Przedwieczorny Przedwieczorny
72
BLOG

Od literatury do polityki droga niezbyt daleka...

Przedwieczorny Przedwieczorny Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

Kilka dni temu przy okazji komentarza zamieszczonego pod jedną z notek "Siukuma" o Lizbonie autor zapytał mnie czy książka, którą czytam ("Nocny pociąg do Lizbony") opisuje Lizbonę. Ta notka jest moją odpowiedzią. Ale nie tylko. Chcę przez nią trochę odciąć się od obrzydliwej kampanii wyborczej, wyrazić również mój stosunek do toczącej się wszędzie "nawalanki" politycznej. Mam nadzieję że związanej jedynie z wyborami. Trudno będzie przeżyć ten rok a to jak przebiega kampania źle wróży również na nadchodzący rok. Trudno jest całkowicie odciąć się od polityki więc nawet nie będę próbował. Postaram się jedynie spróbować obniżyć poziom ciśnienia posługując się lekturą. Nie jestem specjalnym optymistą co do efektu, ale coś trzeba z tym wszechobecnym chamstwem robić. 

Jakiś czas temu obejrzałem film "Nocny pociąg do Lizbony". W zalewie miernoty filmowej zadziałał jak ożywczy, czysty strumień. To spowodowało chęć przeczytania książki. 

Najpierw czytałem całymi wieczorami, ale szybko stwierdziłem że to zbyt dobra książka żeby ją tak pochłaniać. Od tej pory czytam jeden rozdział tygodniowo. Dzisiaj pozwoliłem sobie na dwa. Jednak z tygodnia na tydzień kartek ubywa i przyjdzie niestety dzień kiedy przeczytam ostatnią. 

Nie będę streszczał powieści. Niech każdy jeśli zechce sam ją przeczyta. podzielę się jedynie wrażeniami. Ostatnio z równą przyjemnością czytałem powieść wiele lat temu. Niestety, Potem miałem pecha bo co nie wziąłem do ręki to była to mierna literatura. Przerzuciłem się więc na literaturę historyczną, biograficzną, wywiady rzeki z mądrymi ludźmi. Byle nie powieści. Aż do wyżej wspomnianego filmu.

Ta ostatnia, lata temu czytana powieść to był "Cień wiatru" Carlosa Ruiza Zafona w znakomitym tłumaczeniu Pani Beaty Fabiańskiej-Potapczuk i Carlosa Marodana Casasa. Już sam język tłumaczenia dawał wielką przyjemność czytania. Przypuszczam że to zasługa Pani Fabiańskiej bo inne książki w tłumaczeniu Marodana nie sprawiły mi takiej przyjemności.

Wspominam tę powieść ponieważ robi ona na mnie podobne wrażenia jak "Pociąg". Obie opisują świat dyktatury. Choć w "Pociągu" jest to znacznie subtelniej zarysowane. Może dlatego że Mercier Pascal nie zna dyktatury z autopsji. Drugą wspólną cechą jest, mam nadzieję słuszne, moje wrażanie że obie książki to w sporej części przewodniki po miastach w których toczą się opowieści. Mam nadzieję że "Siukum Balala" znający Lizbonę przeczyta powieść i napisze notkę jak ocenia jej wartość jako przewodnika po tym mieście. Mam też wielką nadzieję że zakończenie "Nocnego pociągu do Lizbony" nie zaskoczy mnie i nie rozczaruje tak jak "Cień wiatru".

Dla nas, ludzi żyjących przez dziesięciolecia w dyktaturze, ten świat wydaje się bardzo bliski. Widzimy że niezależnie od tego czy to dyktatura prawicowa czy lewicowa metody te same.

