Koronkowa robota
Spotkał się John z Martinem a Sergiej z Iksińskim
W sraczu gdzie klamki były szczerozłote
W ramach eksperymentu w ludzkim stadzie świńskim
Koronkową medykom zlecili robotę
Zamknięto ludzkie szczury do wielkiej stodoły
Bo zarazę wykryto w ich zachłannych pyskach
Podjęto zaraz medyczne mozoły
Żeby zgasić w zarodku pandemii ogniska
Bo szczury chciały pieniędzy, szemrając
Żydowskim bankom i egzekutorom
Więc dano im wirusa, prośbom ulegając
O prolongaty długów w postaci pomoru
W tym celu każdy w maseczce się ślini
I żeby się odkazić kryje się w barku
By nie bulić mandatu policyjnej świni
Jak zwyczaj każe w zwierzęcym folwarku
Szczur wytrzymał cierpliwie skutki kwarantanny
Ścisłe rygory pod kontrolą rządu
W telewizorze nacisk nieustanny
W przygotowaniu na Boski Dzień Sądu
Już sam Bóg Ojciec ratował aktywa
Banków i lichwę zagrożoną spadkiem
Bo w żydowskiej inflacji wielką moc ukrywa
Dziura w budżecie zatykana zadkiem
Lecz po tygodniach w domowym więzieniu
Jak Unia przykazała, w luzowaniu sznura
Szczur nazwał wreszcie swój strach po imieniu
Sądową licytacją żydowskiego gbura
Gryzonie się buntują w betonowej klatce
Na ciasnych piętrach i zsypach na śmieci
Przestały wierzyć bogu w koloratce
Że światłość wiekuista wszystkim równo świeci
Szczur przestał wierzyć w carskie zarządzenie
Że wszelka władza pochodzi od bóstwa
Która mu każe gryźć zgniłe sumienie
I bić rekordy szczurzego poróbstwa
Szczur się buntuje pędzony do klatki
Gdy inne gryzą potulnie odpadki
Co im tam rzuci władza ręką boską
Razem z zarazą i z troską ojcowską
Za szynkwasem obłudy w bydlęcym folwarku
Brodate knury po żydowsku kroją
Każdemu gryzoniowi odrobek szarwarku
Rozdzielając chorobę nieposłusznym gojom
Kupują tę zarazę ludzie w ciemię bici
Płacąc bankom odstępne za sprzedaż wirusa
Gdy przyjadą karetką szpitalni kosmici
By zabrać do trupiarni starego wiarusa
Niech wnuczkom stary nie będzie przeszkodą
Do szczęścia w liberalnym akcie demokracji
Trzeba go spuścić w sraczu razem z wodą
To jest „nowa normalność” w momencie kreacji
Pierdzioch, co stawał rodzince okoniem
Pójdzie do gazu i wylezie w urnie
A dobra córcia z synusiem wałkoniem
Ubezpieczenie z kasy dziadka urwie
Doktor w gaz masce, przyłbice grabarzy
Każdy tęgo szkolony w swym medycznym fachu
Tańczą jak Zombi wylazłe z cmentarzy
W takt upiornych muzyków z ministerstwa strachu
Szczur choć się dusi w maseczce na pysku
Całuje rękę, która mu rzuca ochłapy
Wierzy oprawcy, że musi dla zysku
Pokornie brać kredyty, żeby spłacać raty
Taki mechanizm światowej zarazy
Wymyślili bankierzy od Żyda i Greka
Że, co raz weźmiesz od nich, oddasz tysiąc razy
I nie masz dokąd przed nimi uciekać
Kosmici cię zagarną w swe bankowe szpony
Sam się życia wyrzekniesz, boś sprzedał sumienie
I nie masz prawa do własnej obrony
Bo wirus się nazywa pożydowskie mienie .
Inne tematy w dziale Kultura