Dlaczego Jarosław Kaczyński nie wygra wyborów

Mimo wielu nadziei sympatyków JK, może okazać się to wszystko na nic. Jarosław Kaczyński otrzyma przyzwoity wynik, zachowie miejsce w partii, i wycofa się w cień. Wreszcie naprawdę od polityki odpocznie, ochłonie po rodzinnej tragedii. Czemu nie wygra? Jest wiele przyczyn, które nałożą się na siebie za niecały tydzień.

Smoleńsk jakkolwiek smutny by nie był, mógł stać się jego szansą. Po swoistym "resecie" wizerunku jaki mógł uczynić, uczynił reset ale dużo starych aplikacji w jego systemie nadal jest na swoim miejscu. Jak dla mnie jedyną szansą dla JK mogło być odspawanie się od swych pobratymców z partii, tak by nie być aż tak mocno kojarzonym z nimi. Kaczyński zmienił się, ale jednocześnie dał sygnał "swoim" że nadal stoi tam gdzie oni (a nie tam... wiadomo gdzie). Chciał zjeść owieczkę i mieć owieczkę. Tak się jednak nie da. Społeczeństwo polskie kocha podziały, i zawsze na obozy polityczne się dzieliło. Czy to prawica i lewica, czy to prawica-nasza i prawica-ich. Silni znajdą ulokowanie w którejś z tych obozów i wyniosą go na szczyt, reszta będzie się miotać pomiędzy w roli mniejszych koalicjantów. Tak było i tak jest. Wracając jednak do sedna, to Jarosław Kaczyński mógł zachować się jeszcze tak, by co prawda nie zmienić się, ale próbować się od PiS-u odpiąć, przynajmniej na czas wyborów. Bo partia ta jest jak kula u nogi sprintera, można biec jak Grant, ale koledzy zaraz przytulą do siebie i nie pozwolą odbiec. Kolejną sprawą są sondaże, które kreują rzeczywistość. NIEWAŻNE to czy jest to manipulacja, czy realne oddanie nastrojów, liczy się ich efekt. Trzeba się z nim liczyć. Jeśli nawet ktoś lobbuje wynikom, to jest to kolejna cegiełka do porażki Jarosława Kaczyńskiego. Sondaże a propo Kaczyńskiemu urosły, ale moim zdaniem bardziej Komorowskiemu spadły. Bo popełnia wpadki? Myślę, że Jarosław i ś.p. Lech i paru innych sławnych polityków przyzwyczaili nas do wpadek. Nie robią wrażenia, a wywołują co najwyżej zrozumiały śmiech. Kaczyński i jego partia nie myślą też przyszłościowo. Raczej tkwią w impasie i skupiają się na wyborach, a przecież Polacy nie głupcy tacy, też myślą w kontekście przyszłych relacji na polu pałac-parlament. Kaczyński nie wykazał woli kompromisu, ani jego partia (jak np. Pawlak czy Olechowski). PO może spokojnie opowiadać o tym, że jak wygra JK to będzie znowu wojna. Bo PiS wcale temu nie zaprzecza. Poza tym Kaczyński utożsamiany jest bardziej z ludźmi prostymi, tam też często się pokazywał wśród nich, a przecież to jest doktor prawa - spece od wizerunku nie odmienili go w pioniera polskiej inteligencji, nawet nie wiem czy próbowali, bowiem nadal nie widzę efektów. Widzę efekty za to jego speców, w kreowaniu go na premiera bardziej niż na prezydenta. No i na koniec - mamy 2010, afera Rywina rozeszła się już po kościach, lewicowy elektorat powoli znów zaczął lubieć swoich liderów, a elektorat LPR i SO znalazł ujście częściowo w PSL. Nie trzeba nam silniej ręki, a wielu Polaków wybierze drogę ku spokojowi i kimś takim wydaje się lekko ospały Komorowski.
I nie ukrywam że ta porażka będzie bardziej bolesna, bo kandydat rządzącej partii empatią nie grzeszy, musi się pokazywać przy premierze i jedzie albo na popularności PO, albo na nienawiści do PiS. Fakt, że ostatnie wydarzenia sprawiły, że p.o. prezydent utkwił w wielu sztywnych i mało emocjonujących i emocjonalnych procedurach, kiedy jego największy rywal grał na żałobnych nastrojach i pokazywał się w roli ojca, opiekuna i profesora. Mimo to, nadal czegoś tu zabrakło, i nie pasuje.

Ps. Sam nie zagłosuję na Komorowskiego, mam innego kandydata, ale jestem przekonany że Komorowski wygra.