Do byłej...
Patrzy na mnie kameleon z kwadratową głową
Ze szlachtuza byk ofiarny martwym okiem skina
Żebym kopulował z tobą jak on z matką krową
I pożerał swoje dzieci w befsztyku do wina
By zatruta z cherubina krew wyszła do śmieci
Kiedym cię całował w lesie a ty byłaś sarną
Tamta żądza już ostygła i w przepaście leci
Dziś żałuję żem zapłodnił cię ludzką masarnią
Ludzkie mięso pod sieczkarnią żrą i wciąż są głodni
W restauracji trawią gościa wysysając białko
Bankier serce zjadł z dłużnika i puścił bez spodni
Prostytutka pod latarnią reklamuje ciałko
Pustą było to przechwałką przelewaniem w próżne
Policyjne smoki w zbrojach pałeczkami biły
Stada pcheł zaopatrzone w paszporty podróżne
Żeby z Niemiec nie zwodziły rzęsistka do kiły
Eon czasu zmarnowałem w zatęchłym zakwasie
Kiedym dusił chmury smrodne z piorunami w stolcu
Dwie piekielne dziwożony myszkujące w kasie
Urodziły mi tuziny dorodnych rozkolców
Tyle kufli brudnych z piwa zbiłem na ciemnieniu
Tyle pustych flaszek z bimbru rozbiłem z wściekłości
Poszukując w gadaninie o boskim zranieniu
Serca przebitego mieczem fałszywej miłości
Gdy w twych oczach szały miną do rozpustnych wolców
Skusisz w cipce między śluzem pływającą wargą
By przyciągać do nieszczęścia takich jak ja golców
I wygonić oskubanych z pieniędzy ze wzgardą
Wypływałem w romantyczne z Tobą oceany
Razem z dziećmi rodzonymi na starym szynkwasie
Niechże księżyc mi pomoże biedą zatroskany
Żebym nie przeklinał małe w piekle po niewczasie
Od kolana do podbrzusza wszystko drży skwaśniałe
Twoja rozerwana rana wypluwa me troski
Dolarowych kont do zbrodni nie mam doskonałej
By bindasem wytrynkować twoje rude włoski
Jakże w tobie moje wioski mogłem tak zmarnować
Podstawową Miarę szczęścia, talentu, miłości
Płacąc za uczucie piździe męskość swoją psować
I na starość się domagać psiej sprawiedliwości
Nie chcę słuchać o miłości, żeby wam pomagać
Ani waszej odpłatności za moralne straty
Które brałem dobrowolnie żeby wam dogadzać
Idźcie w piekło płacić krzywdę diablej prolongaty
Noszę swe błazeńskie łaty Scyllę i Charybdę,
między kurwą gnom garbaty a starą rozwódką
Zapładniając karasiami moje stawy rybne
I pocieszam się fraszkami zapijając wódką
Inne tematy w dziale Kultura