Noszenie maseczki uświadomiło mi jedną sprawę.
Jak ważną rzeczą w procesie porozumiewania się interlokucyjnego, obok samego dźwięku wypowiadanych słów, jest ruch warg, których odczytywanie pomaga nieraz rozmówcom w rozumieniu siebie nawzajem.
Zauważyłem to zwłaszcza przy zakupach w aptece.
W sklepie spożywczym, nie mówię tu o samoobsługowym, wypowiadane słowa do sprzedawcy są bardzo pospolite: chleb, masło, cukier. Łatwo je zrozumieć, nawet jak ktoś mówi mniej wyraźnie.
Słowa w aptece to nazwy leków, często mniej pospolitych.
Gdy robiłem zakupy w aptece przed okresem "maseczkowym", rzadko zdarzało mi się by pani farmaceutka prosiła o powtórzenie nazwy leku. Gdy jednak miałem maseczkę, zdarzało się to o wiele częściej.
Inne tematy w dziale Rozmaitości