Piszę o tym ponieważ niezależnie od toczącej się kampanii wyborczej zmagamy się z postępującą dyktaturą poprawności politycznej. Niby nie ma cenzury ale zawsze w kręgach lewicy znajdzie się jakiś "etyczny autorytet" który nam powie co nam wolno mówić a nawet myśleć. Już nie ma to charakteru zawoalowanego w polemice tylko wprost. Jak Panowie Rabiej czy Śmieszek zapowiadający penalizację "mowy nienawiści". Oczywiście to lewica zdefiniuje co jest mową nienawiści a co nie. I tak mówienie tego co się myśli o środowisku LGBT będzie karane, ale to co robią aktywiści LGBT już nie. Bo oni walczą o "równość" nawet jeśli ta "równość" oznacza włażenie w gumiakach prosto z gnoju do sacrum katolików. Bo przecież to tylko "pomalowana deska". Niestety, mając tak wiele wrażliwości w odniesieniu do potrzeb środowiska LGBT nie mają jej za grosz w odniesieniu do ludzi wierzących. Choć może należałoby uściślić, że nie mają jej w odniesieniu do katolików. Bo przecież najkrócej mówiąc LGBT to nowoczesność a Kościół Katolicki to mohery, katole i ciemnogród a nie ludzie więc można im na...ć na głowe. Czego pokaz mieliśmy już na Krakowskim Przedmieściu gdzie przychodzili ludzie modlić się za ofiary Smoleńskie. Proszę wybaczyć dosadność.

Zapytacie Państwo co to ma wspólnego z "Nocnym Pociągiem do Lizbony". Otóż ma. Po pierwsze przez to że Mercier niejako przy okazji opisuje świat dyktatury (nie piszę że Salazara bo dyktatura każda jest taka sama). A po drugie że narastająca w debacie politycznej agresja ma źródło opisane w tej książce. Mercier w usta a raczej w pióro bohatera wkłada definicję naszych "debat politycznych".  Napisałem bohatera choć to nie do końca prawda. Powieść ma dwóch bohaterów. Pierwszym jest  Rajmund Gregorius berneński nauczyciel języków klasycznych a drugim Amadeu de Prado lizboński lekarz i autor książki, która zbiegiem ciekawych okoliczności trafia w ręce Gregoriusa. Pod wpływem lektury nauczyciel porzuca nagle dotychczasowe życie i podąża do Lizbony w poszukiwaniu Amadeu. Więcej nie zdradzę. Przeczytajcie sami. Warto. Otóż w pióro Amadeu de Prado piszącego list do młodszej siostry włożył Mercier te słowa (mam nadzieję że przez niektórych europosłów PO nie pójdę do więzienia za ten cytat) :

"Come on", powiedział rudy Irlandczyk, gdy stałem przed plakatem zapowiadającym wykład pod tytułem  "LYING TO LIARS", "let`s listen to this, might be fun". Pomyślałem o Ojcu Bartolomeu, który bronił świętego Augustyna - odpłacanie za kłamstwo  kłamstwem, byłoby tym samym co odpowiadanie na kradzież kradzieżą, na świętokradztwo świętokradztwem, na cudzołóstwo cudzołóstwem. I to w obliczu tego wszystkiego co działo się w Hiszpanii i Niemczech! Pokłóciliśmy się, jak to często bywało, ale on  nie stracił swojej łagodności. Nigdy nie tracił owej łagodności, nie zdarzyło się to ani razu, a gdy siadałem obok Irlandczyka na sali wykładowej, naraz bardzo zatęskniłem za Ojcem Bartolomeu i za domem...

… Jednak to nie sam wykład okazał się najbardziej niewiarygodny. Naprawdę niepojęta tak zwana dyskusje. Ludzie zamknięci w szare ramy brytyjskich uprzejmych frazesów przemawiali całkowicie się ignorując. Bez przerwy powtarzali, że się rozumieją, że odpowiadają przedmówcom. Ale tak nie było. Nikt, żaden z dyskutujących, nie okazał najmniejszej zmiany poglądów na skutek przytoczonych argumentów. I nagle, z grozą, którą poczułem w całym niemal ciele, uświadomiłem sobie, że tak jest zawsze. Mówimy coś do kogoś - jak możemy oczekiwać , że cokolwiek w ten sposób osiągniemy? Potok myśli, obrazów i uczuć, który cały czas przez nas przepływa, ten rwący potok ma taką siłę, iż cudem byłoby, gdyby nie zmywał tak po prostu wszystkich słów, które ktoś do nas kieruje, i nie oddawał ich zapomnieniu, jeśli przypadkiem, zupełnie przypadkiem, nie pasują do naszych słów. Czy ze mną jest inaczej? - pomyślałem. - Czy naprawdę słucham drugiego człowieka? Czy wpuszczam go i jego słowa do siebie, tak że mój  wewnętrzny potok zmienia bieg? "How did you like it?" Spytał Irlandczyk, gdy szliśmy Broad Street. Nie powiedziałem mu wszystkiego, powiedziałem jedynie, że wydało mi się to straszne, gdy wszyscy mówili właściwie tylko do siebie. "Well - powiedział - Well". A po chwili:  "It`s just talking, you know just talking. People like to talk. Basically, that`s it. Talking." "No mitting of minds?", spytałem. "What"! - krzyknął i wybuchnął gardłowym śmiechem, który przeszedł w ryk. - What!"...

