Gra toczy się o to, by zmienić kształt Polski. Trzeba odbudować prawdziwy pluralizm, żeby odbudować demokrację – mówi Bronisław Wildstein w rozmowie z Joanną Lichocką. Całość wywiadu publikuje tygodnik „Gazeta Polska” w swoim ostatnim wydaniu.
„Zaczęliśmy półtora miesiąca temu, a w tej chwili mamy już lokal, kompletujemy zespół, mamy zgromadzone pieniądze, by rozpocząć nadawanie. Trwają też procedury formalne, podpisujemy zobowiązania nadawcze, załatwiamy sprawy techniczne. Liczę, że jeszcze pod koniec lutego będziemy mogli zacząć realizować „program na sucho”, czyli po prostu robić normalny program telewizyjny, taki jak go przewidujemy, ale jeszcze bez emisji. Takie ćwiczenie nadawania, po to, by potem program funkcjonował bez wpadek, zajmuje w wypadku stacji informacyjno-publicystycznych co najmniej pół roku. Zakładam, że w naszym wypadku potrwa to niewiele ponad dwa miesiące.
Chcemy stworzyć dobrą telewizję publicystyczno-informacyjną, która wreszcie stanie się alternatywą dla jednobrzmiącego chóru, jaki jest w obecnie działających stacjach. Nie dość, że to chór jednorodny, to jeszcze stronniczy i naruszający elementarne standardy dziennikarskie”.
Na pytanie czy nie obawia się, że KRRiT będzie starała się uniemożliwić start tej telewizji Bronisław Wildstein odpowiada:
„Krajowa Rada Radiofonii nic nam zrobić nie może. Złożyliśmy już podanie o zgodę na nadawanie. To koncesja, którą po złożeniu odpowiednich dokumentów powinno się dostać bez przeszkód. Nie ubiegamy się o miejsce na multipleksie, na którym liczba miejsc jest ograniczona. Zgodnie z prawem, jeśli dostarczy się prawidłowo wypełnione dokumenty i uiści odpowiednią opłatę, wydanie zgody na nadawanie jest właściwie automatem. Ale jeśli polskie władze będą usiłowały sabotować powstanie Republiki, to przychodzi nam w sukurs prawo Unii Europejskiej. Zwrócimy się do odpowiedniej instytucji na przykład w Wielkiej Brytanii albo w Holandii – tam te decyzje wydawane są naprawdę automatycznie, nawet jest opisane w prawie, ile dni trwa procedura. Wyślemy dokumenty, zapłacimy parę funtów więcej i będziemy mieć prawo nadawania. Na szczęście pan Dworak ze swoją ekipą, czyli pośrednio prezydent Bronisław Komorowski z premierem Donaldem Tuskiem, nie będą mogli o tym zdecydować.”
Dodaje także:
„Jesteśmy spychani, próbuje się nas wypchnąć poza margines debaty. I nie chodzi o umowne 30 proc. opinii publicznej. Chodzi o zdecydowaną większość Polaków, którym usiłuje się narzucić obce im poglądy. Otóż my się nie damy. To są działania, które mają służyć przywróceniu zasad demokratycznych i odbudowie postaw obywatelskich. Nieprzypadkowo nazwaliśmy się Republika – chodzi nam o dobro wspólne, telewizja ma być środkiem, by odbudowywać takie pojmowanie rzeczy.”
Na zakończenie rozmowy Bronisław Wildstein podkreśla, że TV Republika będzie głosem obywateli, którzy nie obawiają się być wolnymi. Będziemy głosem Polaków. To wszystko, co jest wypchnięte z debaty – wróci do niej.
Inne tematy w dziale Polityka