Dziennikarze Gazety Polskiej Codziennie ustalili, że jeden z najważniejszych dowodów w śledztwie został bezpowrotnie zniszczony przez polską prokuraturę. Piłą motorową obcięto solidne fragmenty pnia brzozy, w którą według rządowej wersji katastrofy miał uderzyć Tu-154M.
Informację potwierdziła prokuratura wojskowa, która prowadzi śledztwo.
W trakcie ostatniego pobytu prokuratury oraz biegłych w Smoleńsku zabezpieczono do badań dwa fragmenty brzozy – po 1,60 m długości – wraz ze znajdującymi się w drzewie metalowymi częściami – przyznał pułkownik Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Brzozę wycięli polscy biegli - m.in. przedstawiciele CBŚ, którzy przebywali w październiku 2012 r. w Smoleńsku w ramach wniosku polskiej strony o pomoc prawną.
Jeżeli w przyszłości, jak pisze portal
Niezależna.pl dojdzie do wszczęcia międzynarodowego, niezależnego śledztwa ws. wyjaśnienia przyczyn katastrofy z 10 kwietnia 2010 r., eksperci nie będą dysponowali jednym z najważniejszych dowodów.
Tego samego zdania jest Antoni Macierewicz, który twierdzi, że kluczowe są nie tylko próbki pobrane z brzozy, ale miejsce, w które rzekomo miał uderzyć tupolew, ustawienie drzewa względem trajektorii lotu czy kąt wbicia odłamków względem ziemi.
Inne tematy w dziale Polityka