Nowy związek Szymona Hołowni! Polityk stracił twarz?

To koniec jakiejkolwiek przyzwoitości politycznej Szymona Hołowni. Człowiek, który był gotowy na "fikołki" dla Koalicji Obywatelskiej, kiedy KO wraz z Lewicą i Polską 2050 wydawały się silne, teraz odwraca się od Donalda Tuska i przymila do Jarosława Kaczyńskiego, którego całkiem niedawno opluwał nie tylko wypowiedziami krytycznymi, ale wręcz upokarzającymi. I chociaż głosowanie za ustawami z pałacu prezydenckiego wydaje się logiczne - jeśli zawierają rozsądne rozwiązania - wcześniej dla Polski 2050 logika nie była tak istotna (oprócz zasady wspierania swojej koalicyjnej władzy).

Jarosław Kaczyński woli słabszego ewentualnego koalicjanta, który jakoś nagnie się według potrzeb, do czego predyspozycje Szymon Hołownia udowadniał w ciągu pierwszego półtora roku współrządzenia Polską – mimo pozornie samodzielnych wypowiedzi z ciskaniem gromami.

Politycy Konfederacji twierdzą, że do jakiejkolwiek koalicji wejdą, wyłącznie mając gwarancję realnego wdrażania ich programu lub choćby jego części. Czy Szymon Hołownia bardziej nie cierpi Konfederacji niż PiS-u czy KO? – za którą Koalicją Obywatelską obecnie już co najmniej nie przepada; i to z wzajemnością. Chociaż logicznie program Konfederacji powinien być Hołowni bliższy niż myślenie o rozwiązaniach ustawodawczych według wizji Prawa i Sprawiedliwości. Zresztą jak można układać się z kimś, komu ostentacyjnie okazywało się pogardę? Można, jeśli gardzi się własnym wizerunkiem – bo polityka ma swoje „standardy”.

Szymonowi Hołowni powinno być łatwiej – nie tylko programowo, lecz także pokoleniowo – dogadać się z Krzysztofem Bosakiem i Sławomirem Mentzenem. A co łączy Hołownię z Kaczyńskim: podejście do edukacji zdrowotnej czy podatków dla przedsiębiorców albo składki zdrowotnej? Programowo raczej trudno dostrzec… Napiszcie w komentarzach, co Waszym zdaniem jest wspólne dla tych obu polityków?

Czyli chodzi o stołki, a może o stołek… No i bezpieczniej układać się z arytmetycznie silniejszym. Część dotychczasowych ludzi (w tym posłów) Hołowni najprawdopodobniej już za chwilę przejdzie do właśnie konsolidowanej Koalicji Obywatelskiej. Hołownia swoimi ostatnimi posunięciami niby najbardziej może zagrozić przyszłym pozycjom negocjacyjnym Konfederacji; o ile za dwa lata (albo nawet wcześniej) będzie miał jeszcze jakiekolwiek znaczenie w politycznych rozdaniach. Jednak może okazać się, iż PSL znów jakoś wygrzebie się z sondażowych dołów i wzorem poprzednich dziesięcioleci będzie dopełniało sejmową arytmetykę dla zwycięzców. Już niekoniecznie pod rękę z Szymonem Hołownią.

Panie Szymonie; to ostatni dzwonek, by z resztkami osobistej godności przyznać, iż „w aktywnej polityce nie wyszło” i pójść we własną publicystykę; jacyś odbiorcy znajdą się, w końcu ma Pan erudycję, iż ho, ho! Natomiast chyba żadna stacja nie przyjmie Hołowni jako choćby pseudo-niezależnego komentatora. Próba dalszego dryfowania w polityce sprawi, że zostanie on skonsumowany jako „przystawka” przez tego czy innego bulteriera; szkoda, iż Szymon Hołownia nie widzi już trwałych śladów po ugryzieniach… bądź udaje, że nie widzi. Brak decyzji o porzuceniu aktywnego politykowania wśród rozgrywających odbierze marszałkowi resztki kiedyś niezłego wizerunku. I zostanie tylko bajkopisarstwo.

Szymonowi Hołowni zdarza się proponować logiczne rozwiązania – na przykład ostatnio kompromisowy wariant obowiązkowej dla uczniów, ale jednej godziny etyki lub religii (do wyboru). Tylko Hołownia przestał mieć realne przełożenie na decyzje. A może nigdy takiego przełożenia nie posiadał...

Rafał Osiński