Karol Pluk Karol Pluk
368
BLOG

Arcymistrzowska roszada i wygrana partia. Nowy prezydent, i co dalej?

Karol Pluk Karol Pluk Polityka Obserwuj notkę 10

Stało się. Mamy prezydenta, który prezydentem miał nie być. Jednak nim został. Mainstream nie pyta już "co się stało?" ale "jak to się stało?". Ja też się pytam siebie, co się stało, że w ciągu 2 miesięcy zmieniłem zdanie.

Arcymistrzowska roszada.

Na początku chciałbym pogratulować PiS-owi. Nie wiem czy rozumu, czy szczęścia, ale fakt jest faktem - kandydat z drugiego, może nawet trzeciego szeregu, przebojem staje się prezydentem kraju. Ruch ten można nazwać jak w szachach - "roszadą". Choć zna go każdy szachowy laik, i pozornie wydaje się co najwyżej "ciekawym", tak mistrzowie wiedzą że ruch ten jest kluczowy dla przebiegu partii. Tego działania, podręcznikowy opis wygląda tak:

"We wczesnej fazie partii gracze zazwyczaj dążą do wykonania roszady, ponieważ dzięki niej w jednym ruchu można osiągnąć dwa wartościowe cele: przesunąć króla w bezpieczniejsze miejsce z dala od centrum i udostępnić wieży aktywniejszą pozycję w centrum."

W zasadzie opis tego, wspaniale odnosi się do sytuacji w wyborach prezydenckich. PiS odsuwa prezesa z dala od centrum, w zamian wstawia tam aktywną figurę z drugiego rzędu. Jak widać tyle wystarczyło, by pokonać szachowego laika, jakim okazał się sztab PO.

Percepcyjna szachownica.

Oczywiście można poddać w wątpliwość, czy taki ruch nie byłby walkowerem np. cztery lata temu. Ba, nawet teraz na początku kampanii, patrząc na sondaże utarło się przeświadzenie, że wszyscy alkamacyjnie oddają władzę w ręce Komorowskiego, wystawiając jakiś "panów nikt" by zminimalizować rozmiar porażki i nie narażać wizerunku ważnych postaci. Lecz już w tym momencie, mainstream i media widziały tylko białe pola na szachownicy. Na czarnych polach stali jednak ci, którzy mieli głos decydujący. Wystarczyło ich dojrzeć. Tylko tyle, i aż tyle zrobił Paweł Kukiz. Po prostu zwrócił się do nich, zrobił to po ludzku i ich językiem, i w tym samym momencie jego słupki skoczyły z 1 do 20 procent. Tak jakby ktoś zapalił latarnię nawigacyjną. W tym też momencie zaczęła się paniczna walka o ten kapitał, co wyglądało z obu stron sztucznie i naiwnie.

Szach.

Najgorsze co można zrobić w szachach, to spanikować w momencie zaszachowania. Jasne, wygląda to groźnie i wymusza natychmiastową reakcję. To co zrobił Bronisław Komorowski po pierwszej turze, można zakwalifikować jako panikę. Odrzucił wszystko co mówił - że "zgoda buduje", i szybko zaczął siać niezgodę przyjmując agresywny ton. Tak niekonsekentna gra przekreśliła miesiące przygotowań i założeń do kampanii, zostawiając sobie ledwo tydzień na stworzenie czegoś innego. Polacy nie lubią obłudy. Byli jej świadkami przez wieki pozbawionej niepodległości. Jestem pewien, że Polacy na obłudę i hipokryzję reagują najbardziej agresywnie z krajów Europy. Anglik się zniesmaczy, Szwed może raz a nawet dwa puści płazem, Polak zaś utraci zaufanie i zapamięta na długo. Dlatego politycy jak mogą kręcą i manipulują, wykorzystują media i środowiska - ukrycie obłudy to najważniejsza rzecz w długim funkcjonowaniu polskiego polityka.

Mat.

Niestety dla Platformy Obywatelskiej to jest koniec. Wpadła ona w pułapkę przypadłości polskiego rządu rządzącego dłużej niż jedną kadencję. Obrosła w ten sam, niezdrowy tłuszcz co SLD swego czasu. Objawia się to kompletnym oderwaniem od rzeczywistości, rozpuszczeniem się jak dziadowski bicz, i próżniaczym odwróceniem się od pierwotnych wyborców. PO pokazała to nawet w swojej szczerej reakcji zaraz po wyborach, gdy szok przesłonił im polityczną aparycję. Nie mieli kompletnie pojęcia co się stało! Byli jak ci zarzynani w rewolujach dyktatorzy, którzy tuż przed śmiercią ujrzeli prawdziwy stosunek społeczeństwa do nich. Nie wiem czemu tak jest, i czy zawsze tak już będzie, że z rządem jest jak z olejem do smażenia - trzeba go w końcu wymienić, bo inaczej staje się bardzo niezdrowy.

Na koniec ja.

Smutnym faktem jest dla mnie to, że w tych wyborach zagłosowałem nie na Dudę, lecz na zmianę. Chciałem w ten sposób pokazać, że mam dość tej obłudy, tego zakłamania i bałwochwalstwa, lekceważenia mnie i poniżania, tego szamba które wylało się w aferze podsłuchowej i innych aferach. Bo to jest coś co mnie irytuje najbardziej. Pół biedy jak partia rządzi źle, bo nie umie lepiej. Jako Polak czuję się zaradny, i niejedną kłodę pod nogi przeskoczę. Jednak jeśli ktoś rzucając kłodę, jeszcze do tego śmieje mi się w twarz i wyzywa od "idiotów" to sorry, ale miarka się przebrała.

Bardzo nie chciałbym głosować na PiS. Nie po drodze mi z radykalizmem, rozdawnictwem, demagogizmem i religijnym dyktatem. Z ust prezydenta między wierszami, już wyczytałem że nie będzie wspierał inicjatyw liberalnych. To że "zawsze można rozmawiać" można potraktować jako kulturalne zbycie, niczym sekretarka której zleca się by namolnym sprzedawcom i akwizytorom mówiła: "Proszę zostawić/wysłać maila, skontaktujemy się jak będziemy zainteresowani". Mam nadzieję jednak, że zrodzi się jeszcze jedna siła, która odciągnie zdesperowanych od PiS i stanie się ich głosem i ich siłą. Czy będzie to partia Kukiza? Nie wiem, wolałbym kogoś innego, bardziej doświadczonego. Może jednak znowu będę pod ścianą i trzeba będzie wybrać w które kolano mam się postrzelić...

Karol Pluk
O mnie Karol Pluk

"Pomarańcze za pensa, krzyczą dzwony Klemensa, Skradł cytryn pół tuzina, dudnią dzwony Marcina, Zaraz złapię złodzieja, ryczą dzwony Baileya, Inni liczą, ty też licz, radzą dzwony Shoreditch. Oto ciastko – możesz zjeść połowę, a to topór, który zetnie ci głowę." Rok 1984, GO

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka