów
Że nie chciałem nigdy darmo brać niczego bez pytania
Zawsze obracałem żarno z ziarnem śmierci aż do rana
Nie ma kary bez przyczyny, teraz skutki tych wciórności
Gnębią moją starość mierną, która każdą chwilę truje
Miłość niesie smak uryny i zabija bez litości
Każdą blagę prawowierną, a śmierć temu kibicuje
Inne tematy w dziale Kultura