Tomasz Rakowski Tomasz Rakowski
848
BLOG

10/04. Walec historii.

Tomasz Rakowski Tomasz Rakowski Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 45

Przed zwycięskim sierpniem 1920 roku, gdy odrodzone Państwo Polskie pod wodzą Józefa Piłsudskiego powstrzymało barbarzyńską hordę bolszewickich najeźdźców, byli wśród Polaków tacy, którzy nie chcieli, by nasz kraj angażował się militarnie w wojnę z Rosją, pozwalając przejść jej na Zachód. Ekstremalną formą tej niechęci był akt plucia na mundury polskich legionistów. Szokujące, niemniej pozwala zrozumieć, że bez względu na czas, okoliczności i wydarzenia możemy stanąć w obliczu konfliktu, w którym trzeba będzie wybrać stronę. Konkretne wybory pojedynczych ludzi sprawiają, że możemy być potomkami legionistów i tych, którzy ich pozdrawiali albo tych, którzy na nich pluli. Walec historii zgniótł wydarzenia z okresu 1920 roku do punktu na osi czasu, który mówi, że Polacy pokonali i powstrzymali bolszewików. Dziś nie podlega dyskusji, która postawa naszych przodków sprzed prawie stu lat jest powodem do dumy.


Obejrzałem w TVP1 film "Smoleńsk" śp. Antoniego Krauze. Po raz kolejny, bo byłem na nim w kinie w tygodniu, w którym miał premierę. Premierę, którą przekładano, gdyż wciąż coś nie było gotowe - zapewne z powodów finansowych. Film o narodowej tragedii, na który zrzucali się zwykli obywatele, gdyż Państwowy Instytut Sztuki Filmowej odmówił mu pieniędzy. Film otoczony ostracyzmem środowiskowym - bo przecież aktor może grać w każdym filmie i każdego, ale nie w takim i nie takie postaci. Atakowany jeszcze zanim powstał, ośmieszany w trakcie realizacji i wykpiony, gdy wszedł na ekrany. Film tworzony kilka długich lat. Na przekór temu wszystkiemu. Robiono wszystko, by nie powstał, a potem wszystko, by zepchnąć go na samo dno. Ale to nie ma znaczenia. Bo to nie o nasze pokolenia chodzi. Walec historii się toczy. Tak jak sto lat temu, tak i dziś. Kiedyś nikogo nie będzie interesowało, ile osób poszło na "Smoleńsk" do kina w tygodniu otwarcia, jakie miał oceny w internetowych serwisach filmowych. To wszystko będzie bez znaczenia. Chwilowe narzędzia wpływu. Ludzie obejrzą film dokumentalny "Solidarni 2010" autorstwa Ewy Stankiewicz i Jana Pospieszalskiego, który dokumentował reakcje Polaków kilka dni po hekatombie 10/04. Obejrzą "Krzyż", także Ewy Stankiewicz, który na wsze czasy uwiecznił barbarzyństwo "drugiej strony". I być może wiele innych, niezależnych produkcji, których autorzy starali się wyjaśnić tę ogromną Tragedię. Dodam od siebie, że jestem dumny z tego, że Opatrzność dała mi możliwość wzięcia udziału w każdym z tych trzech ponadczasowych filmów. To był i jest dla mnie zaszczyt. Móc stać po tej stronie.


Nie mam wątpliwości, że za sto lat walec historii zamknie wydarzenia wokół Tragedii Smoleńskiej w kilku punktach, z których będzie dobitnie wynikało, że dochodzenie Prawdy o 10/04 było kwestią oczywistą i niepodlegająca dyskusji. Być może Wasze prawnuki sięgną wtedy do książki historycznej, która będzie opisywała przemysł pogardy wobec śp. Lecha Kaczyńskiego i walkę o Prawdę o 10/04. Warto, by miały wtedy pewność, która sprawi, że będą dumni, iż są potomkami tych, którzy stali po właściwej stronie. Tych, którzy pozdrawiali, a nie pluli na żołnierski mundur.

Od 2006 roku prowadzi własny biznes w branży IT. Zaangażowany w działalność społeczną i publicystyczną od 10/04.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka