Zdjecie powinno kończyć tekst, ale nie wiem jak to zrobić.Trudno.
Do napisania tego tekstu zainspirował mnie AKTYWNYPODRÓŻNIK swoim wczorajszym postem.
Zachęcał w nim do odwiedzenia kilku podwarszawskich pałaców. Pięknych, odnowionych, zadbanych. Cieszących swoim pięknem właścicieli i turystów.
Mnie przypomniał się wtedy modrzewiowy dworek w Turowicach. Pierwszy raz widziałem go gdzieś na początku lat siedemdziesiątych. Już wtedy był zaniedbany, ale mieszkali w nim ludzie więc był zimą ogrzewany i jakoś trwał. Gdzieś we wrześniu czy na początku października w zeszłym roku przejeżdżałem przez Turowice więc się zatrzymałem żeby zobaczyć dworek z nadzieją że jak wiele dworków i on znalazł dbającego właściciela.
To co zobaczyłem przeraziło mnie. Szybko opuściłem tę wołającą o pomstę mogiłę.
Dwór owszem znalazł właściciela tylko nie wiem po co. Nie wiem co zrobił konserwator zabytków żeby do tej ruiny nie dopuścić.
Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych dużo jeździłem po centralnej Polsce i odwiedzałem po drodze pozostałości dworów i dworków.
Nie chwaląc się, tak wyrobiłem sobie oko że z daleka odróżniałem kępę drzew od zapuszczonego parku podworskiego. Dzięki temu odwiedziłem dziesiątki zupełnie nieznanych dworków.
Pod Sierpcem nawet spotkałem wójta, który zapytany o stan pobliskiego dworu zaproponował mi kupno za symboliczną złotówkę. Opieka nad dworem rujnowała budżet gminy.
W dawnym województwie siedleckim natomiast bliski byłem kupienia pięknego zrujnowanego dworku wraz z siedmiohektarowym parkiem.
Po wojnie w dworze mieściły się różne instytucje . Na koniec ulokowano w nim gminną czy wiejską bibliotekę i dom kultury. Z czasem mieszkańcy postanowili zbudować sobie lepszy dom kultury i zrobili to. A na podłogę do nowego domu kultury wycięli dwa potężne dęby rosnące po obu stronach tarasu dworskiego. Trudno. We dworze pozostała już tylko biblioteka. Siłą rzeczy w zimę palono tylko w piecach ogrzewających bibliotekę więc druga część dworu nieogrzewana, opuszczona szybko popadła w ruinę. Zarwał się dach, potem strop i wszystko wskazywało, że to już koniec. Wtedy właśnie go znalazłem.
Nie kupiłem. Ubiegli mnie przedwojenni właściciele. I cieszę się że wrócił w ich ręce. Dla mnie to by była cudza historia a dla nich własna.
Z moich wędrówek wyniosłem jedną, obserwację.
Po wojnie dwory odebrane właścicielom, zwłaszcza na prowincji, paradoksalnie przetrwały w lepszym stanie niż te pozostawione właścicielom.
Dwór to nie jedynie budynek mieszkalny. To całe przedsiębiorstwo. Kiedy więc odebrano przedsiębiorstwo w całości to odebrano by produkować. Natomiast, kiedy właścicielom odebrano środki produkcji a pozostawiono dwór to odcinano źródło utrzymania.
Właściciele pozbawieni majątków ziemskich nie mieli na utrzymanie dworu w odpowiednim stanie. Dzieci właścicieli kończyły miejscowe szkoły potem szły na uniwersytety do dużych miast i tam układały sobie życie. Pozostający we dworze rodzice czy dziadkowie starzeli się i umierali lub wyprowadzali się do miasta, do dzieci.
A dwór pozostawał. Pozostawał opuszczony i obracał się w ruinę.
Obalenie komuny miało zmienić również to. Miało przywrócić dworom może już nie rangę dobrze prosperującego przedsiębiorstwa, ale rangę siedziby ludzi zamożnych.
I w wielu przypadkach tak się stało. Widziałem wiele dworów pięknie odrestaurowanych, zadbanych i pielęgnowanych.
Ale nie ze wszystkimi sprzedanymi w prywatne ręce dworami tak się stało. W bardzo wielu niestety przypadkach dwory kupowali ludzie kompletnie niezainteresowani ich stanem a nawet zainteresowani szybkim ich upadkiem.
Zadziwia mnie brak reakcji na taki stan rzeczy ze strony konserwatorów zabytków. Przecież mogą wykonać prace zabezpieczające i kosztami obciążyć nowych właścicieli. Można również w umowach sprzedaży zawrzeć klauzulę o możliwości odebrania w przypadku nie wywiązania się właściciela z obowiązku dbałości o stan techniczny dworu.
Wiem że jak się chce to można.
Ale niestety efekty pracy konserwatorów w tej kwestii są żadne.
Nie macie pojęcia jak bolesny jest dla człowieka o moich zainteresowaniach widok popadającego w ruinę budynku a zwłaszcza takiego budynku jak dwór.
Złote myśli takich różnych:
„czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić” Donald Tusk, Przekrój nr 5/2005
“Główną motywacją mojej aktywności politycznej była potrzeba władzy i żądza popularności. Ta druga była nawet silniejsza od pierwszej, bo chyba jestem bardziej próżny, niż spragniony władzy. Nawet na pewno…” Donald Tusk Gazeta Wyborcza”, 15–16 października 2005 "Uważam, że PO to twór sztuczny i pełen hipokryzji. Oni nie mają właściwie żadnego programu. Nie wyrażają w żadnej trudnej sprawie zdania. Nie występują pod własnym szyldem, bo to ich zwalnia z potrzeby zajmowania stanowiska w trudnych sprawach. To jest oczywiście gra na bardzo krótką metę. Udają, że nie są partią, a nią są. Udają, że wprowadzają nową jakość, że są tam nowi ludzie. (...) O PiS nie chcę mówić. Tam są moi przyjaciele. (...) Samego PiS nie chcę oceniać, jest tam dużo wspaniałych ludzi." Stefan Niesiołowski - w wywiadzie "Naśladujmy Litwę", Życie 01.08.2001 "Platforma jest przede wszystkim wielką mistyfikacją. (...) W istocie jest takim świecącym pudełkiem. Mamy do czynienia z elegancko opakowaną recydywą tymińszczyzny lub nowym wydaniem Polskiej Partii Przyjaciół Piwa, której kilku liderów znakomicie się odnalazło w PO." Stefan Niesiołowski - "Świecące pudełko", Gazeta Wyborcza 19.09.2001 " PSL nie musi - PSL CHCE! Nie opuszcza się zwycięzcy - co najwyżej można się z nim targować i więcej uzyskać. A co ma PiS do zaoferowania PSL? Swoją nędzną koalicję z SLD? Odpowiedz sobie sama - czy lepiej dzielić łupy na trzy, czy na dwa?" - RR-K ....................................................................................................................................................................................................................................................................... "Liberalizm to mamienie naiwnych - liberalizm dla wszystkich kończy się tam, gdzie zaczyna się interes ich narodu".
Albert Einstein
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości