Petros Tovmasyan Petros Tovmasyan
824
BLOG

Historia zaginionej ksenofobii

Petros Tovmasyan Petros Tovmasyan Rozmaitości Obserwuj notkę 10

     Kilka dni temu zadzwoniła do mnie koleżanka z liceum, dziś studentka socjologii i zaprosiła na rozmowę o sytuacji armeńskich emigrantów w Polsce. Na moim własnym przykładzie. Rozmowa była długa i bardzo ciekawa dla obu stron, gdzieś przy końcu rozmowy koleżanka zapytała mnie o tzw. „polską ksenofobię” i… otworzyła się puszka Pandory.

     Pochodzę z rodziny emigranckiej. Wyjechaliśmy do Polski w 1995 roku. Jedno z najczęstszych pytań, jakie zadają moi rozmówcy, gdy dowiadują się o moim pochodzeniu, dotyczy właśnie tzw. polskiej nietolerancji, modelowa rozmowa wygląda mniej więcej tak:

- I co miewasz czasami problemy z powodu tego, że jesteś obcokrajowcem (szeptem).

- Oczywiście, że nie – przecież Polacy to najbardziej otwarty naród świata.

- Weź nie żartuj, jesteśmy ksenofobami, Polacy nienawidzą wszystkiego co obce (z oburzeniem).

- To nieprawda, mieszkam tu od kilkunastu lat, obnoszę się ze swoją obcością i jeszcze nigdy nie spotkałem się z niczyją negatywną reakcją - często jestem bardziej lubiany z powodu egzotycznego pochodzenia.

- Niemożliwe, to bardzo dziwne, żartujesz sobie ze mnie (z wyrzutem). To na pewno przez to… (I tutaj następuje litania powodów potwierdzających wydumaną polską ksenofobię i przyczyn, przez które ja z jakiegoś powodu się z nią nie spotkałem). To często bywa koniec mojej rozmowy z tą osobą, odchodzimy we wzajemnym niezrozumieniu.

      Chodź to brzmi komicznie, to daję słowo, że takie rozmowy zdarzyłymi się wiele razy i przeraża mnie powtarzalność argumentów drugiej strony i pewien wyrzut z powodu mojego bezczelnego zaprzeczania.

     Czy zastanawialiście się kiedyś co powoduje, że potencjalny emigrant mając do wyboru Holandię, Szwecję i Francję - przyjeżdża właśnie do Polski? Przecież z perspektywy Polaka, decyzja na zamieszkanie w kraju o znacznie niższym poziomie życia, jest absurdalna. Otóż w porównaniu z pierwszymi trzema krajami, w Polsce emigrant nie czuje się jak obywatel drugiej kategorii. Niewielu z Was wie, że wszystkie programy socjalne praktykowane w Szwecji czy Francji z perspektywy emigrantów, z którymi rozmawiałem, są poniżające i co ważne – obowiązkowe. Z obozu dla uchodźców, czy z socjalu nie da się od tak sobie zrezygnować. A przecież emigrant często chce po prostu żyć jak inni, nie oczekuje pomocy, chce równego traktowania.

     Skłamałbym jednak gdybym powiedział, że nigdy nie poczułem się dyskryminowany przez polskich obywateli. Gdy byłem w podstawówce, nadgorliwa szkolna psycholog postanowiła z „dobroci serca” poprosić jakieś instytucje „opiekujące się” emigrantami, o sprawdzenie czy nasze warunki życiowe są na „dostatecznym poziomie”. Po kilku dniach, zapukały do nas dwie przedziwne kobiety, jedna była urzędniczką, druga dziennikarką. Niczym gestapowcy, panie przeszły się po naszym skromnym, wynajętym mieszkaniu, i zaczęły zadawać moim rodzicom jakieś wydumane pytania z urzędowego formularza, o tym: co jemy, ile razy, czy się myjemy itd... Cała rodzina była zniesmaczona zachowaniem pań, które chyba same potrzebowały czyjejś pomocy. Owocem tej „interwencji” był jakiś wydumany artykuł w lokalnej gazecie i kilka listów urzędowych, które skrzętnie wyrzucaliśmy do kosza, bez czytania.

      Państwo polskie z powodu braku pieniędzy na „wspieranie” emigrantów, postanowiło pozostawić ich samym sobie, i to chyba najlepsze co urzędnicy mogli uczynić. Bo nie zawsze „pomoc socjalna” oznacza „pomoc”, a państwowe programy wsparcia są w stanie zastąpić zwykłą, ludzką solidarność. Nigdy nie otrzymałem ani grosza z żadnego funduszu pomocowego, dostałem jednak prawdziwe wsparcie od ludzi, którzy żyją wokół mnie, dzięki którym jestem teraz w tym miejscu i piszę ten artykuł.

     Pozostaje pytanie, skąd się wziął mit o polskiej ksenofobii. Wiele lat się nad tym faktem zastanawiałem, zrozumiałem to jednak dopiero wtedy, gdy sam założyłem fundację i zostałem tzw. pozarządowcem. Odpowiedź jest banalnie prosta. Jeżeli chcesz, aby wykryto objawy ksenofobii w Siemianowicach Śląskich, uruchom siemianowicki fundusz na rzecz walki z objawami ksenofobii. Momentalnie okaże się, że to śląskie miasto jest bombardowane radykalnymi objawami ksenofobii a dziesiątki organizacji pozarządowych znalazło sposób na zwalczenie owego problemu. Za twoje pieniądze.

      To niestety nie jest żart, tysiące bzdur o polskiej ksenofobii czy homofobii napisano i „odkryto” po uruchomieniu odpowiednich „programów” Komisji Europejskiej, która przeznaczyła miliony euro na walkę z wydumanymi problemami. Jednak ten mit powoli upada, dziś ciężko jest już ukryć fakt o otwartości Polaków. To nie w Polsce, a we Francji deportuje się bezprawnie romskich obywateli Unii Europejskiej, łamiąc bezczelnie wszelkie konwencje. To w Holandii partia współrządząca krajem zakłada stronę internetową mającą na celu szykanowanie imigrantów.

     Wkrótce jednak skończą się programy grantowe i trudniej będzie budować i podtrzymywać mity. Głęboko wierzę, że dla mojej nowej Ojczyzny będzie to duchowy powrót do idei Polski Jagiellońskiej. Różnorodność tamtej Polski brała się z niezwykle otwartej i tolerancyjnej natury Polaków, która jest obecnie tłamszona. Szukając dowodów możemy zajrzeć choćby do tysięcy dokumentów, które zostawili po sobie polscy Ormianie, żyjący w Rzeczpospolitej od setek lat. Musimy jednak ciągle walczyć z mitami i dawać świadectwo.

Chwała Rzeczypospolitej Wielu Narodów!

 

Petros Tovmasyan Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości