Akcja-reakcja w Pustkowie-Osiedlu
O pustkowskim KSM-ie krążą legendy, może dlatego, że młodzież od wielu lat chętnie i licznie udziela się w różnorodnych inicjatywach duszpastersko-charytwtywnych. W młodych aktyiwstach drzemie też iskra organizatora. Od lat rozkręcają inicjatywę "Walentynka dla Jezusa", są w dobrych relacjach z klerem, a i lokalna społeczność, szczególnie ta pobożniejsza, obdarza ich zaufaniem i nie szczędzi ofiary. Na apel zarządu diecezjalnego o pomoc dla DPS-u w Bochni ruszyli do działania. Reakcja na fejsbukowe posty była natychmiastowa. O omówionej godzinie kilkunastu parafian zgodnie z rekomendacją, wystawiło przed dom/blok "dar serca" uprzednio informując wolontariuszy o wzięciu udziału w zbiórce. Hojność darczyńców była nieoczekiwana i paczki nie zmieściły się do jednego auta. Pojechali na dwa. I widząc wychodzące od czasu do czasu siostry-pingwiny było im lżej na sercu. Uwierzyli, że jeszcze będzie lepiej. Wyjeżdżając spod pilnie strzeżonego DPS-u poczuli się zainfekowani nadzieją.
Kilka dni później zawieźli kilkaset maseczek dla innego DPS-u i to już była inicjatywa oddolna. I niech takich będzie więcej, bez zatrzymywaniu się na czubku własnego nosa :)
W epicentrum zagrożenia
Na miejscu można było spotkać społeczność lokalną i jednego fotografa, który czatował na uzbrojony w środki ochrony osobistej personel. Budynki ośrodka mają osobne wejścia. Skrzydło, w którym znajdują się zdrowi pensjonariusze widać od wjazdu. Część, gdzie przebywają zakażeni jest zasłonięta przez krzewy i korony zieleniących na wiosnę, drzew. Ale tam już nie wpuszczają. Tylko fotograf szuka coraz bardziej spektakularnego ujęcia. Na górze chmury. Słońce oślepia. A na dole, przed nieco ukrytym w głąb działki wejściem, leżą wory i piętrzą się pudła. Kolejne oddziały zostawiają zebrane 'dobro'. Można przypuszczać, że wszystko nie zostanie użyte od razu, ale przecież na koronawirusie świat i życie się nie kończą. Jak nie teraz to po epidemii rzeczy się przydadzą. I żeby tylko jak najwięcej pensjonariuszy zdążyło skorzystać. Na zdrowie.
***
Nie trzeba imigrantów na ulicach. Nie wystarczą puste intencje. Ewangelia rozgrywa się na oddziałach i trwa w dłoniach obmywających zakażone ciała. Dla tych co pomóc bezpośrednio nie mogą - wystarczy dobra wola. I otwarte oczy na potrzebę wokół, sąsiada z laską. Obojętność to najgorsza zaraża naszych czasów. Może chociaż z niej uda się stadnie wyleczyć ...
Komentarze