Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy
236
BLOG

W Polsce nie ma sportu, a wuef to w 90 % okradanie podatników

Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy Rozmaitości Obserwuj notkę 6

W szkołach podstawowych i średnich sport to jakieś konserwatywne muzeum, wg massmediów ostatnio masowo lekceważone przez uczniów. Tymczasem Polska się zmienia. Dzieci mają coraz większy dostęp do różnych zajawek. Już nawet na akrobatyce fiflaki wywijają jakieś małe dzieci, a mi to nawet gorzej wychodzi. Na snołpark małe dziecko dzisiaj z tatą przyszło. 

Ha, wreszcie mam snołpark koło domu, miejscowy sklep snołbordowy go ustawił. Na władze rozmaite nie ma co liczyć, choć podobno w jednym polskim mieście- Lublinie, to władze taki snowpark zafundowały. Tamtejsze władze chciały wybudować nawet halfpajp, ale się nie zmieścił. 

Młodzi sportowcy zawsze mi się wydawali cokolwiek bardziej postępowi niż ogół ludzi. Idę na taką akrobatykę, to leci jungle i raggajungle, aż się chce skakać i fikać rondaki. Idę na snołpark, ludzie są ze środowisk raczej bardzo odmiennych jeśli chodzi o ich poglądy i zachowanie- wg niektórych mają nawet pewien światopogląd typowy dla osób uprawiających takie sporty. 

W Polsce takie wszystkie snołbordowe zajawki to nowość. Do upadłuch kurortów narciarskich typu Karpacz czy Szklarska Poręba już tylko niezorientowani wpadają na narty, nie wiedząc że po czeskiej stronie jest bez porównania lepiej. I pomyśleć że do Karpacza zawijały przed wojną ekspresy z Amsterdamu. Dziś po polskiej stronie tory rozkradziono, a Holendrzy jeżdżą do Czech.

Po polskiej stronie Sudetów snołparków nie ma poza Zieleńcem, są zaś prawie w każdej miejscowości po czeskiej stronie gór. Polacy to tacy straszni konserwatyści także w świecie infrastruktury sportu. A ten świat się zmienia. Kiedyś łindserfing, dziś kajtserfing czy snołkajt. Kumple z którymi kiedyś zaczynałem capoeirę, dziś już prują na mountainbordach z kajtami, czyli kilku- do kilkunastometrowymi latawcami, które potrafią ich poderwać na kilka metrów w górę. Uprawiają te dziwne sporty, w stylu extremalnych sztuk walki (XMA- extreme martial arts). Machają jakimiś siekierkami (kama).

Fot. Trik zwany 720-tką (cc wikimedia)

Sporty egzotyczne są do tego stopnia popularne, że są normą w wielu środowiskach. Sporty zespołowe: piłka nożna czy siatkówka- owszem, jest gdzieś tam, czasem się pogra. Ale cały ten świat się zmienił. Sami sportowcy mówią jakimś dialektem z mnóstwem spolszczonych nazw trików akrobatycznych na przykład. Kiedyś pewno przychodzili na akrobatykę akrobaci, dziś to są ludzie powkręcani w sztuki walki czy w baunsy w stylu brejk (breakdance). Akrobatykę dla samej akrobatyki nie wiem czy ktoś tam jeszcze trenuje poza szalejącymi po sali małymi dziećmi. 

W mediach głównonurtowych nic o takich sportach nie usłyszymy. Ale Internet od takich filmów aż chyba spuchł, sądzę że stanowią one znaczny odsetek ogółu filmów w sieci. Każdy co lepszy zawodnik ma dziś swój kanał telewizyjny, z dziesiątkami filmów z jego walk czy pokazów trików. 

Pamiętam sport ze szkoły podstawowej. Aż się dziwię że jakoś nie dałem się ostatecznie zniechęcić do sportu. Nauczyciele w ogóle nie uczyli niczegokolwiek. W porównaniu z prywatnymi szkołami było to ostentacyjne i ostateczne, na chama bezczelne wuefowskie oszustwo. Ci ludzie po prostu nigdy niczego nie uczyli i nie pokazywali. Możliwe że niewiele umieli. Wydawali piłkę i spadali. 

W szkole nic sportowego mnie nie nauczono. Ani technik do gry w kosza, ani do siatkówki. Po prostu ci trenerzy to było jakieś totalne oszustwo, i z tego co widziałem, bylo tak niemal wszędzie i jest tak do tej pory. Ten szkolny sport, ten wuef, to po prostu oszustwo i rozkradanie pieniędzy podatników. Zresztą dzisiaj, gdy świat się zmienił, coraz mniej uczniów uczęszcza na zajęcia. 

Mało można wymysleć gorszego niż kogoś nie nauczyć sportu i potem kazać mu grać z innymi, którzy potrafią. A potrafili bo ich uczyli rodzice lub mieli na swoich osiedlach boiska, a dzieci z gorszych dzielnic żadnych boisk nie miały, tudzież były daleko i zajęły je inne dzieci. 

Dziś, jako stary koń, nie mogę wyjść z szoku odnośnie hucpy, jaką była nauka sportu w szkole państwowej. Mam wielką radę. Sprywatyzujmy wszystkie szkoły co do jednej. Gdy po latach porównuję to, co mnie spotkało w dzieciństwie, z jakością nauczania sportu w szkołach prywatnych- to jestem za jednym- jak najszybszym zaoraniem szkół państwowych, po których kamień na kamieniu pozostać nie powinien. To było oszustwo po prostu, i zapewne jest nim do tej pory. 

Wiem, ze nie wszędzie tak jest. W Wielkiej Brytanii nasza brytyjska szkoła angoli uczyła tego najstarszego afrykańskiego sportu dla szkolnych wuefistów, tak by potem mogli oni uczyć capoeira angola dla uczniów szkół podstawowych i średnich w regionie Yorkshire na północy Anglii, gdzie mieszkałem.

W Polsce się zapewne wciąż uczy przysiadów i fikołków, zaś w Anglii się uczy jak je połączyć w sensowną całość, by stworzyć z tego inteligentną grę. W Polsce się uczy liter tłumacząc że w literach jest sens, w Wielkiej Brytanii się uczy tymi literami pisać- taka jest mniej więcej różnica. 

Mieszkałem w 60-tysięcznym mieście w RFN. Tamtejsze władze miasta co semestr we współpracy z miejscową uczelnią wydawały katalog oferty sportowej. Chodziłem na basen, na badminton,wiosłowałem po rzece, w opuszczonym kościele próbowałem ćwiczyć z jakimiś nastolatkami capoeirę, tańczyłem różne tańce latynoskie.

Biurokratom udało się w 60-tysięcznym mieście zaproponować między sto a 200 różnych kursów. W Polsce nikt nic nie organizuje, nie wydaje zbiorczych katalogów nawet tej istniejącej już oferty. Zaś oferta sportu na uczelniach to traktowany po macoszemu i na odczepnego dramat. 

Polski sport nauczany w szkołach podstawowych zatrzymał się pół wieku temu. Nauczanie jest fikcją, nauczyciele zlewają uczniów, a przymusowa edukacja sportowa więcej osób zraża niż przekonuje. Uczy się sportów zespołowych, a z mojego środowiska widzę że odpowiadają one jedynie potrzebom niewielkiej mniejszości. Większość młodych osób uprawia dziś sporty indywidualne- po prostu świat się zmienił. 

Ogromne rzesze Polaków nie potrafią nawet pływać. W autobusach i na trotuarach widać osoby grube i otyłe. Aktywnie sport uprawia jedynie marginalna część osób. Szkoła do uprawiania sportu raczej skutecznie zniechęca. W miastach tego kraju nie istnieje oferta sportowa. A dopiero w zdrowym ciele jest zdrowy duch i siła na zmianę czegoś w naszym społeczeństwie.

Lubię operę i prowadzę witrynę Radiotelewizja.pl Radiotelewizja Promote your Page too

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Rozmaitości