Czyż nie podobnie wyglądają nasze rozmowy i komentarze? Z jedną dość zasadniczą różnicą, my nie mamy ram uprzejmych frazesów za to mamy bezgraniczną łatwość posługiwania się wulgaryzmami. To czyni często lekturę komentarzy obrzydliwą.

No i jak zwykle. Kiedy pracowałem w wielkiej korporacji było tak, że gdziekolwiek byśmy z kolegami nie rozmawiali i oczymkolwiek byśmy nie rozmawiali to i tak dość szybko rozmowa schodziła na temat pracy. Tak i teraz. Niby o książce ale skojarzenia i tak sprowadzają mnie na politykę. A raczej na nasze o niej rozmowy.

Serdecznie polecam książkę. Naprawdę w zalewie tandety warta jest poświęcenia jej czasu. 

Pozdrawiam wszystkich niezależnie od poglądów politycznych, wyznania czy też jego braku i tego czy posługują się prawą czy lewą ręką, czy są kierowcami czy pieszymi i czy...……... 


Złote myśli takich różnych: „czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić” Donald Tusk, Przekrój nr 5/2005                                                                                                                                   “Główną motywacją mojej aktywności politycznej była potrzeba władzy i żądza popularności. Ta druga była nawet silniejsza od pierwszej, bo chyba jestem bardziej próżny, niż spragniony władzy. Nawet na pewno…” Donald Tusk Gazeta Wyborcza”, 15–16 października 2005                                                                            "Uważam, że PO to twór sztuczny i pełen hipokryzji. Oni nie mają właściwie żadnego programu. Nie wyrażają w żadnej trudnej sprawie zdania. Nie występują pod własnym szyldem, bo to ich zwalnia z potrzeby zajmowania stanowiska w trudnych sprawach. To jest oczywiście gra na bardzo krótką metę. Udają, że nie są partią, a nią są. Udają, że wprowadzają nową jakość, że są tam nowi ludzie. (...) O PiS nie chcę mówić. Tam są moi przyjaciele. (...) Samego PiS nie chcę oceniać, jest tam dużo wspaniałych ludzi." Stefan Niesiołowski - w wywiadzie "Naśladujmy Litwę", Życie 01.08.2001                                                                                   "Platforma jest przede wszystkim wielką mistyfikacją. (...) W istocie jest takim świecącym pudełkiem. Mamy do czynienia z elegancko opakowaną recydywą tymińszczyzny lub nowym wydaniem Polskiej Partii Przyjaciół Piwa, której kilku liderów znakomicie się odnalazło w PO." Stefan Niesiołowski - "Świecące pudełko", Gazeta Wyborcza 19.09.2001                                                                                                                                                                                                                         " PSL nie musi - PSL CHCE! Nie opuszcza się zwycięzcy - co najwyżej można się z nim targować i więcej uzyskać. A co ma PiS do zaoferowania PSL? Swoją nędzną koalicję z SLD? Odpowiedz sobie sama - czy lepiej dzielić łupy na trzy, czy na dwa?" - RR-K                                                                       .......................................................................................................................................................................................................................................................................        "Liberalizm to mamienie naiwnych - liberalizm dla wszystkich kończy się tam, gdzie zaczyna się interes ich narodu". Albert Einstein

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo